Na Straży

Pan zaprasza – wiersz

Pracujcie, pracujcie, póki czas macie

Bo czas się skończy

I nic zrobić nie zdołacie

Pomyślcie o zapłacie

Pan zapłatę za pracę obiecuje

Gdy będziesz chętniej pracował

To przy rozliczeniu

Nie będziesz tego żałował

Pan cię hojnie wynagrodzi

Ale leniwy sam sobie zaszkodzi

Dni twej pracy są policzone

Pan tobie zapłaci, gdy żniwa będą skończone

Robotnicy, co urobić zdołali

Nieśli do Pana i u nóg Jego składali

Żeńcy Panu złociste snopy dawali

A ja patrzyłem z oddali

Nic dla Pana nie miałem

Zamiast pracować, z rozrywki korzystałem

Pan spojrzał na mnie oczekując

Plonu mej pracy

A ja znalazłem się w rozpaczy

Gdy trzeba było nieść plon do Pana

Ja tylko liście miałem

Ja tylko liści nazbierać zdołałem

Skryłem twarz w dłonie i gorzko płakałem

Czas dany mi na pracę zmarnowałem

Przemówić do Pana chciałem

Ale siły na to już nie miałem