Na Straży

Piłat, Kaifasz, Annasz i Herod

wczoraj, Dziś i na wieki – Ich spotkania z Jezusem

Jako że niebawem chrześcijanie na całym świecie będą wspominać wydarzenia związane z ukrzyżowaniem i powstaniem z grobu Pana Jezusa, również my pragniemy skupić myśli wokół tego tematu. Nasze rozważania będą dotyczyć czasu poprzedzającego śmierć Jezusa, a temat naszej dzisiejszej audycji brzmi: Piłat, Kaifasz, Annasz i Herod oraz ich spotkania z Jezusem. Każda z tych postaci pełniła w owym czasie odmienną funkcję i w ciągu ostatniego dnia życia przyszło Jezusowi spotkać się z każdą z tych osób i każda z nich dołożyła swą cząstkę do tego, że Jezus został ostatecznie osądzony i wydany na ukrzyżowanie.

Pierwszym, z którym Jezusowi dane było się spotkać po aresztowaniu, był Annasz, arcykapłan. Czytamy: „Wtedy oddział żołnierzy i dowódca, i słudzy żydowscy pojmali Jezusa i związali go. I zaprowadzili najpierw do Annasza; był bowiem teściem Kaifasza, który był w tym roku arcykapłanem” (Jan 18:12-13). Zgraja, która pojmała Jezusa, zaprowadziła Go na dziedziniec pałacu arcykapłana imieniem Annasz. Pozycję, jaką on wówczas zajmował, nazwalibyśmy dziś jedynie urzędem symbolicznym. Rzymianie w osobie prokuratora Judei, imieniem Gratus, odsunęli Annasza od sprawowania funkcji arcykapłana w roku 15 n.e., choć przez poprzednie dziewięć lat Annasz był faktycznie arcykapłanem. Skoro tak, dlaczego Żydzi zaprowadzili Jezusa najpierw do Annasza?

Otóż dla Żydów ten sędziwy wówczas człowiek ciągle przedstawiał swą osobą wielki autorytet religijny. Jako że urząd ten według Zakonu nadawany był dożywotnio, Żydzi ciągle widzieli w nim swego arcykapłana. Ponadto Annasz swój wpływ zawdzięczał powiązaniom rodzinnym. Pięciu jego synów, a także zięć Kaifasz sprawowali przez następne lata nieprzerwanie urzędy arcykapłana. Annasz przesłuchał więc Jezusa: „Wtedy arcykapłan zapytał Jezusa o jego uczniów i o naukę jego. Odpowiedział mu Jezus: Ja jawnie mówiłem światu; ja zawsze uczyłem w synagodze i w świątyni, gdzie się wszyscy Żydzi schodzą, a potajemnie nic nie mówiłem” (Jan 18:19-21). Ale jego nieformalna władza nie pozwalała mu postawić oficjalnych zarzutów. Tę część procesu pozostawił dla swego zięcia Kaifasza. Jedynie Ew. Jana wspomina o tym przesłuchaniu, pozostałe Ewangelie milczą, co świadczy o tym, że ewangeliści nie uważali tej części procesu Jezusa jako bardzo istotnej ze względu na to, że było to przesłuchanie nieformalne i wstępne.

Annasz odsyła Jezusa do arcykapłana Kaifasza. Ta część przesłuchania odbywa się prawdopodobnie w tym samym pałacu arcykapłanów, tylko w innej jego części. Tutaj pojawia się postać Kaifasza, którego znamy z dorady, jaką wcześniej dał Żydom odnośnie pozbycia się Jezusa: „A jeden z nich, Kaifasz, który tego roku był arcykapłanem, rzekł do nich: Wy nic nie wiecie i nie myślicie, że lepiej jest dla nas, by jeden człowiek umarł za lud, niż żeby wszystek ten lud zginął” (Jan 11:49-50). Kaifasz, który również był mianowany na swą funkcję przez Rzymian około 18 roku n.e., działał jako zastępca Annasza, skoro tamten, ciągle żyjąc, nie mógł sprawować tego urzędu właśnie za sprawą Rzymian. Kaifasza śmiało możemy nazwać „mózgiem” tej konspiracji przeciwko Jezusowi. To w jego pałacu na dwa dni przed Paschą, i pod jego nadzorem, naradzano się, jak pozbyć się Jezusa. On stał za zmową z Judaszem, to przecież jego straż i słudzy zostali wysłani z Judaszem, by aresztować Jezusa. Przypuszczamy, iż również na jego rozkaz Jezus został zabrany najpierw do Annasza, aby zyskać przychylność tego wielce szanowanego kapłana przy aresztowaniu i sądzeniu Jezusa.

Sama postać Kaifasza tchnie niewiarą. Jako Saduceusz, nie wierzył w zmartwychwstanie od umarłych, a współpracując z władzą rzymską, nie wierzył również w Boskie obietnice w stosunku do Izraela. Działalność Jezusa, który cieszył się coraz większą popularnością wśród tłumów, rybaków, poborców podatkowych i który ogłaszał się królem oraz obiecywał zaprowadzenie królestwa, stała w sprzeczności do zamysłu Kaifasza. Zdawał on sobie sprawę, że jeśli ta popularność będzie wzrastać, wkrótce wiadomość o tym dotrze do rzymskiego cesarza i wszelkie roszczenie Żydów jako wiernych poddanych Rzymu upadnie. Żydzi zostaną uznani za naród rebeliantów. To zagrażało jego pozycji. Dlatego stanął na drodze Jezusowi. Przesłuchanie odbyło się w obecności Sanhedrynu, którego był on przewodniczącym. Stawiono fałszywych świadków, choć jak mówi ewangelista Marek: „wielu (…) świadczyło fałszywie przeciwko niemu, ale świadectwa te nie były zgodne” (Mar. 14:53-56).

Nadszedł czas, aby Kaifasz wytoczył najcięższy argument. Będąc świadomy wielu oświadczeń Jezusa o swym pochodzeniu i o bezpośrednim połączeniu z Jahwe, kapłan wykorzystuje znajomość tych faktów. Skoro inne oskarżenia zawiodły, ciągle pozostało to najcięższe: „Znowu zapytał go arcykapłan, i rzekł mu: Czy Ty jesteś Chrystus, Syn Błogosławionego?” (Mat. 26:63). Ten wysoko postawiony dostojnik religii żydowskiej, inteligentny i zapewne przebiegły człowiek, wiedział, jak podejść Jezusa, żeby Ten musiał wprost określić swoje pochodzenie. „A Jezus rzekł: Jam jest”. Dla Kaifasza była to wielka wygrana. Ale jak wiemy, od 6 roku n.e. Judea stała się jedną z prowincji rzymskich, stąd też pojawia się postać namiestnika rzymskiego Piłata. Z tym wiązał się fakt, iż dotychczasowe prawo wydawania wyroków śmierci przez trybunały żydowskie zostało zniesione. Dlatego w przypadku naszego Pana potępienie Go przez Żydów, musiało być zaakceptowane przez Piłata. Więc nawet grzech bluźnierstwa, za który, jak czytamy, został osądzony w słowach: „Co sądzicie! A oni, odpowiadając, rzekli: Winien jest śmierci” (Mat. 26:66), nie był wyrokiem prawomocnym.

Dlatego pojawia się trzecia postać, rzymski namiestnik Piłat. „A wczesnym rankiem wszyscy arcykapłani i starsi ludu powzięli uchwałę przeciwko Jezusowi, że trzeba go zabić. Związali go, więc, odprowadzili i przekazali namiestnikowi Piłatowi” (Mat. 27:1-2). Oskarżenie o bluźnierstwo spowodowało  odpowiednią reakcję Sanhedrynu. Był to dla nich wystarczający dowód, żeby skazać Jezusa na śmierć. Ale jak stwierdziliśmy, nie leżało w mocy Żydów, by ten wyrok zatwierdzić; decyzję tę musiał podjąć Piłat. Był on rzymianinem, namiestnikiem od siedmiu lat, człowiekiem, dla którego żydowskie dysputy religijne, ich zawiłe prawo nic nie znaczyły. Dlatego występowanie przed Piłatem z tym samym oskarżeniem zdane było z góry na niepowodzenie. Aby przekonać Piłata, Żydzi nie używają tego samego argumentu, że Jezus zbluźnił, gdyż czynił się synem Boga – wobec Piłata należało oskarżyć Jezusa o coś innego.

Zdrada państwa rzymskiego, występowanie wbrew cesarzowi, rebelia. To mogły być oskarżenia przyniesione przed Piłata. „I zaczęli go oskarżać, mówiąc: Stwierdziliśmy, że ten podburza nasz lud i wstrzymuje go od płacenia podatku cesarzowi, i powiada, że On sam jest Chrystusem, królem” (Łuk. 23:2). Przebiegli Żydzi oskarżyli więc Pana o to, że podżega, że czyni się ich królem, że namawia do niepłacenia podatków cesarzowi oraz o konspirację przeciwko cesarzowi. Nie uszło jego uwadze słowo Galilejczyk: „Oni natomiast obstawali przy tym i mówili: Podburza lud, nauczając po całej Judei, i to począwszy od Galilei, aż dotąd. Piłat zaś, usłyszawszy to, pytał, czy człowiek ten jest Galilejczykiem, A dowiedziawszy się, że jest poddanym Heroda, odesłał go do Heroda, który w tych dniach był właśnie w Jerozolimie” (Łuk. 23:5-7). Ta informacja stała się furtką dla Piłata. Wiedząc, że Herod akurat przebywa w mieście, odsyła Jezusa do króla izraelskiego. Tutaj pojawia się postać czwarta, z którą spotkał się Jezus – postać Heroda. Był to syn króla Heroda, który zasłynął z rzezi niemowląt w Betlejem. W przeciwieństwie do kapłanów Annasza i Kaifasza, Herod nie był osobiście wmieszany w zmowę przeciwko Jezusowi. Herod miał dobrze w pamięci wydarzenie, kiedy z jego rozkazu podano mu na misie głowę Jana Chrzciciela. Teraz, widząc przed sobą Jezusa, spekulował, iż jest to Jan, który powstał z martwych. Ponadto słyszał przez ostatnie lata wiele wieści, które przynoszono mu do pałacu o tym ciekawym człowieku. Chętnie zapewne zobaczyłby cud w wykonaniu Jezusa. „Herod tedy, ujrzawszy Jezusa, bardzo się ucieszył, gdyż od dłuższego już czasu pragnął go zobaczyć, ponieważ słyszał o nim i spodziewał się ujrzeć jakiś cud przez niego dokonany” (Łuk. 23:8).

Dlatego dla Heroda spotkanie to miało raczej charakter ciekawostki. Ze strony Heroda posypało się wiele pytań. Ale przecież Jezus nie znalazł się tam, aby bronić się czy przyznawać do winy. Nie usłyszawszy ani jednego słowa od Jezusa, nie zobaczywszy żadnego cudu, Herod poczuł się obrażony i zawiedziony. Jakże ten człowiek mógł zlekceważyć jego królewską ciekawość i pytania? Szczególnie godność Heroda została zlekceważona, gdyż przesłuchanie to odbywało się w obecności arcykapłanów i nauczonych w Piśmie, którzy go gwałtownie oskarżali. Jego duma została urażona. Aby Herod i zgromadzenie mieli choćby jakąś rozrywkę z tej całej sytuacji, Herod oddał Jezusa w ręce żołnierzy: „Wtedy Herod z żołnierstwem swoim sponiewierał go i wydrwił, kazał go przybrać we wspaniałą szatę i odesłał z powrotem do Piłata” (Łuk. 23:11). Herodowa duma i autorytet, choć w ten bardzo niski sposób, zostały odbudowane. Pomysł Piłata pozbycia się trudnej sprawy Jezusa poprzez podrzucenie jej Herodowi nie udał się. Herod z powrotem odsyła Jezusa pod sąd Piłata.

Przy ponownym spotkaniu z Piłatem namiestnik miał już świadomość tego, że los Jezusa będzie leżał wyłącznie w jego rękach. Dlatego zwraca się do oskarżycieli Jezusa bardzo dosadnie i głośno: „Przyprowadziliście do mnie tego człowieka jako podżegacza ludu, a tymczasem ja, przesłuchawszy go wobec was, nie znalazłem w tym człowieku żadnej z tych win, które mu przypisujecie. A Herod także nie; odesłał go, bowiem z powrotem do nas. I oto nie popełnił On niczego, czym by na śmierć zasłużył” (Łuk. 23:14-15). Piłat proponował wychłostanie Jezusa, a wypuszczenie na wolność, z okazji święta, innego więźnia. To spotkało się z burzliwą reakcją Żydów: „Zakrzyknęli, więc wszyscy razem tymi słowy: Strać tego, a wypuść nam Barabasza” (Łuk. 23:18). Powtórna próba uwolnienia Jezusa spotęgowała jedynie okrzyki Żydów: „Ukrzyżuj go!” Po trzecim pytaniu Piłata: „Cóż złego ten uczynił?”, namiestnik ugiął się pod wielkim naciskiem Żydów: „Więc Piłat rozstrzygnął, że ma się stać według ich żądania” (Łuk. 23:24).

Każda z tych czterech osób, choć w sposób nieświadomy, przyczyniła się do tego, że Jezus złożył swe życie, aby w przyszłości rodzaj ludzki miał możliwość życia wiecznego.