„krew jest przebłaganiem za życie”
„Wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego” – 1 Piotra 1:18-19 (NP).
Wszystkie drogie dzieci Boże wierzą w drogocenną krew Baranka Bożego, która gładzi grzech świata. Wiedzą, jak zwięźle wyraził to pan Moody, że krew Chrystusowa jest głównym tematem Bożego objawienia oraz fundamentem Jego wielkiego planu zbawienia. Wszystkie wiedzą też, że określenie „krew Chrystusowa” oznacza ofiarę Chrystusa, mimo że niestety zostali wprowadzeni w błąd przez fałszywe nauki o tzw. „trójcy”, a przez to nie wiedzą, co dokładnie nasz Pan Jezus dał jako ofiarę za grzech.
W obecnym „złym dniu” wielki Przeciwnik Boga i Jego prawdy wykorzystuje ten błąd, ten brak jasnego zrozumienia, by obalić wiarę w okup, tę fundamentalną naukę chrześcijaństwa. Jego metodą jest drwienie z tego, że krew oczyszcza z grzechu, oraz sprawianie, że większość chrześcijan wierzy, iż ich serca muszą zostać pokropione literalną krwią, bądź że są oczyszczani z grzechu przez zanurzenie w literalnej fontannie wypełnionej krwią z żył Emanuela. Dlatego też nauka o oczyszczającej krwi jest traktowana na równi z nauką o wiecznych mękach i uważana za należącą do barbarzyńskich umysłów „ciemnych wieków”.
W rzeczywistości żaden rozsądny chrześcijanin nigdy tak literalnie i absurdalnie nie pojmował znaczenia krwi Chrystusa. Zawsze była ona rozumiana jako synonim ofiary. Każda nieuprzedzona osoba natychmiast dostrzeże, że faktycznie tak jest oraz że tak samo słowa „krew” używają apostołowie oraz pieśni wszystkich denominacji chrześcijan. Weźmy na przykład tę wspaniałą, starą pieśń:
„Jest fontanna, która po brzeg się wypełniła
krwią, która z ran Pańskich się sączyła.
Gdy grzesznik zanurzy się tam,
omyty jest z wszystkich swych plam”.
Jak można byłoby lepiej wyrazić główną treść biblijnej nauki i jaką niedorzecznością jest uważać, że ci, którzy w ten sposób wyrażają swe uczucia, wierzą w rzekę literalnej krwi. Pieśń ta trafnie i pięknie wyraża myśl wypowiedzianą przez proroka: „W owym dniu dom Dawida i mieszkańcy Jeruzalemu będą mieli źródło otwarte dla oczyszczenia z grzechu i nieczystości” (Zach. 13:1).
Bez wątpienia w tym wypaczaniu ogólnych nauk chrześcijan jest jakiś cel. Czyż nie jest nim wprowadzenie dezorientacji, wzbudzenie obrzydzenia na myśl o krwi oraz o rzekach nią wypełnionych itd., aby później, po słowach wypowiedzianych w tym uniesieniu: „Ja tak nie wierzę, nawet jeśli moi ojcowie tak wierzyli”, przedstawić zagubionemu umysłowi teorię, którą chce się zaszczepić? Wszystko na to wskazuje. Teoria, która wówczas jest proponowana, utrzymuje, że kiedy mówi się o krwi Chrystusowej, przedstawia ona cielesną naturę i powinno rozumieć się ją w następujący sposób: Chrystus uśmiercił SWOJĄ cielesną naturę jako przykład dla swoich naśladowców i cały świat powinien uśmiercić swoją cielesną naturę.
Nic dziwnego, że chcąc wysunąć taką teorię, wielki Przeciwnik najpierw stara się rozbudzić wstręt do wszystkiego, co związane jest z „tą krwią”. Dobrze wie, że jeżeli nie rozbudzi obrzydzenia do „tej krwi” i nie stworzy bariery w postaci mentalnego uprzedzenia, niektóre z Bożych dzieci z pewnością przeanalizują czterdzieści trzy miejsca w Piśmie Świętym, w których wymieniona jest krew Chrystusowa, a także wiele więcej, gdzie wspomniana jest krew zwierząt, będąca figurą na Jego krew. A jeśli tylko je przebadają, odkryją to, co będzie miało katastrofalne skutki dla teorii, którą pragnie ustanowić nowym światłem.
Ci nieliczni, którzy szukają w Słowie Bożym wskazówek, odkrywają w tych czterdziestu trzech miejscach, gdzie wspomniana jest krew Chrystusowa, że ani nasz Pan, ani apostołowie nawet nie napomykają, jakoby krew Jezusa przedstawiała uśmiercanie Jego cielesnej natury, ani że miał w sobie coś złego, co wymagało zniszczenia. Odkrywają, że wręcz przeciwnie, nie było w Nim nic, co zasługiwałoby na śmierć, chyba że tylko w oczach obłudnych faryzeuszy. Dowiadują się również, że w przeciwieństwie do owej teorii, której się sprzeciwiamy, owe czterdzieści trzy natchnione świadectwa w tym temacie zgodnie oświadczają, że nasz Pan nie przelał swojej krwi za samego siebie i jako przykład dla wszystkich ludzi, aby i oni przelewali swoją krew sami za siebie i w ten sposób dochodzili do doskonałości, ale raczej, że cokolwiek krew symbolizuje, to Jego krew oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.
Tak, Jego krew stała się podstawą do zgładzenia naszych grzechów, dała nam pokój, otworzyła drogę do pojednania i przeniosła nas ze stanu potępionych winowajców z powrotem do synostwa w Boskiej rodzinie. Tak powiedział wielki apostoł Paweł: Kol. 1:20; Hebr. 9:12, 10:19, 13:12; Rzym. 3:25, 5:9; Efezj. 1:7, 2:13; Kol. 1:14 oraz Dzieje Ap. 20:28-31. Podobnie twierdzi również apostoł Piotr: 1 Piotra 1:2,19. I tak samo świadczy też apostoł Jan: 1 Jana 1:7; Obj. 1:5, 5:9, 7:14.
Prawdziwie Słowo Boże jest wystarczające, aby zaopatrzyć człowieka Bożego przeciwko wszelkim zasadzkom, złym interpretacjom i sofistykom1 szatańskim. Nawet ci, którzy nie rozumieją dokładnie, co ta krew oznacza czy symbolizuje, bez pomocy i szybko dostrzegą, że nie oznacza ona tego, co ten błędny pogląd stara się narzucać. Pogląd, że krew Chrystusowa oznacza zabicie przez Niego swojej cielesnej natury jest tak daleki od świadectw powyżej przytoczonych tekstów ze Słowa Bożego, jak daleki jest wschód od zachodu.
Jakie zatem jest prawdziwe znaczenie krwi Chrystusowej, gdy słowo to używane jest w odniesieniu do omycia z grzechu, jak rzecz się ma w powyżej przytoczonych tekstach? Jeżeli to nie oznacza literalnej krwi, to co oznacza?
W odpowiedzi podamy Bożą definicję tego, co krew przedstawia, czyli symbolizuje. Krew jest życiem (1 Mojż. 9:4-6 BT). „Bo życie ciała jest we krwi, a Ja dopuściłem ją dla was [tylko] na ołtarzu, aby dokonywała przebłagania za wasze życie, ponieważ krew jest przebłaganiem za życie” (3 Mojż. 17:11,14 BT).
Przyjmując Boską definicję znaczenia krwi we wszystkich ofiarach, jak również ofiary złożone przez naszego Pana Jezusa „raz na zawsze”, znikają wszelkie wątpliwości (Hebr. 10:12 NP). Jak krew przedstawia życie, tak przelanie krwi przedstawia utratę życia, czyli śmierć. Zatem takie wyrażenia jak: „Baranek zabity”, „oczyszczająca krew Barankowa”, „drogocenna krew Chrystusowa” itp. nie odnoszą się do literalnej krwi, tak samo jak nie odnoszą się do literalnego baranka, ale dotyczą śmierci Chrystusa. To prawda, że bok naszego Pana był w rzeczywistości przebity i wypłynęła z niego krew, lecz słowa: „On wykupił nas swoją krwią” (swoją śmiercią) byłyby tak samo prawdziwe i właściwe, nawet gdyby ani jedna kropla literalnej krwi nie wypłynęła z Jego żył; ponieważ stwierdzenie to oznacza, że On wykupił nas swoją śmiercią – swoją ofiarą, czyli utratą swego życia. Dlatego też jest napisane, że On „wylał na śmierć duszę [życie] swoją” oraz że położył „ofiarą za grzech duszę [życie] swą” (Izaj. 53:12,10).
Tak więc Boży lud zawsze rozumiał kwintesencję prawdy w tym przedmiocie, gdy wierzył, że „krew Chrystusowa” oznaczała ofiarę Chrystusa. Jest to właściwa myśl. Trudnością dla wielu jest to, że gdy zetkną się z błędami, brak im jasnego wyrozumienia, czego ofiara Chrystusowa dokonała za grzechy świata, a mając również błędne pojęcia o „trójcy”, mogą łatwo być odprowadzeni od owej fundamentalnej nauki chrześcijaństwa – „że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism” [1 Kor. 15:3]. Nie mogąc jasno wyjaśnić swych własnych poglądów, tacy podatni są na przyjęcie fałszywego poglądu, któremu tutaj zaprzeczamy, a który najpierw ośmiesza pogląd, którego w rzeczywistości nikt nie uznaje, jakoby literalna krew Chrystusowa zmywała nasze grzechy, a następnie sugeruje, że gdy Pismo Święte wspomina o krwi Chrystusowej, to mówi o zabiciu Jego własnej cielesnej natury i pragnień, jako przykład dla ludzi, jak oni mają uśmiercać swoją cielesną naturę i pragnienia. Według tej niebiblijnej teorii każdy człowiek byłby swoim własnym zbawicielem. Co więcej, gdyby wielkość zbawiciela oceniać w proporcji do dokonanego dzieła, to Pan Jezus byłby najmniejszym ze wszystkich; ponieważ nawet ci, co mówią, że miał On cielesną naturę, którą trzeba było ukrzyżować, czyli zabić, nie mogą zaprzeczyć, że wielu ludzi ma do pokonania o wiele więcej zła i grzechu działającego w ich członkach, aniżeli miał nasz Pan. A jeżeli każdy ma sam w sobie zabić grzech, to im bardziej zdegradowany jest człowiek, tym większym jest on zbawicielem dla samego siebie.
Niechaj tedy każdy stara się porównać ten pogląd z powyżej zacytowanymi oświadczeniami apostołów dotyczącymi krwi Chrystusowej – życiem, które On złożył za nas.
Ogólnie życie całego świata zostało utracone – zaprzepaszczone przez upadek ojca Adama, gdy był on na próbie – i wszyscy, którzy jeszcze zupełnie nie umarli, umierali przez całe życie. Wykonywał się na nich sprawiedliwy wyrok Boży: „boś proch, i w proch się obrócisz” [1 Mojż. 3:19]. Bóg wydał wyrok, który całkowicie odzwierciedlał prawo wszechświata, że żaden grzesznik nie może żyć – wyrok, który jednocześnie miał pokazać tak aniołom, jak i ludziom Jego nieodmienną sprawiedliwość, wielką miłość oraz nieograniczoną mądrość i potęgę. Gdy Bóg zawyrokował śmierć jako karę za grzech, a także to, że okup (równoważna cena – śmierć sprawiedliwego za niesprawiedliwego – Rzym. 5:17) jest potrzebny na uwolnienie ludzkości spod tego wyroku, uczynił to, mając już zupełny obraz tego, jak tego wszystkiego dokona. Jego mądrość przewidziała, co wyniknie z pozostawienia Adama jego własnej wolnej woli – że w swoim niedoświadczeniu Adam nie podda swej woli pod wolę Stwórcy i że przez to popadnie w grzech i ściągnie na siebie wyrok śmierci – zniszczenie. Mądrość Boża przewidziała również, w jaki sposób Jego miłość może stworzyć plan zbawienia dla Jego stworzeń. Bóg także przewidział, że Jego umiłowany jednorodzony Syn z pokorą zgodzi się na wykonanie Boskiego planu – że opuści chwałę i cześć niebiańskiej natury i jako człowiek Chrystus Jezus da samego siebie na okup za Adama i jego rodzaj (Filip. 2:7-8; 1 Tym. 2:5-6).
Ponieważ karą była śmierć, okupem potrzebnym do uwolnienia umarłego i umierającego świata spod tego wyroku, pod którym wszyscy się znajdowali oraz potrzebnym do zapewnienia im restytucji, zmartwychwstania i osobistej próby do wiecznego życia, była śmierć doskonałego człowieka, którego Bóg zapewnił. I ten to prosty i łatwy do zrozumienia plan został wykonany. Człowiek Chrystus Jezus dał samego siebie na okup za wszystkich – umarł, sprawiedliwy za niesprawiedliwych – umarł za nasze grzechy. Umieranie na krzyżu, krwawy pot w Ogrójcu, przebicie rąk i boku oraz wypłynięcie krwi nie było potrzebne dla naszego okupu. Żadna z tych rzeczy nie była karą za grzech. Boski wyrok na Adama – „umierając umrzesz” – nie precyzował, jaki rodzaj śmierci lub ile cierpień powinno być z tym związane. Sama tylko śmierć była karą i gdyby Boską wolą było, aby nasz Pan umarł jakąkolwiek inną śmiercią, a nie przez ukrzyżowanie, śmierć taka byłaby również okupem.
Wielu nie dostrzega, że w naszym Panu dwie rzeczy dokonały się jednocześnie. W tej samej ofierze zapewniony został nasz okup, a także wypróbowana i udowodniona została najwyższa wierność naszego Pana względem Ojca Niebieskiego. Jako okup, jakakolwiek śmierć naszego Pana byłaby odpowiednia, lecz na niezbity dowód Jego pokory i posłuszeństwa względem Ojcowskiego planu, doszło jeszcze pohańbienie krzyża (Filip. 2:7-8).
Wynikiem Jego śmierci dla Niego jest to, że został nader wywyższony i stał się uczestnikiem Boskiej natury, aby wszyscy chwalili Syna tak, jak chwalą Ojca (Filip. 2:8-9; Jan 5:23).
Wynikiem Jego śmierci dla ludzkości jest to, że świat został oddany do Jego rąk jako do rąk Odkupiciela w tym celu, aby, bez pogwałcenia prawa i wyroku Bożego (które On zaspokoił swą własną krwią, czyli swym życiem), mógł On przywrócić ludzi do doskonałości i obdarzyć życiem wiecznym tych wszystkich, którzy przez Niego – dzięki Jego wskazówkom i pomocy – dojdą do harmonii z Boskim doskonałym prawem.
To jest usprawiedliwienie
W ten sposób jesteśmy usprawiedliwieni przez Jego krew (przez życie, które On za nas położył): nasze grzechy i niedoskonałości są pomijane, wybaczane, przykrywane zasługą okupu, który On złożył. Nie tylko grzechy przeszłe i obecne, ale także wszystkie grzechy przyszłe – wszystkie, które bezpośrednio lub pośrednio są wynikiem przestępstwa Adamowego – wszystkie, które nie są nasze własne, których nie popiera nasza wola, nie są przypisywane tym, którzy są w Chrystusie Jezusie. Nic dziwnego, że tacy radują się i cieszą pokojem, kiedy zdają sobie sprawę, że nie są już pod potępieniem (Rzym. 5:1, 8:1).
Tutaj rozpoczyna się dzieło ofiarowania i krzyżowania wraz z Chrystusem, do którego wielu jest zaproszonych, ale na które niewielu odpowiada. Błędem jest jednak uważanie tego ofiarowywania za zabijanie naszych grzechów lub za mające cokolwiek wspólnego z „gładzeniem nieprzyjaźni”, o której wspomina Apostoł. Wręcz przeciwnie, (na podstawie Zakonu, który był figurą) żadna ofiara nie mogła być złożona Panu, jeśli miała jakąś skazę lub niedoskonałość – skazy przedstawiają grzech. Nit więc nie jest zapraszany do stania się ofiarnikiem z Chrystusem, jeżeli najpierw nie zostanie usprawiedliwiony ze wszystkich rzeczy – oczyszczony ze wszystkich grzechów – przez drogocenną krew (ofiarowane życie) Chrystusa. A jeżeli do tych, którzy zostali oczyszczeni z grzechów – usprawiedliwieni ze wszystkich rzeczy – powiedziane jest, że mają stawiać swoje ciała („święte i przyjemne Bogu” przez Jezusa Chrystusa) jako ofiary żywe, to Pan zobowiązał się przyjąć ich samych usprawiedliwionych, a nie ich grzechy.
Ta „nieprzyjaźń”, która według słów Apostoła została zniesiona przez Chrystusa (Efezj. 2:15), nie była grzechem w Nim, w ogóle nie była w Nim; ale czy w Nim, czy przez ofiarę swego ciała – człowiek Jezus Chrystus zniósł wrogość, czyli sprzeciw żydowskiego Przymierza Zakonu, pod którym znajdował się cielesny Izrael. Kiedy przymierze, którego oni nie potrafili zachować, zostało wypełnione przez naszego Pana Jezusa i zniesione (Kol. 2:14), wszyscy, którzy znajdowali się pod nim, zostali uwolnieni od jego wymagań zupełnej doskonałości, która była przeciwko nim i potępiała ich wszystkich, aby mogli przyjąć przez Chrystusa przebaczenie grzechów – przez wiarę w Jego krew.
Przywilej stania się współofiarnikami z Chrystusem jest ograniczony, tak samo jak ograniczony jest przywilej stania się współdziedzicami z Nim. „Oto teraz dzień przyjemny” [1 Kor. 6:2]. Zarówno przywilej, jak i nagroda za ofiarowanie skończą się wraz z tym wiekiem. Teraz jest czas, gdy Bóg przyjmuje ofiarę żywą wszystkich, którzy (będąc usprawiedliwionymi z wszelkiego grzechu przez krew Chrystusa) przychodzą do Boga przez Niego.
Tacy nie zostają zaproszeni do ofiary ze względu na swoje własne grzechy, a zatem ich grzechy muszą być zmazane, nim jakakolwiek ofiara może stać się przyjemną. Są jednak zapraszani do ofiarowania czasu, talentu, wpływów, przyjemności oraz słusznie należących im się wygód w służbie prawdzie – w ogólnej sprawie Bożej przeciwko wielkiemu wrogowi – grzechowi – oraz w pomocy grzesznikom w wychodzeniu z niego przez Chrystusa Jezusa.
Cierpienia Chrystusa, do udziału w których wszyscy wierzący oczyszczeni przez Jego krew zostali zaproszeni podczas Wieku Ewangelii, wkrótce się zakończą. Zostaną dopełnione, czyli ukończone (Kol. 1:34). Później nastąpi chwała – chwała Chrystusa Jezusa, a także wszystkich członków Jego Ciała, Kościoła, tych, którzy cierpieli dla prawdy (nie z powodu swoich grzechów), ofiarowując usprawiedliwionych siebie wraz z Nim i dla sprawy Bożej. Wówczas rozpocznie się panowanie sprawiedliwości i nikt już więcej nie będzie miał okazji do położenia swego życia dla prawdy.
Wielu uwierzyło w drogocenną krew i wielu posiadło radość i pokój wynikające z tej wiary, a następnie usłyszało o powołaniu do przywileju współofiarowania z Chrystusem, ale niewielu odpowiedziało, i dlatego niewielu jest wybranych, by być z Nim i by ujrzeć oraz mieć udział w Jego chwale i tronie oraz w Jego nowej naturze – boskiej naturze – daleko przewyższającej zarówno ludzką, jak i anielską naturę, nawet w ich najświetniejszym blasku. Będąc miłymi Bogu przez kosztowną krew, uczyńmy nasze powołanie i wybranie pewnym. Odłóżmy na bok każdy ciężar i przeszkodę i biegnijmy cierpliwie po tej drodze samozaparcia aż do samego końca – patrząc na Jezusa, sprawcę naszej wiary, byśmy ukończyli ten bieg i zostali przyjęci do niebiańskiego mieszkania.
1 Sofistyka – metoda argumentacji polegająca na wykorzystywaniu wieloznaczności pojęć i na stosowaniu sofizmatów, a także świadome posługiwanie się nieuczciwą argumentacją w celu udowodnienia fałszywej tezy – źródło: http://sjp.pwn.pl/, przypis Red.