Na Straży
nr 2006/3

Kazanie w Dniu Pięćdziesiątnicy

PRZYOBLECZENI MOCĄ Z WYSOKOŚCI

Lekcja: Ew. Jana 17; Dzieje Ap. 2:32-47

„Albowiemci wam ta obietnica należy i dziatkom waszym, i wszystkim, którzy daleko są” – Dzieje Ap. 2:39

Przeważająca część Nowego Testamentu składa się ze spisanych mów adresowanych do ludu Bożego, a każdy z listów ukazuje wspaniały porządek i umiejętność w logicznym i przekonywującym przedstawianiu Prawdy. Jednak najliczniejsze zapisy wygłoszonych kazań zawarte są w księdze Dziejów Apostolskich, a między nimi nie ma bardziej interesującego od tego, które zamierzamy obecnie rozważyć.

Jedenastu apostołów najwidoczniej rozmawiało tu i ówdzie z małymi grupami ludzi, którzy przybyli, dowiedziawszy się o cudownym zamanifestowaniu Bożej mocy w związku z błogosławieństwem Pięćdziesiątnicy. Nie wiemy, czy apostołowie mówili wieloma różnymi dialektami i byli słyszani przez różne grupy słuchaczy posługujących się tymi językami, czy też mówili jednym językiem, a słyszano ich i zrozumiano w sposób cudowny w różnych językach pochodzenia słuchaczy. Niezależnie od tego, jak się to odbyło, cud był i tak wielki, a jego rezultat ten sam. Po usłyszeniu zarzutu, że są odurzeni alkoholem, Piotr występuje jako mówca, „podnosi swój głos” i zmienia charakter rozmowy z prywatnej z udziałem wielu osób na publiczne przemówienie, wygłaszane osobiście przez niego. Rozsądnie, logicznie i bez oburzenia zaprotestował on w łagodny sposób przeciwko zarzutowi pijaństwa, wykazując, że jest zbyt wczesny poranek, by apostołów można było posądzić o upojenie alkoholowe. Trzecia godzina oznacza w naszym sposobie liczenia czasu dziewiątą rano. Oznaczałoby to, że apostołowie spotkali się w górnej sali bardzo rano i że po błogosławieństwie natychmiast skorzystali z okazji, by pozwolić zaświecić światłu poprzez ogłoszenie Prawdy wśród zainteresowanych.

Piotr łączy wylanie ducha świętego bezpośrednio z proroctwem Joela i nawiązuje do naszego Pana, Jego ukrzyżowania oraz do proroctw odnoszących się do Niego i Jego zmartwychwstania (Dzieje Ap. 2:15-32).

(32,33) Po przedłożeniu im w taki sposób podstawy Ewangelii, którą jest śmierć Chrystusa, obwieszcza z przekonaniem, że tak on, jak i inni apostołowie są świadkami tego, że nasz Pan Jezus nie pozostał martwy, ale że Ojciec wzbudził Go do życia i wywyższył do pozycji swojej Prawicy. Na owej jedynie właściwej podstawie ewangelicznej nadziei i głoszenia, apostoł kontynuuje wykładanie swej nauki i opowiadanie ludziom o mocy ducha świętego, którego przejawy dane im było obserwować.

(34,35) Uświadomiwszy sobie, że słuchacze nie rozumieli proroctw, które właśnie przytoczył z Psalmów (Psalm 16:8), Piotr wykazuje im dalej, że Dawid nie mógł mówić tych słów o sobie, ale że było to natchnione proroctwo odnoszące się do wzbudzenia naszego Pana Jezusa z martwych. Na dowód tego przywołuje on na pamięć to, czemu każdy z nich bez trudności mógł przyznać rację. Mianowicie, że Dawid umarł i spoczywał w swym grobie, że Dawid nie został wzbudzony, że Dawid nie był wywyższony i posadzony po prawicy Bożej, a w rezultacie, że musiało tutaj chodzić o kogoś innego niż Dawid. Następnie kontynuuje, że tym, o którym mówił prorok, był Mesjasz.

Wielu chrześcijan jest zaskoczonych, gdy zauważa owo zdecydowane stwierdzenie apostoła, że umiłowany prorok Dawid nie znajduje się w niebie; tak są oni przyzwyczajeni do myślenia, że wszyscy prorocy są w niebie, zamiast pamiętać to, na co jasno wskazuje Hebr. 11:39,40, że „oni bez nas nie stali się doskonałymi” – że starożytni godni nie otrzymają błogosławieństwa, które Bóg im zapewnił i zamierza udzielić, wcześniej, nim Kościół – Oblubienica, Ciało Chrystusa – zostanie udoskonalony wraz ze swym Panem w Jego drugim przyjściu.

Charakter tego wykładu apostoła Piotra jest nie tylko warty uwagi i pamięci, ale także godny naśladowania przez wszystkich, którzy chcieliby z mocą głosić prawdziwą Ewangelię. Jego wykład nie miał na celu wykazania, że owa manifestacja mocy była drugim przyjściem Jezusa i ustanowieniem Jego Królestwa i chwały, ale wprost przeciwnie – wykazuje on na podstawie proroctwa Dawida, że JHWH powiedział do Chrystusa, Pana i Mistrza Dawida: „Siądź po prawicy mojej [to znaczy, zajmij naczelne miejsce mojej łaski i mocy], dokąd nie położę nieprzyjaciół twoich podnóżkiem nóg twoich” [Psalm 110:1 – przyp. tłum.]. Wskazuje to, że Niebiański Ojciec podjął się uczcić Syna i poddać wszystkie rzeczy pod Jego panowanie. W swym wykładzie apostoł nie zamierzał wykazać, że to się już stało, że wszyscy wrogowie zostali już obaleni, a jedynie, że został zrealizowany pierwszy etap tego planu, że Chrystus cierpiał, że Chrystus został wzbudzony z martwych, że Chrystus został wywyższony do pozycji Prawicy mocy. Podkreśla to mówiąc: „Niechajże tedy wie zapewne wszystek dom izraelski, że go Bóg i Panem, i Chrystusem uczynił, tego Jezusa, któregoście wy ukrzyżowali”. Wykład Piotra nie dotyczył gwiazd, liści, polityki, finansów czy wiecznych mąk, ale wspaniałej i centralnej charakterystyki Ewangelii – że Mesjasz miał przyjść, cierpieć jako sprawiedliwy za niesprawiedliwych, że miał zostać uwielbiony, a następnie uznany jako Pan wszystkich. Nie omieszkał on także wskazać na odpowiedzialność Żydów, którzy przed nim stali, a którzy byli częścią całego narodu, za śmierć Chrystusa.

(37-41) Rezultatem owego kazania na właściwy temat oraz we właściwy i przekonywujący sposób było przekonanie niektórych spośród słuchaczy, że jeśli te wszystkie rzeczy są prawdą, to mają oni odpowiedzialność i powinni się dowiedzieć, jak się w tej sytuacji zachować. Przypatrujemy się z rosnącym zainteresowaniem, czy apostoł doradzi im – tak jak to czynią niektórzy współcześni kaznodzieje – aby padli na kolana, modlili się i dręczyli oraz głośno wołali do Pana, by ich przyjął, podczas gdy on i pozostali apostołowie zgromadzą się wokół nich, będą śpiewać pieśni i modlić się za nich. Nie znajdujemy w opisie niczego podobnego. Apostołowie nie tracą zmysłów i nie zapędzają się w argumentacji i logicznym dowodzeniu podniesionym tonem bez większego znaczenia, które to środki wyrazu obliczone są na to, by przerazić pokutujących. Wprost przeciwnie, Piotr kontynuuje w ten sam szczery i logiczny sposób co wcześniej, by odpowiedzieć na ich pytania i poinformować ich, że nie potrzebują oni przynaglać Boga, by im przebaczył, ale że Bóg już zgotował przebaczenie w Chrystusie i czeka w gotowości, by ich przyjąć, stosownymi zaś krokami, które należy podjąć, są: (1) pokuta, nawrócenie, poprawa życia, „rozpoczęcie wszystkiego na nowo”, a następnie (2) jako nawróceni wierzący powinni zostać ochrzczeni w imię Jezusa Chrystusa – poświęcając się Jemu na Jego służbę, wyznając to otwarcie i publicznie. Piotr zapewnia ich, że po uczynieniu tego i oni także otrzymają dar ducha świętego. Wskazuje on, że owa obietnica ducha świętego obejmuje ich jako Izraelitów oraz że Pan w sposób szczególny powołał ich poprzez słuchanie i zrozumienie Jego Prawdy, aby mogli się stać dziedzicami tych obietnic i przyjąć pieczęć Jego uznania.

Zdumiewającego faktu, że trzy tysiące zostało nawróconych do Pana jako skutek jasnej prezentacji przez apostoła prostych faktów i ich zgodności z proroctwami, nie należy wiązać z przypuszczeniem, jakoby duch święty podziałał na słuchaczy w takim samym stopniu, jak działał w przemawiającym. Duch święty nie bywa bowiem udzielony nikomu z wyjątkiem poświęconych wierzących. Nie należy również sądzić, że to apostoł przemawiał z taką mocą przekonywania, iż sam z siebie uzyskał ten wielki efekt wśród zgromadzonych słuchaczy. Wytłumaczenia należy raczej dopatrywać się w tym, że jego słuchacze byli już na swój sposób „pobożnymi ludźmi”, a dziełem tego dnia i następującego po nim okresu było jedynie zgromadzenie dojrzałych ziaren „pszenicy” spośród narodu, który przez ponad szesnaście wieków był odbiorcą Bożej łaski wraz z „wielkim pożytkiem pod każdym względem, przede wszystkim tym, że im zostały powierzone wyrocznie Boże” [na podst. Rzym. 3:2, BT – przyp. tłum]. Ten sam apostoł oraz inni apostołowie pod mocą tegoż samego ducha i z rosnącą prawdopodobnie naturalną umiejętnością posługiwania się mieczem ducha, Słowem Bożym, nie byli w stanie w późniejszym okresie uzyskać podobnych rezultatów, przynajmniej jak chodzi o liczby.

Należy także zwrócić uwagę, że metoda ducha świętego nie polegała na posyłaniu napełnionych mocą apostołów do krajów pogańskich, aby głosili tym, którzy nigdy nie słyszeli o Bogu, ale wprost przeciwnie – Boska opatrzność tak pokierowała sprawami, aby zgromadzić najzacniejszych Żydów ze wszystkich narodów pod słońcem do apostołów, aby mogli usłyszeć Prawdę i zostać przez nią pobłogosławieni. Owymi „cudzoziemcami” z różnych krajów byli wyłącznie Żydzi, choć ich języki różniły się z powodu zamieszkiwania w obcych krajach. Poza tym dopiero po upływie około trzech i pół roku od tego czasu Pan posłał dobrą nowinę poza naród żydowski do pogan, a Korneliusz stał się pierwszym nawróconym poganinem.

Podobnie uważamy, że obecne poselstwo żniwa jest skierowane przede wszystkim do „pobożnych” chrześcijan. Dlatego też szukamy raczej sposobności i korzystamy ze środków nam powierzonych, by głosić im najpierw „ku spojeniu świętych” [Efezj. 4:12 – przyp. tłum.], zamiast zaniedbując tę pracę udawać się w poszukiwaniu tych, którzy mogą i zostaną objęci znacznie skuteczniejszym głoszeniem w Tysiącleciu za pośrednictwem uwielbionego Kościoła – nasienia Abrahama, w którym błogosławione będą wszystkie rodzaje na ziemi.

(42-47) Nie powinniśmy się dziwić, że tak wielka grupa poświęconych dzieci Bożych, będąc oświecona świętym duchem obietnicy, poczuła instynktowne pragnienie przebywania w społeczności z sobą. Nie dziwi także i to, że niesamolubny i miłujący duch objawił się w takim porządku, wedle którego „wszystkie rzeczy mieli wspólne”. Nie, taki sposób postępowania byłby jedynym, na który należałoby wskazywać jako na pożądany dla wszystkich prawdziwych chrześcijan. Ich gorliwość dla Boga została również potwierdzona przez pilność w badaniu nauki Chrystusa, przez ich codzienne modlitwy itp., co jak informuje nas werset 47, przyniosło skutek w postaci przyciągnięcia innych, którzy mieli pokrewnego ducha w odniesieniu do Prawdy. W taki sposób „Pan przydawał zborowi na każdy dzień tych, którzy mieli być zbawieni” – czyli takich, którzy byli w stanie uwolnić się od zaślepienia swego narodu (por. Rzym. 11:25,26). Oni to jako „pszenica” zostali oddzieleni od „plew” i zgromadzeni do „gumna” Wieku Ewangelii. W ten sposób uniknęli „ognia” ucisku, który miał przyjść na wszystkie „plewy” tego narodu (Łuk. 3:16,17).

Pan udzielił szczególnego błogosławieństwa owemu porządkowi wspólnotowemu, który miał miejsce na początku Wieku Ewangelii. Miało to bowiem na celu, jak wierzymy, przyciągnięcie do Prawdy niesamolubnych miłośników sprawiedliwości i pokoju. Z tego samego powodu udzielał On Kościołowi w tym czasie błogosławieństwa pokoju i „łaski u wszystkiego ludu”. Po tym, gdy ów „wspólnotowy porządek” i łaska w oczach ludzi, udzielona na pewien czas, odniosła swój skutek zgromadzenia określonych charakterów do Kościoła, Pan całkowicie zniósł ten porządek i rozproszył zgromadzenie wśród prześladowań i niełaski u ludzi „na każdym miejscu”. Jesteśmy przekonani, że intencją Pana nie było, by Jego lud żył w takim „wspólnotowym ustroju” w ciągu Wieku Ewangelii. Szersze omówienie tego tematu czytelnik znajdzie w artykule opublikowanym w naszym czasopiśmie [Watch Tower, R-1861 – przyp. tłum.] 1 września 1895 pod tytułem „Wszystkie rzeczy mieli wspólne”. [Polskie tłumaczenie „Straż” 4/42 – przyp. tłum.]

R-2089 ( r.)
„Straż” / str.