Na Straży
nr 1975/3

Z niwy młodzieżowej

Kozy k. Bielska-Białej, 9.02.1975 r.

Po raz pierwszy o pracy młodzieżowej na Górnym Śląsku pisaliśmy w naszym pisemku w roku 1970 (NA STRAŻY NR 2/70). Wówczas dzieliliśmy się pierwszymi radościami, jakie były naszym udziałem w nabożeństwach młodzieżowych organizowanych w Katowicach. Minęło już kilka lat i z głęboką wdzięcznością ku Bogu możemy powiedzieć, że mimo wielu trudności i doświadczeń, praca młodzieżowa na tym terenie jest ciągle błogosławioną. Pan przyznaje się do wysiłków braci starszych tego okręgu i do modlitw młodych dusz, którym ta praca leży na sercu. Już od dłuższego czasu młodzież Śląska pozbawiona jest stałego lokalu. Zgromadza się dzięki uprzejmości braci ze zborów sąsiednich w wielu miejscowościach. Każdego miesiąca inny zbór gości młodych braci i młode siostry, a także jeszcze wiele innych młodych serc, które w tej społeczności chcą uwielbiać Pana. Właśnie na jednym z takich nabożeństw młodzieżowych powzięto decyzję o zorganizowaniu w dniu 9 lutego 1975 Konwencji Młodzieżowej w Zborze Kozy Dolne k. Bielska-Białej. Ponieważ zbór ten nie dysponuje zbyt dużym pomieszczeniem, konwencja miała charakter lokalny, co nie przeszkodziło młodzieży z odleglejszych terenów być jej uczestnikami.

Przybyliśmy na to miejsce z prawdziwą radością w sercach. Znaleźliśmy się tam, aby słuchać tego wszystkiego, co Bóg ma nam do powiedzenia, aby słuchać Słowa Bożego. Brat Jan Wilczek rozpoczął (a później także prowadził) tę ucztę słowami psalmisty Dawida: „O jak są słodkie słowa twoje podniebieniu memu! nad miód są słodsze ustom moim” – Psalm 119:103. Być może Biblia i to, co w niej zawarł Bóg, dla wielu ludzi jest nieaktualne. My jednak, w naszym młodym wieku, doceniamy prawdziwą wartość tej księgi ksiąg.

Jako pierwszy usługiwał brat Józef Kwieciński z miejscowego zboru. Brat mówił o sytuacji dzieci rodziców wierzących (poświęconych). Takie dziecko znajduje się w szczególnej sytuacji. Gdybyśmy mogli popatrzeć na rysunek Namiotu Zgromadzenia, to właśnie na Dziedzińcu zobaczylibyśmy młodego człowieka, którego rodzice znajdują się w Miejscu Świętym. Jest on usprawiedliwiony poprzez poświęcenie swych rodziców. To jednak jest aktualne do pewnego czasu. Jest taki moment w życiu dzieci (które tymczasem wydoroślały), że powinny samodzielnie podjąć decyzję pójścia za Chrystusem. Oczywiście, że jest to zależne w dużej mierze od tego, co wyniosły ze swych domów, od atmosfery, w jakiej je wychowano, od ich własnych przekonań. Ta decyzja nie zawsze musi być pozytywna. Czasami młodzi ludzie chcą pójść własnymi drogami. Wtedy właśnie to usprawiedliwienie przez rodziców traci na wartości.

Drogi młody przyjacielu! W tej chwili żyjesz jeszcze „na konto” swych rodziców. Jak długo chciałbyś jeszcze tak żyć? Pan Jezus czeka na twą decyzję. Nie zapominaj o tym, że lada dzień „rachunek” twych rodziców może zostać zamknięty. Nie zapominaj też o tym, że Bóg będzie chciał kiedyś zapoznać się z twoim „kontem”. Teraz możesz się opowiedzieć za Chrystusem, Jego Prawdą, za szczęściem, które On tobie chce dać już dzisiaj. Zgromadzeni byliśmy w ostatnią niedzielę naszego polskiego karnawału. Mogliśmy znaleźć się w innych miejscach, ale Bóg posłał nas właśnie na tę konwencję. Czy uważasz, że to tylko przypadek? Może Bóg chciał tobie powiedzieć coś naprawdę szczególnego, coś osobiście dla ciebie. Mogliśmy znaleźć się w miejscach, które zapewniłyby nam szczęście na kilka chwil, godzin. Bóg jednak nas skierował do miejsca, gdzie mogliśmy uzyskać wieczne, nieprzemijające szczęście.

Następnie usłużył Słowem Bożym brat Leszczyński z Oświęcimia. Swoje rozważania oparł o tekst z Psalmu 91: „Piórami swymi okryje cię i pod skrzydłami Jego znajdziesz schronienie” – w. 4. Razem z bratem mogliśmy prześledzić dobroć naszego Niebiańskiego Ojca, okazywaną nam, ludziom. Pismo Święte często przyrównuje Boga do orła, a ludzi Jemu ufających do orląt. Brat Leszczyński skupił właśnie naszą uwagę na tym fakcie. Mówił o współżyciu między orłem i jego pisklętami i wynikających z tego podobieństwach współżycia Boga z człowiekiem.

Orzeł zakłada swoje gniazdo bardzo wysoko, w skałach, w miejscu trudno dostępnym, gdzie warunki naturalne nie sprzyjają życiu innych ptaków. Bóg powołuje człowieka do swej wielkiej chrześcijańskiej rodziny, darując mu miejsce, gdzie może warunki nie są tak doskonałe dla życia, ale gdzie Boża obecność zapewnia bezpieczeństwo. Młodym pisklętom jest bardzo niewygodnie z tego powodu, że gniazdo jest pełne cierni i kolców. Czyż to nie jest podobne do życia ludzi prawdziwie wierzących, którzy są ciągle narażeni na różnego rodzaju „kolce” ze strony niewierzącego świata. Orlęta posiadają doskonały wzrok, patrząc ciągle w słońce. Czy chrześcijanin nie powinien posiadać wybornego wzroku duchowego? Oczywiście, że tak. Jest jeden warunek – ciągłe spoglądanie na Boga, Pana Jezusa, którzy dla nas są największą światłością, przewyższają nawet słońce.

Te i wiele jeszcze innych analogii na temat Bóg – orzeł słyszeliśmy tego poranku. Byliśmy wszyscy zbudowani faktem, że Bóg nami chce tak bardzo się opiekować. Bóg dla nas uczynił wszystko. Nie żałował nawet najdroższej osoby, jaką posiadał. Darował nam swego syna Jezusa Chrystusa. Tak wielkiej miłości nie znajdziemy nigdzie na ziemi. Tą miłość możemy znaleźć tylko w Bogu.

Również jeden z młodych braci usługiwał w przedpołudniowym czasie. Brat Ryszard Mierzwiak z Poznania mówił na temat: „Nie troszczcie się”. Słowo Boże, które przeczytał zostało zapisane w Ewangelii wg św. Mateusza 6:25-34. Jest to dosyć obszerny fragment Kazania na Górze. Wielu dzisiejszych chrześcijan kazanie to nazywa konstytucją Nowego Testamentu. W nim jest zawarta treść całej nauki Jezusa Chrystusa. Prawie przy końcu tego kazania Pan Jezus skierował swoje słowa do apostołów, uczniów i tłumu ludzi, którzy się tam znaleźli. Mówił o tym, aby się nie troszczyć. Dzisiaj wielu wierzących, mimo głębokiego przekonania, że Bóg może wszystko, nie chcą Mu zawierzyć w swoich życiowych sprawach. Są zabiegani, zapracowani, pochłonięci problemami życia tak, że nie mają czasu nieraz pomodlić się. Pan Jezus wiedział, że i my takimi będziemy. Zaczyna swoją argumentację od stwierdzenia, że życie dał nam Bóg, Jego Ojciec. Skoro darował nam życie, to możemy Mu zaufać, że zapewni nam również rzeczy niezbędne do podtrzymania tego życia. Pokazuje na zwierzęta, które „nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec Niebieski żywi je” (w. 26). Mówi też o kwiatach, które są wspanialsze od całego bogactwa Salomona. One są wspaniałe tylko na bardzo krótki czas, a Bóg je tak cudownie przyobleka.

R- ( r. str. )
„Straż” / str. 

Z niwy młodzieżowej

Miasto Miechów położone przy drodze prowadzącej z Krakowa do Kielc, być może nie wszystkim jest znane, a dla samej nazwy próżno szukamy skojarzenia. Jednakże, kiedy zapytamy o to miasto niektórych ludzi młodych, bez wahania odpowiedzą: W tym mieście odbyła się Konwencja Młodzieżowa. Miechów jest miejscem, w którym najczęściej odbywają się konwencje – zjazdy młodzieżowe. Nieraz już korzystaliśmy z zaproszenia miejscowego Braterstwa i Jego gościnności. I tym razem tak uczyniliśmy. Zaproszono nas na całe dwa dni, a my skorzystaliśmy z tej wspaniałej okazji.

W dniach 21 i 22 kwietnia 1973 r. wielu młodych ludzi zrezygnowało z wygody, z zacisza domowego, z rodzinnego ciepła i przyjechało do Miechowa. Sami organizatorzy (Komitet Młodzieżowy) zaskoczeni byli ilością osób. Było nas około 300, a może nawet trochę więcej. Mieliśmy piękną słoneczną pogodę i wspaniałych braci mówców, którzy chcieli nam, młodym, służyć Słowem Bożym, opartym o osobiste przeżycia z Chrystusem.

Społeczność naszą rozpoczęliśmy pierwszego dnia około godziny 10-tej odśpiewaniem hymnu „Połączmy serca wraz”. Konwencję prowadził br. Juliusz Dąbek.

To były święta zmartwychwstania i dlatego br. Adam Kozak z Olsztyna, jako pierwszy mówca, obrał temat pt. „Zmartwychwstanie”. Rozważania swoje oparł na wersecie z Ewangelii wg św. Łukasza 24:1-11. Brat stwierdził, że „śmierci Chrystusa i Jego zmartwychwstania nie można rozdzielić. Są one ze sobą bezpośrednio związane. To jest także związane z nami, ludźmi wierzącymi. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, całe chrześcijaństwo pozbawione zostałoby sensu”. Brat mówił także o pewnych błędnych teoriach teologicznych dotyczących Chrystusa i Jego śmierci, a także o pewnej ważnej rzeczy. Tą ważną rzeczą jest, aby rozróżniać zmartwychwstanie od zmartwychwzbudzenia. Kiedy mówimy o wskrzeszeniu córki Jaira (Mat. 9:18-26; Mar. 5:35-43; Łuk. 8:41-56), młodzieńca z Naim (Łuk. 7:11-15) lub Łazarza z Betani (Jan 11:1-44), mamy na myśli zmartwychwzbudzenie. Zmartwychwstanie nastąpiło tylko w przypadku naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa.

Między poszczególnymi wykładami słuchaliśmy tego wszystkiego, czym młodzi chcieli uprzyjemnić nam czas, a przede wszystkim tego, czym młodzież chciała oddać cześć naszemu Panu i Zbawcy.

Były pieśni śpiewane przez chór, a także wiersze, wykonywane w zespole lub indywidualnie. To wszystko czynione było także dlatego, aby podziękować wszystkim tym, którzy zrezygnowali z domowych wygód na rzecz Słowa Bożego, a także aby i miejscowe Braterstwo mogło skorzystać duchowo.

Następnym mówcą tego dnia był br. Szewczyk z Warszawy. Była to chyba jego pierwsza usługa w społeczności młodzieży. Wszyscy jesteśmy tym uradowani. Młodzi potrzebują tych, którzy pomagają im w poznaniu Boga. Brat Szewczyk mówił o Wspaniałym Bożym wszechświecie (Psalm 8:2,4-6). Żyjemy w czasach, kiedy dużo się mówi o prawach nauki, w roku, w którym cały świat obchodzi 500-lecie urodzin Mikołaja Kopernika. Myślę, że mówiąc o ludziach nauki, którzy byli także mężami wiary, i my uczciliśmy tę rocznicę. Kopernik był człowiekiem wierzącym. Nauka i mądrość, która była jego udziałem, nie oddalała go od Boga, a rczej przybliżała. Zresztą wielu ludzi, o których uczymy się w naszych szkołach (Newton, Pascal) i którzy tak wiele zrobili dla nauki, było ludźmi głęboko wierzącymi w Boga. Szczerze przeżywali Jego ingerencje w dzieje ludzkości i prawa przyrody.

Po tym wykładzie nastąpiła przerwa obiadowa. W imieniu wszystkich, którzy korzystali z usług kulinarnych, chciałbym złożyć serdeczne podziękowania dla tych sióstr, które spędziły dwa dni w oparach kuchennych, jak i tym, którzy w czasie przerw zakładali białe fartuszki.

Po przerwie słuchaliśmy wykładu br. Kłusaka z Żywca. Brat ten chciał podzielić się z nami tematem o świętach jakie obchodził naród izraelski (Kol. 2:16-17). Obecnie też obchodzimy wiele świąt i dlatego dobrze jest wiedzieć, które z tych świąt mają podstawy biblijne.

Ostatnim mówcą tego dnia był br. Stanisław Kaleta. Mówił on na temat: „Zasady chrześcijańskiej moralności”. Wierszem przewodnim tego tematu był werset z 1 Tym. 4:12 – „Niechaj nikt nie lekceważy twego młodego wieku, lecz wzorem bądź dla wiernych w mowie, w obejściu, w miłości, w wierze, w czystości”. Słowa te skierowane są do nas młodych i dlatego mają dla nas szczególne znaczenie. Chcąc być wzorem, musimy posiadać jakieś kryterium oceny tego, co jest grzechem i tego, co jest dobrem. W dzisiejszym świecie granica między grzechem i dobrem została zatarta. Pan Bóg dla człowieka wierzącego wytyczył jednak nową granicę. Na pamięć przyszedł mi werset, który zacytuję: „Przetoż wesel się, młodzieńcze, w młodości twojej, a niech używa dobrej myśli serce twoje za dni młodości twojej, a chodź drogami serca twego i według zdania oczu twoich, ale wiedz, że dla tego wszystkiego ciebie Bóg na sąd przywiedzie” – Kazn. 11:9.

Werset ten stanowi taką właśnie całość oceny tego, co jest grzechem i tego, co można nazwać dobrem. Brat wspomniał także o bardzo delikatnej kwestii – o seksie. Dzisiejszy świat jest tym zalany i bardzo modne jest „zakochanie się”. Co mówi na ten temat Biblia? Ona nie omija tego tematu i może dobrze się stało, że nie pominięto go w naszych rozważaniach. Być może właśnie niektóre zdania wypowiedziane przez brata, pomogły niektórym osobom znajdującym się wśród nas.

W drugim dniu naszej konwencji usługiwał br. Szymański Władysław z Siemianowic. Temat wypowiedzi tego brata można by nazwać: „Świadectwa Boże”. W całym świecie możemy spotkać ślady Bożej obecności (Rzym. 1:18-21). Mimo tego, że człowiek często deklaruje swój brak wiary, tęskni za pięknem, szczęściem, miłością. Tęskni za tym wszystkim, co w sobie jednoczy Bóg. Jeżeli człowiek pragnie znaleźć Boga, to znajduje Go. Wyrazem tęsknoty za Bogiem być może jest ruch religijny młodzieży w krajach zachodnich (Jezus People). Choć osobiście nie jestem entuzjastą tego ruchu, trudno go jednak nazwać złym. Nie wystarczy jednak tylko wierzyć w Boga. Trzeba znaleźć odpowiedni sposób wyrażenia tej wiary – jak wierzyć w Boga? Odpowiedź na to pytanie daje Słowo Boże.

Brat J. Potempa w swoim wykładzie zajął się raczej sprawami naszej doktryny. Mówił on o dogmacie „Trójjedynego Boga”. Przedstawił nam dosyć obszernie historię powstania tego dogmatu. Mówił o ruchach, które zwalczały ten dogmat i o tych, które go popierały. My zaliczamy się do pierwszej grupy. Nie walczymy w jakiś fizyczny sposób, ale nasze przekonania oparte na Słowie Bożym świadczą o tym, że nie jesteśmy zwolennikami tego dogmatu. Czytano wiele wersetów ze Słowa Bożego na tę właśnie okoliczność. Pismo Św. zawsze było obiektem spekulacji teologów różnego autoramentu, ale pewne jest, że Bóg jest jeden, a Chrystus jest Jego Synem.

Ostatnim wykładem usłużył brat Juliusz Dąbek. Mówił o życiu Dawida. Rozważania oparte były na wersecie z Psalmu 37:25 – „Byłem młodym…”. Dawid był kiedyś młodym człowiekiem. Każdy przechodzi swój okres młodości. Takimi my jesteśmy właśnie w tej chwili. Młodzi ludzie popełniają różnego rodzaju błędy – może też i Dawid je popełniał, ale właśnie dlatego jest to wszystko napisane w Słowie Bożym, abyśmy nie popełniali tych samych błędów. Bóg był z Dawidem już w okresie jego młodości. On może być z Tobą, ale to zależy od twej postawy w stosunku do Boga. Chce prowadzić Ciebie przez życie tak, jak prowadził Dawida. Czy ty tego chcesz? Szczególnie utkwiły mi końcowe słowa mówcy, zaczerpnięte z 2 Piotra 3:17-18 – „Wy tedy, najmilsi! wiedząc to przedtem, strzeżcie się, abyście błędem tych niezbożników nie byli zwiedzeni i nie wypadli z waszej stateczności. Ale wzrastajcie w lasce i w znajomości Pana naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa, któremu niech będzie chwała i teraz, i na czasy wieczne. Amen.” Pamiętajmy na te słowa w szczególności i nie dajmy się zwieść – ale raczej wzrastajmy w łasce i poznaniu Pana naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa.

To było ostatnie kazanie, które słyszeliśmy na tej konwencji. Wiedzieliśmy o tym, że musimy się rozstać i wracać do naszych domów. Nie mogliśmy się z tą myślą pogodzić, pragnęliśmy nasze spotkanie przedłużyć chociaż o maleńką chwilkę. Odkładaliśmy moment rozstania na jak najbardziej późny termin. Śpiewaliśmy jeszcze wiele pięknych pieśni oraz słuchaliśmy br. Suchanka, który odczytał nam fragmenty książki K. Roy „To, co wiecznie trwa”. Odpowiedziano nam także na pytania, które nas nurtowały i z którymi przyjechaliśmy do Miechowa. Niestety moment pożegnania nadszedł i z miłymi wspomnieniami rozjechaliśmy się do naszych domów.

Chciałbym dodać na zakończenie, że bardzo dużo pieśni śpiewaliśmy z nowowydanych śpiewników „Pieśni Brzasku Tysiąclecia”. Zachęcam gorąco do nabycia go. Jest naprawdę wspaniały i zawiera wiele nowych pieśni, które dotychczas spisywaliśmy na kartkach i które nam tak często ginęły.

Chcę jeszcze raz złożyć wiele gorących i serdecznych podziękowań od uczestników tej młodzieżowej Uczty Duchowej organizatorom, braterstwu miejscowemu, tym, którzy usługiwali i w jakikolwiek sposób przyczynili się do tego, abyśmy dobrze się czuli – nawet tym, którzy czynili to tylko swoim uśmiechem.

„Pan doda mocy ludowi swemu, Pan będzie błogosławił ludowi swemu w pokoju” – niech będzie to udziałem wszystkich, a przede wszystkim nas młodych.

Uczestnik

R- ( r. str. )
„Straż” / str. 

Z niwy młodzieżowej

„Jeden (jest) Pan, jedna wiara, jeden chrzest” – Efezj. 4:5.

Minął stary rok 1988 i nastąpił nowy. Każdy z nas przy tej okazji wspomina i rozlicza miniony czas. Ja też tak czynię, a gdy sięgam pamięcią wstecz, ożywają we mnie uczucia miłych wspomnień o chwilach spędzonych na spotkaniu wakacyjnym w Kruklankach. Były to dni od 22 lipca do 4 sierpnia 1988 roku w miejscu nam dobrze znanym – w posesji nieżyjącego już wówczas brata Stefana Kuńca. Choć jego nieoczekiwane odejście ze świata żywych zmartwiło nas – organizatorów, to dzięki wspaniałym siostrom i braciom miejscowego Zboru, ich zaangażowaniu i oddaniu dla sprawy młodzieżowej w Imieniu Chrystusa, nasze spotkanie doszło do skutku. Przez dwa tygodnie około 70 osób chciało urzeczywistnić hasło naszego kursu, tj. werset z Listu do Efezjan 4:5. W czasie trwania naszego spotkania wykładowcy, a byli nimi br. Adam Kozak i br. Daniel Krawczyk, tłumaczyli nam podstawy wiary w Boga i jak powinno wyglądać nasze życie w świetle etyki i zasad moralnych wynikających z prawidłowego rozumienia zasad wiary.

Dzięki tym wykładom poznaliśmy bliżej istotę Boga i Jego działanie przez moc ducha świętego w naszym życiu. Odwiedzali nas też bardzo mili goście, którzy służyli wykładami nt. „Życie i twórczość brata C. T. Russella”. Dzięki tym wykładom poznaliśmy bliżej tę wspaniałą postać, którą Bóg użył do wytłumaczenia tylu prawd ukrytych w Słowie Bożym.

Na wzmiankę zasługuje również wspólnie spędzone chwile, które przeznaczyliśmy na poranne oraz wieczorne społeczności studiowania Słowa Bożego, gdzie w świetle tegoż słowa rozmawialiśmy o problemach życia młodych ludzi, którzy chcą się poświęcić Bogu na służbę. Wspominam wspólne śpiewy, modlitwy i rozmowy, które były naprawdę szczere, niektóre skrapianie łzami radości ze spotkania Jezusa i przyjęcia Go jako swojego osobistego Zbawiciela.

Czas kursu minął bardzo szybko. Byliśmy wdzięczni naszym siostrom kucharkom, które tak wspaniale dbały o nasze smaki oraz wszystkim naszym rodzicom, że pozwolili nam tu przyjechać.

Rozjechaliśmy się do domów, do zborów i do własnych towarzystw – kolegów i koleżanek.

Na ile potrafiliśmy urealnić nasze postanowienia i decyzje o zmianie życia, aby odtąd był tylko Jezus i ja!?

W czasie trwania kursu udało nam się osiągnąć jedność wiary, co czuliśmy wśród mazurskich jezior i lasów w małej wsi Kruklanki.

Rozjechaliśmy się modląc się oto, aby takie spotkania były kontynuowane. Dziś, gdy o tym piszę, wiem, że gdy będzie czytał te słowa uczestnik tego spotkania, przypomną mu się te chwile, a tym, którzy nie byli, pragnę przekazać w imieniu wszystkich uczestników życzenia radości ze wspólnych modlitw, której doznaliśmy dzięki łasce Boga.

Niech Wam Bóg błogosławi.

R- ( r. str. )
„Straż” / str.