Na Straży
nr 1985/4

Z niwy młodzieżowej

WARSZAWA, 1985.01.28-02.06.

„Puszczaj chleb twój po wodzie; bo po wielu dniach znajdziesz go” – Kazn. 11:1.

Jesteśmy z nimi, wokół nich. Stanowią dla nas tyleż samo źródło problemów, co i radości. Możemy godzinami opowiadać o tych małych ludziach, zachowujących się w tak dziwny dla nas sposób, że aż śmieszny. Nierzadko patrzymy w zadumie na ich wrażliwość w odczuwaniu świata, gdy w najmniej oczekiwanym momencie wielkie, gorące łzy spływają po małych policzkach… a za chwilę znów wesołe i niefrasobliwe – umieją żyć tylko teraźniejszą chwilą.

Nasze dzieci. Uczą się, jakimi mają być w przyszłości, w swoim dorosłym życiu. Nikt chyba nie zaprzeczy temu, iż od nas – dorosłych – uczą się życia. To właśnie my, dorośli, kształtujemy ich przyszłą osobowość, ukierunkowujemy ich zainteresowania, wskazujemy wartości. Przyjdzie kiedyś dzień, w którym rozwiną swe skrzydła. Dokąd się udadzą? Na pewno wszyscy chcemy, aby wybrały kierunek słonecznego światła (Psalm 84:12) i ominęły wszelkie złudne światełka, w których „nie ma żadnej zorzy” (Izaj. 8:20).

Odczuwając do głębi to pragnienie, dostąpiliśmy łaski Bożej, aby i tej zimy rozdawać nasz chleb – jak tylko umiemy najobficiej; puszczać po wodzie upływającego czasu dane nam od Pana zrozumienie Jego Słowa, i zostawiać to wszystko w sercach dzieci. Aby po wielu dniach odnaleźć tę pracę w naszych rodzinach, zborach, w sercach naszych braci i sióstr.

Gościliśmy więc znów wśród Braterstwa w Warszawie, wraz z 21-osobową gromadką dzieci w wieku od 7 do 11 lat. Przez 10 dni przebywaliśmy w Domu Modlitwy warszawskiego Zboru.

Każdy dzień rozpoczynaliśmy i kończyliśmy ze świadomością tego, ze Pan Bóg na nas patrzy i chce, abyśmy Go uwielbiali, dziękowali Mu i prosili Go o błogosławieństwa w naszych modlitwach i pieśniach. Od apostoła św. Jakuba uczyliśmy się, jakimi powinniśmy być, aby nasza pobożność podobała się Panu. Wspólnie z Dawidem odkrywaliśmy piękną prawdę: Pan jest naszym Pasterzem. Wraz z psalmistą przemierzaliśmy szeroką przestrzeń żyznych niw, bogatych w pokarm duchowy; spoczywaliśmy u spokojnych wód, płynących ku wiecznemu żywotowi. Kubek naszej radości opływał! A wieczorami siadaliśmy u stóp Jezusa, by słuchać Jego Słowa Miłości, patrzeć na Jego doskonałe życie, uczyć się od naszego Mistrza i Pasterza, i zrozumieć (niektórzy z nas po raz pierwszy) – że On jest naszym Zbawicielem (Jan 10:11).

Słowa wdzięczności i uwielbienia przychodzą nam do naszych serc, ilekroć wspominamy to wspólne, warszawskie spotkanie.

Pan mym Pasterzem, moim jest, mym Pasterzem.
I już niczego mi nie braknie 
Chcę iść do Ciebie, zbliżyć się do Ciebie
I w domu Twoim chcę zamieszkać
Bardzo chcę …

Opiekunowie


KARMANOWICE, 1985.01.28.-02.06.

Już po raz drugi mieliśmy z łaski Bożej przywilej skorzystać z miłej godziny br. Wąciorów. 28 stycznia przybyła tutaj z różnych stron Polski 35-osobowa grupa młodzieży i opiekunów. Ucieczka od młodzieńczych zmartwień, niedosyt znajomości Słowa Bożego i pragnienie braterskiej społeczności przyprowadziły nas do zasypanych śniegiem Karmanowic, aby przeżyć tu wspólnie dziesięć pięknych zimowych dni.

Każdy z tych dni rozpoczynaliśmy rozważaniem nad danym tekstem „Manny”. Powszednim chlebem duchowym karmili nas br. D. Krawczyk, br. D. Kołacz i br. A. Kozak. Tym razem przeważały wykłady z etyki. Zrozumieliśmy wartość i potrzebę modlitwy, niebezpieczeństwo i potęgę grzechu, a przede wszystkim, jak z nim walczyć. Postawa Dawida i Jonatana pomogła nam poznać wartość prawdziwej przyjaźni. Słyszeliśmy wiele słów przestrogi przed „duchem tego świata” i jego błyskotkami, abyśmy ostrożnie chodzili „czas odkupując”. Ostrzegano nas przed zbytnim pogrążeniem sił i czasu w rzeczach ziemskich, gdyż w ten sposób możemy sprzedać pierworodztwo i utracić Boskie błogosławieństwo. Poznaliśmy również warunki uczniostwa, których wypełnienie zagwarantuje nam stałą społeczność z Panem. Wykład o wtórej obecności Pana Jezusa upewnił nas, że Chrystus jest już obecny i sprawuje swoje wspaniałe dzieło. Na zakończenie otrzymaliśmy wiele rad na dalszą drogę życia z postępowania niektórych postaci biblijnych jak: Józef, Dorka, Tymoteusz, nauczyliśmy się, jak należy czcić osobę starszą.

Na studium badaliśmy trzy listy ap. św. Jana. Czerpaliśmy z nich nauki doktrynalne i etyczne. Długie refleksje wzbudził w nas temat grzechu i miłości braterskiej, doskonałej miłości Jezusa, który umarł za nasz grzech.

Najbardziej spajały nas jednak społeczności wieczorne, na których rozwiązywaliśmy nurtujące nas problemy: Jak się modlić, aby być wysłuchanym, jaki jest zakres naszej wytrwałości w modlitwie? Interesowały nas zagadnienia przyjaźni, miłości, społeczności, chrześcijańskich stosunków towarzyskich chłopca z dziewczyną, jak być prawdziwym chrześcijaninem, jak zapobiec złym myślom i jak z nimi walczyć?

Ostatni wieczór poświęciliśmy na opowiadanie naszych przeżyć i wrażeń zdobytych na tym kursie, oto niektóre wypowiedzi:

– „…dopiero na tym kursie poznałam znaczenie i wartość modlitwy…”
– „…dzisiaj uwierzyłem w istnienie Boga…”
– „…zobaczyłem prawdziwą społeczność z Bogiem i z braćmi…”
– „…nauczyłam się przepraszać za to, że pomyślałam o kimś coś złego…”

Jesteśmy wdzięczni dobremu Ojcu za to, że błogosławił nam na tym kursie i tym, którzy przyjęli nas do swojego domu. Prosimy o modlitwę, aby Bóg takim też błogosławieństwem obdarzył nas na następnych kursach.

W imieniu wdzięcznych kursantów D. S.

R- ( r. str. )
„Straż” / str. 

Z niwy młodzieżowej

Warszawa, 2. II. 1981

WYPOCZYNEK Z BIBLIĄ

„Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im, bo takich jest królestwo Boże” – Łuk. 18:16.

Pamiętamy wszyscy tę piękną scenę, kiedy nasz Zbawiciel rozmawia z dziećmi. Bardzo często stawała nam ona przed oczyma na zorganizowanym zimowisku w Warszawie w dniach 25.I. – 1.II. 1981 r. Jak kilkanaście stuleci temu, tak i tym razem Pan przygarnął młode serca i przez tydzień w gronie ok. 40 osób przeżyliśmy z Nim wspaniałą społeczność. Trudno jest opisać wszystkie piękne chwile, ale przynajmniej cząstką radości, jaką przeżyliśmy, chcemy się podzielić.

Zajrzyjmy do notatnika kursanta:

Niedziela, 25 stycznia:

Zimowisko zaczyna się jutro, ale jak większość moich kolegów i koleżanek przyjechałem wcześniej, by w pełni wykorzystać kursowe chwile. Uczestniczyłem w nabożeństwie warszawskiego zboru, co pozwoliło mi poznać tutejszych wujków i czuć się jak u siebie. Rozstałem się z odwożącymi mnie rodzicami, lecz choć byłem tutaj po raz pierwszy, czułem się jak w domu. Miałem już miłych kolegów, miejsce przy stole i dobrze napompowany materac. Po kolacji – pierwsze oficjalne spotkanie kursantów – oczywiście po to, aby się nawzajem poznać. Nie pamiętam wszystkich nazwisk i imion, ale te najważniejsze: Staszek Sławiński to kierownik, Ela, Andrzej Irek to nasi grupowi a wujek Adam Kozak będzie naszym wykładowcą. Pamiętam też ciocie kucharki i ich młode pomocnice, a także Piotrka Lutka – zaopatrzeniowców.

Poniedziałek, 26 stycznia:

Obudziła mnie piękna melodia, a gdy umysł zaczął pracować, dotarły słowa: „Chcę być jak Jezus”. Tak, bardzo chcę przez ten najbliższy tydzień i w dalszym codziennym życiu.

Z niecierpliwością czekałem, co przyniesie mi dzień. Wszystko było nowe i ciekawe. Po porannej toalecie spotkaliśmy się w społeczności. Pierwszy raz przeżyłem coś takiego. To było naprawdę „duchowe śniadanie”. Rozmawialiśmy i modliliśmy się o to, by przez czekający nas tydzień było między nami „serce jedno i dusza jedna”.

Z radością i śpiewem na ustach siedliśmy do śniadania, po którym w pełni sił poszliśmy na salę nabożeństw. Tutaj też śpiewaliśmy Panu Bogu na chwałę i uczyliśmy się na pamięć wersetów z Ew. Jana 3:16 i 1 Piotra 5:7. Potem wujek Adam opowiadał nam o Panu Bogu, o tym, jaki jest On wielki i wspaniały, a także, że nas kocha. Przekonaliśmy się o tym na spacerze, na który poszliśmy zaraz po nabożeństwie. Było tak ślicznie. Wszystko było pokryte puszystym śniegiem. Tak mądrze i pięknie urządził Pan Bóg ten świat, że serca same z radością wołały: „Wielki jest Pan i godny wszelkiej chwały”. Po obiedzie, na podstawie 2-go rozdziału Ew. Łukasza rozmyślaliśmy o narodzeniu Pana Jezusa.

Wtorek, 27 stycznia:

„Bez wiary nie można podobać się Bogu…” Dzisiaj te słowa staraliśmy się zapamiętać. Wierzyć to znaczy zaufać, powierzyć Panu Bogu całe swoje życie, ale aby mieć silną wiarę, należy się o to modlić. Właśnie o modlitwie był dzisiejszy wykład. Jeszcze raz ożyły we mnie wątpliwości – czy Pan Bóg wszystkie modlitwy wysłuchuje, czy słyszy moje wołania? Jestem często taki niedobry, nieposłuszny, a jednak jest zapewnienie, że Bóg mnie wysłuchuje i kocha. Jak bardzo Mu za to dziękuję.

Resztę dzisiejszego dnia do kolacji spędziliśmy w centrum Warszawy. Najbardziej podobało mi się Muzeum Zoologiczne. Jak cudownie musiało być w raju, skoro jeszcze dzisiaj istnieją takie piękne owady, ptaki i zwierzęta…

Środa, 28 stycznia:

Aby opisać wszystko, co czuję, musiałbym napisać książkę. Wszystko jest ciekawe i na zawsze zostanie w mojej pamięci, tak jak dzisiejszy werset: „Jeśli wyznajemy grzechy nasze, wierny jest Bóg i sprawiedliwy, który odpuści grzechy nasze i oczyści nas z wszelkiej nieprawości”.

Dowiedziałem się dzisiaj, jak to się stało, że w ogóle na świecie jest tyle grzechu. Irek tak obrazowo i zrozumiale o tym opowiadał. Tak wiele złego robię codziennie i jak dobrze, że mogę od kogoś oczekiwać przebaczenia. Szkoda mi moich szkolnych kolegów, którzy o tym nie wiedzą i często chodzą tacy smutni. Gdy wrócę, to im wszystko opowiem i doradzę, co mają robić. Po południu studiowaliśmy Słowo Boże. Tym razem wybrano historię o Bartymeuszu.

Potem były gry i rozwiązywania krzyżówek. Było to sprawdzenie naszej znajomości Biblii. Postanowiłem, że muszę więcej czytać, bo o wielu rzeczach jeszcze nie wiem!

Wieczorem wujek Szewczyk opowiadał nam o swojej młodości, a także przypomniał, jakim pięknym przykładem dla nas jest młody Samuel. Swoimi przeżyciami z młodych lat dzieliła się z nami również ciocia Gumielowa.

Czwartek, 29 stycznia:

Dowiedziałem się dzisiaj wielu ciekawostek o Biblii. Andrzej mówił również o tym, jak powstała Biblia i jak to się stało, że możemy ją mieć i czytać. Bardzo pięknym przeżyciem były dla mnie wieczorne, modlitewne społeczności w sali. Dziękowaliśmy Panu za ogromną dobroć i dowody opieki. Dzieliliśmy się wrażeniami i naukami, jakie przyniósł nam kolejny dzień. Robiliśmy to codziennie, ale społeczność przeżyłem wyjątkowo.

Piątek, 30 stycznia:

Już wczoraj przyjechał do nas jeszcze jeden wykładowca – wujek Krawczyk, ale dopiero dzisiaj wspólnie rozmyślaliśmy o Słowie Bożym. Największym i najpiękniejszym wydarzeniem na ziemi był Chrystus – o tym właśnie był dzisiejszy wykład.

Popołudniowe rozważania biblijne dotyczyły śmierci Pana Jezusa. Cały wieczór poświęciliśmy tej sprawie. Wszyscy bardzo przeżyliśmy rozmowy na ten temat i długo nie mogliśmy zasnąć, bo myśli nasze krążyły wokół Golgoty, wokół tego okropnego, a jednocześnie niosącego nadzieję i radość wydarzenia.

Sobota, 31 stycznia:

Niby wszystko zgodnie z programem, ale przecież każdego dnia inaczej. „Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni”… On ma swój plan zbawienia – oto temat naszych dzisiejszych rozważań. Pan Jezus umarł, a także zmartwychwstał i dzięki temu mamy nadzieję zbawienia.

O wielu rzeczach słyszeliśmy, rozmawialiśmy przy różnych okazjach, ale dużo jeszcze pytań czekało na odpowiedź, a świadczyła o tym pełna „Skrzynka pytań”. Odpowiedziom na te pytania było poświęcane ostatnie kursowe nabożeństwo. Potem było nam nieco smutniej, bo kolacja miała charakter pożegnalny. Bardzo długo siedzieliśmy przy stołach i ze wszystkich sił i możliwości dziękowaliśmy za wszystko Panu Bogu, jak również tym, którzy się nami opiekowali.

Pełen wdzięczności śpiewałem: „Dzięki, kochany Ojcze z nieba” za wszystko: Za nowe wiadomości, za nauki, które pomogą mi w rozwiązywaniu codziennych problemów, za piękne wersety i pieśni, których się nauczyłem, za to, że pokazałeś mi, Panie, jak mam się do Ciebie modlić, jak dziękować i prosić. Również i za to, że byłeś zawsze z nami: na nabożeństwach, wycieczkach, strzegłeś nas i nic złego nam się nie stało. Dałeś poznać mi nowych ludzi, w których znalazłem przyjaciół.

Ciocie kucharki tak niestrudzenie nam dogadzały, wujkowie dbali, byśmy czuli się dobrze i bezpiecznie. Tyle wysiłku włożyli, aby było nam dobrze. Bardzo długo trwała nasza pożegnalna społeczność już na sali nabożeństw, bo serca nasze były przepełnione różnymi uczuciami. Mieliśmy sobie, a Panu Bogu przez modlitwy tyle do powiedzenia!

Niedziela, 1 lutego:

Mimo małych trudności ze wstawaniem, zachowaliśmy stary, dobry porządek dnia. Wszystko było takie uroczyste i wzruszające – bo ostatnie.

Po nabożeństwie warszawskiego zboru podzieliliśmy się naszymi uczuciami i jak zawsze z zapałem śpiewaliśmy: „Chłopcy i dziewczęta, służmy Zbawcy wraz, w domu… w szkole”. Z tym pragnieniem bowiem wyjeżdżaliśmy do domów i o tym mówiliśmy poprzez wiersze i pieśni.

Łzy same płynęły przy pożegnaniu, lecz nie były to tylko łzy smutku z powodu rozstania, ale także wdzięczności i radości, że Pan pozwolił nam przeżyć tak cudowny tydzień. Było to dla mnie wielkie spotkanie z Bogiem. W każdej chwili odczuwałem Jego obecność, czego nigdy przedtem sobie nie uświadamiałem.

Dziękujemy Ci, Boże, za ten wypoczynek z Biblią!

Za uczesników kursu: F. S.

Nowa Ruda, 4-15. III. 1981.

WSPOMNIENIA Z KURSU W NOWEJ RUDZIE

„Poznawszy Pana, starać się będziemy, abyśmy go więcej poznali” – Oz. 8:3.

Właśnie w tym celu spotkaliśmy się w Nowej Rudzie. Jesteśmy bardzo wdzięczni Panu Bogu za to, że dopomógł Zborowi w Wałbrzychu i miejscowemu Braterstwu w zorganizowaniu nam wypoczynku z Biblią. Od początku staraliśmy się stosować do wersetu:

„Cokolwiek czynicie, wszystko ku chwale Bożej czyńcie” – 1 Kor. 10:31.

Każdy dzień rozpoczynaliśmy z Panem Bogiem. Zastanawiając się nad Jego Słowem, znajdowaliśmy wskazówki, do których pragniemy się stosować w naszym chrześcijańskim życiu.

Kurs ten miał na celu przybliżyć nas do Boga i nauczyć rozpoznawania Jego woli. Dążyliśmy do tego poprzez różnego rodzaju nabożeństwa. Codziennie zastanawialiśmy się nad treścią „Manny Niebiańskiej”, słuchaliśmy wykładów z Pisma Świętego. Brat Daniel Krawczyk, który ten kurs prowadził, przedstawiał nam przypowieści Pana Jezusa (o bogaczu i Łazarzu, o pszenicy i kąkolu, o kwasie, o ziarnie gorczycznym, o rozsiewcy, o dobrym pasterzu). Zainteresowanie było bardzo duże, dlatego wykładowca odpowiadał na wiele pytań, jakie nasuwały się podczas wykładu.

Oprócz przypowieści słyszeliśmy również takie tematy jak: „O Królestwie Bożym”, „O wdzięczności” oraz „O Jonaszu” ,,O uczciwości”, które były przedstawiane nam przez br. D. Krawczyka i A. Kozaka, który gościł nas kilka dni.

Dużo czasu poświęcaliśmy na różnego rodzaju gry i konkursy biblijne. Zmuszały one nas do intensywnego i rzeczowego myślenia. Wszyscy byli doskonale przygotowani, dlatego nie zawsze dało się wyłonić zwycięzców.

Ponieważ pogoda była cudowna, wiele wędrowaliśmy po górach. „Gdy szukasz Boga, popatrz na góry… i ciemny las” – mówią słowa pieśni, która wypływała z naszych serc, gdy szeroko otwarte oczy oglądały prześliczną przyrodę. Przeróżne kształty skał i zasp śnieżnych pobudzały nas do modlitwy i rozmyślania o Bogu.

Swą radością dzieliliśmy się ze wszystkimi wokoło, śpiewając pieśni na chwałę Bogu. Dużo rozmawialiśmy z turystami o Panu Jezusie i o zbawieniu. Inną formą nabożeństw było studium 1 Listu św. Jana. Staraliśmy się wyszukać wersety najpiękniejsze oraz te, które zawierały nauki, zarówno doktrynalne, jak i etyczne. Św. Jan zwrócił szczególną uwagę na konieczność unikania grzechu. Napominał i ostrzegał przed jego konsekwencjami. Każdą niedzielę spędzaliśmy w wałbrzyskim zborze. Dni te były wypełnione wspólnymi rozważaniami na temat grzechu i zbawienia. Wieczorna społeczność była podsumowaniem owego problemu. Dopiero wtedy wielu z nas uświadomiło sobie, jak wielki jest nasz grzech, a jak potężna jest miłość Boża. Długo trwaliśmy w modlitwach do naszego Pana, by w końcu cichutko, choć z wielką radością móc zaśpiewać: „Ty zmieniłeś w radość wielką skargą i płacz, zdjąłeś mój pokutny wór”.

Równie wzruszającą społeczność przeżyliśmy, gdy nasi kochani Braterstwo starsi wiekiem mówili nam o swoich trudnościach i kłopotach. Wskazywali oni jak mocny i wielki jest Pan, że zawsze pomaga prawdziwie wierzącym. Każdy dzień był więc inny, poznawaliśmy nowe wersety, nauki, przypowieści, które na długo pozostaną w naszej pamięci.

Przyjechaliśmy na kurs z nurtującymi nas pytaniami. Niemało zrodziło się tutaj problemów, podczas naszej miłej społeczności. Dlatego przygotowana „Skrzynka pytań” na koniec nie była pusta. Br. A. Kozak i D. Krawczyk starali się udzielić wyczerpujących odpowiedzi na zgłoszone pytania. Jesteśmy bardzo wdzięczni Panu Bogu za wszystkie przeżycia tych 11 dni. Była to wspaniała uczta braterskiej miłości i radości. Wyjechaliśmy od Braterstwa Iciaków z nowymi postanowieniami, bogatsi o przeżycia w grupie ludzi pragnących służyć jedynie Panu Bogu.

Jeszcze przed wyjazdem dużo rozmawialiśmy na temat: „Co mi dał kurs i co postanowiłem dalej”. Zauważyłem swoje wnętrze, poznałem wartość braterskiej miłości, przybliżyłem się bardziej do Boga, poznałem wielkość własnego grzechu, zapomniałem o kłopotach codzienności, postanowiłem się poświęcić, będę starać się widzieć Boga i Jezusa na każdym kroku mego życia, codziennie czytać i studiować Biblię, postanawiani modlić się za innych, zaufać Bogu, więcej czasu poświęcać na sprawy duchowe, być pokorniejszym, zmienić życie i oddać się Bogu – oto niektóre z wypowiedzi, które mówią same za siebie.

Dlatego chcieliśmy z wszystkimi czytelnikami „Na Straży” podzielić się tą wielką radością, prosząc o wspólną modlitwę, abyśmy mogli wytrwać w tych postanowieniach, a Bóg miłości niech będzie z Wami wszystkimi. Amen.

Wdzięczni kursanci

BIŁGORAJ, 30.IV.1981 R.

Wdzięczni jesteśmy Ojcu Niebieskiemu i naszemu Zbawcielowi Jezusowi Chrystusowi za to, że ziściły się pragnienia braci i sióstr ze zboru ludu Pana w Biłgoraju dotyczące przygotowania i zorganizowania w dniach 19 i 20 kwietnia 1981 r. dwudniowej uczty duchowej przy większym współudziale młodzieży.

Mimo chłodnej aury, jaka panowała w tym czasie, liczba uczestników przekroczyła 200 osób. Przejawem błogosławieństw Bożych była bardzo miła, spokojna i niczym nie zmącona atmosfera braterskiej społeczności, oraz obfitość i różnorodność pokarmów duchowych. Treść duchowych rozważań pobudzała do wielu refleksji nad wspaniałością Boskiego planu zbawienia człowieka, nad ważnością czasu, w jakim żyjemy, nad uczynionym z Bogiem przymierzem, zachęcała do pokonywania wszelkich trudności ofiarowanego życia, czytania Słowa Bożego, korzystania z błogosławionych nabożeństw w zgromadzeniach i budowania chrześcijańskiego charakteru według wystawionego nam wzoru w Chrystusie Panu. Sprawia nam przyjemność móc dzielić się z Wami, Bracia i Siostry tej samej kosztownej wiary, a także ze wszystkimi miłującymi Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Prawdę, tą radością i błogosławieństwami, jakich byliśmy uczestnikami i odbiorcami. Odczucie obfitości błogosławieństwa Bożego malowało się na twarzach wszystkich zebranych, tak młodych, jak i starszych wiekiem. Wszyscy spojeni jednym duchem miłości i życzliwości, a choć różnica wieku pomiędzy zebranymi była widoczna, dało się zauważyć, iż duch chrześcijańskiej atmosfery, jaki nam towarzyszył, zatarł tę różnicę, gdyż Słowo Boże ma tę właściwość i moc, że doskonale jednoczy nas w jedną chrześcijańską rodzinę, a ponadto daje nam nadzieję, że w życiu wiecznym nie będzie starości, lecz wieczna świeżość i młodość, a obecnie taki stan możemy posiadać w naszych sercach przez wiarę w Boskie obietnice, które są „Tak i Amen” w Chrystusie Panu naszym.

Wierzymy, że Pan jeszcze raz chciał przemówić do nas przez swoje Słowo, do nas starszych wiekiem, do młodzieży i dzieci, gdyż Słowo Boże jest wszechstronne, niezależnie od rasy, płci czy wieku. Pozwolił nam urządzić tę duchową przystań w tym celu, aby nas rozbudzić duchowo, skupić nasze szeregi, wzmocnić naszą wiarę w trudnym, przez proroków zapowiedzianym czasie wielu trudności, zawiedzionych nadziei i niespełnionych oczekiwań, aby dodać nam siły do postępowania za Barankiem Bożym Jezusem Chrystusem. Naszą duchową społeczność rozpoczęliśmy słowami pieśni nr 453: „Witamy serdecznie w tym gronie was dziś, nas łączy tu społecznie jedynie Pański krzyż”.

Pierwszym wykładem ze Słowa Bożego usłużył br. Krawczyk Daniel. Główną osnową jego rozważań była praca na „Niwie Pańskiej”, która jest odpowiedzialna, lecz służy ku żywotowi wiecznemu. Brat ten zachęcał do naśladowania lilii polnej (Mat. 6:28). Lilia pozostaje tam, gdzie wyrosła. Korzysta z warunków, jakie ją otaczają i wartości gleby, na której wyrosła. W lilii mamy przykład, że nasze miejsce jest w zgromadzeniu. Tu winniśmy krzewić wzajemną braterską miłość, jedność i zdrową duchową atmosferę. Ogromną wartość ma poleganie na Bogu i nie powinniśmy zbytnio troszczyć się o wszelkie przeciwności w naszej pracy dla Pana. Lilia to symbol niewinności i czystości. Te przymioty powinny być wypracowane w nas.

„Miłość została nagrodzona” to tematyka wykładu br. Stefana Grudnia. Mówca wspomniał historię zapisaną w Ew. Jana 20:1-18, której główną postacią jest Maria z Magdali, pełna miłości i przywiązania do Pana. Cechowała ją wytrwałość w dążeniu za Panem i radość ze znajomości Zbawiciela. Maria głęboko przeżyła śmierć Jana i nigdy nie ustała w szczerej służbie dla Pana, a jej wielkie uczucie zostało nagrodzone.

Po dłuższej przerwie obiadowej zostało przeprowadzone badanie tematowe pt. „Okup i jego zastosowanie”. W badaniu tym usłużył br. Roman Rorata. Za podstawę do tego badania zostały wzięte słowa z 1 Piotra 1:18-21, które brzmią: „Wiedząc, iż nie skazitelnymi rzeczami, srebrem albo złotem wykupieni jesteście od marnego obcowania waszego, od ojców podanego, ale drogą krwią, jako baranka niewinnego i niepokalanego Chrystusa”. Na podstawie tych słów została omówiona historia ludzkości i dramat Golgoty, jaki rozegrał się przed 19 wiekami. Dramat Golgoty jest centralnym punktem w dziele odkupienia ludzkości. Życie Jezusa tam ofiarowane jest równoważną ceną za życie praojca Adama, w którym zostaliśmy potępieni. Życie Jezusa złożone na Golgocie jest gwarancją zmartwychwstania wszystkich ludzi, którzy poszli do grobu. W rozważaniu padło wiele pytań dotyczących ofiary Jezusa Chrystusa jako ceny za grzech Adama, co było pokazane w obrazach Starego Testamentu, takich jak: ofiara cielca w Dniu Pojednania, w ofiarowaniu Izaaka, w wężu miedzianym, którego Mojżesz zawiesił na drzewie, w zabiciu baranka w Egipcie i wielu innych. Zastosowanie okupu pokazane było w dwóch kropieniach Dnia Pojednania przez najwyższego kapłana krwią ofiar przed ubłagalnią, gdzie kapłan czynił zadośćuczynienie za dom kapłański, a potem za lud, gdy dokonał ofiarowania kozła Pańskiego.

Ostatnim tematem w pierwszym dniu usłużył br. Stanisław Wrona. Temat był stosowny zarówno do dnia naszej uczty, jak i czasu, w którym żyjemy: „Boć się ma ku wieczorowi”. Brat nawiązał do wydarzeń, jakie miały miejsce po zmartwychwstaniu Jezusa: ukazanie się Zbawiciela pojedynczym osobom i całemu gronu uczniów w celu utwierdzenia ich wiary, a w końcu ukazanie się Saulowi z Tarsu. Brat przedstawił również drogę ostatnich członków Kościoła w czasie wtórej obecności Chrystusa.

Po wieczornym posiłku wszyscy z uwagą wysłuchali br. Wrony, który ze wzruszeniem opowiedział, jak doszedł do poznania Prawdy i Pana. Społeczność pierwszego dnia została zakończona recytacją wierszy o tematyce biblijnej i nabożnym śpiewem.

Naukę ze Słowa Bożego w drugim dniu rozpoczął br. Adam Kozak. Podstawę rozważań stanowiły wersety z Ew. Łuk. 12:13-21. Główna treść wykładu skupiała się wokół rady Zbawiciela: „Nie skarbcie sobie skarbów na ziemi, ale w niebie”. Brat wykazał znikomość rzeczy ziemskich i podkreślił mądrość ludzi, którzy starają się o rzeczy wieczne.

Ponieważ dziewięć młodych osób wyraziło pragnienie okazania przez chrzest swego ofiarowania się Bogu na służbę, br. D. Krawczyk usłużył okolicznościowym tematem o chrzcie. To błogosławione nabożeństwo przypomniało braterstwu „dni pierwsze”, gdy zawarli z Bogiem przymierze przy ofierze i zachęciło wszystkich do wiernego postępowania za Jezusem. Najwspanialszym dniem w życiu chrześcijanina jest właśnie ten dzień, gdy na drodze jego życia może spotkać Zbawiciela i złożyć swoje życie w Jego ręce. Braciom i siostrom, którzy rozpoczęli swą wąską drogę, życzymy wytrwania w dobrym przedsięwzięciu serca, a także opieki, kierownictwa i błogosławieństwa Bożego.

Ostatnim wykładem naszej uczty duchowej usłużył br. Stefan Grudzień na podstawie słów Kazn. 12:1. Nawiązując do minionych wzruszających chwil chrztu, brat mówił o urokach młodości i radości płynącej z poświęcenia się Stwórcy. Zapewnił, że tajemnice pokonywania wszelkich trudności młodzieńczego życia tkwią w pełnym zaufaniu do Ojca Niebieskiego, pokładaniu w Nim wszystkich naszych nadziei. Zachęcał do posłuszeństwa dzieci swym rodzicom i okazywania im szacunku, wiernego trwania w społeczności z Bogiem.

Duchowa uczta zbliżała się ku końcowi. Nadeszła chwila pożegnania, którą pragnęliśmy odwlec. Lecz niestety czas jest nieubłagany. Byliśmy wielce zbudowani duchowo nauką Słowa Bożego i atmosferą, jaka udzieliła się nam z błogiego nastroju zebranych. Sądzimy, że chwile te pozostaną na długo w naszej pamięci. Życzeniem wszystkich uczestników było, aby tymi błogosławieństwami i radością podzielić się ze wszystkimi czytelnikami naszego czasopisma „Na Straży”.

Pieśnią „Zostań z Bogiem aż się zejdziesz znów”, wspólną modlitwą „Ojcze nasz” oraz hymnem miłości z Ew. Jana 3:16 zakończono błogie chwile braterskiej społeczności.

Zbór Pana w Biłgoraju
R- ( r. str. )
„Straż” / str. 

Z niwy młodzieżowej

Biłgoraj, dnia 15.V.1980 r.

Umiłowani w Zbawicielu naszym Jezusie Chrystusie Bracia i Siostry oraz droga chrześcijańska młodzieży! Ledwie stopniały śniegi, ledwie kra lodowa na rzekach spłynęła i nieśmiało powiew cieplejszego powietrza zaznaczył obecność kalendarzowej wiosny, pięknie symbolizującej zmartwychwstanie, gdy cała natura budzi się do życia – obudziły się także wciąż żywe pragnienia braci i sióstr ze zgromadzenia ludu Pana w Biłgoraju, aby przygotować duchową przystań dla wierzącej młodzieży w szerszym zakresie, przy współudziale miejscowej młodzieży, a Pan łaskawie pobłogosławił te zamierzenia i pozwolił je zrealizować. Dlatego przypominają nam się słowa jednej pieśni:

Bracia, już wiosna znów nam powróciła,
A z jej powrotem i nadzieje nasze;
I znów zieloność tę ziemię okryła.
W czystym powietrzu śpiewa wolne ptaszę –
Na chwałę Bogu.

Na chwałę Stwórcy słychać było radosne echo uwielbienia, wyrażane przez pieśni i hymny duchowe. W czystym powietrzu chrześcijańskiej atmosfery, w serdecznej życzliwości braci i sióstr miejscowego zboru, którzy z gospodarską troskliwością zadbali o to, żeby wszystko w miarę możliwości wypadło dobrze, żeby młodzież czuła się zadowolona i szczęśliwa, aby wyniosła z tej uczty jak najobfitsze błogosławieństwo i nauczyła się oceny kosztownej Prawdy, żeby przez nią mogła dojść do stanu uświęcenia, stanowić jedną rodzinę Bożą i znaleźć się w prawdziwej wolności dziatek Bożych (Rzym. 8:21).

Pragnieniem naszym jest uczynić zadość życzeniom wszystkich uczestników tej konwencji i podzielić się przez łamy czasopisma „Na Straży” z całym Domem Wiary, ze wszystkimi braćmi i siostrami tej samej kosztownej wiary przeżytymi radościami oraz otrzymanymi błogosławieństwami, które spłynęły na nas w okresie tych dwóch dni Świąt Wielkanocnych tj. 6 i 7 kwietnia 1980 r.

Konwencja odbyła się w sali zboru u braterstwa Schabów, na którą przyjechało dość liczne grono młodzieży z różnych zborów naszego kraju. Zaiste jest to błogosławiona chwila, gdy chrześcijańska młodzież może się zgromadzić w imieniu Pańskim dla rozważania świętych wyroków Bożych, a także, aby swym statecznym zachowaniem się udokumentować swoje pragnienie przynależności do rodziny Bożej, ponadto przez pieśni duchowe oddać należną cześć i chwałę Bogu Najwyższemu i Panu Jezusowi Chrystusowi.

Są to błogie i radosne momenty z życia młodzieży, których nigdy się nie zapomina. Dlatego śmiało możemy powiedzieć wraz z apostołem: „Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios” – Efezj. 1:3, a także powtórzyć możemy zapewnienie, jakie Bóg dał dla tych, którzy w pokorze swych serc zbliżają się do Niego i chcą być Jego ludem: 

„Jeśli wam nie otworzę okien niebieskich, a nie wyleję na was błogosławieństwa, tak że nie będziecie mieli gdzie ich podziać” – Mal. 3:10.

Zaprawdę okna niebios były otwarte i błogosławieństwo Boże było obfite pod każdym względem, tak w liczebności uczestników, jak i w tym, że uczta była ubogacona duchowymi pokarmami. Bracia, którzy usługiwali nauką Słowa Bożego, starali się kierować tematy do okoliczności, czasu i warunków życia oraz obowiązków młodzieży w rodzinie i w społeczeństwie. Bracia starali się wskazywać młodzieży właściwy kierunek i cel człowieka, jakim powinno być zbawienie w Jezusie Chrystusie. Wielu ludzi wybiera się w pielgrzymkę do nieba, lecz idą drogami, które odpowiadają ich upodobaniom, a droga prowadząca do tego celu jest tylko jedna – jest to wąska droga, o której mówi Chrystus Pan:

„A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota i niewielu jest tych, którzy; ją znajdują” – Mat. 7:14,

a gdy znajdą, to nie wystarczy na tę drogę wstąpić, ale należy zdecydowanie po niej iść. Warunkiem poprzedzającym wejście na wąską drogę jest odwrócenie się od grzechu, ale jest to dopiero początek chrześcijańskiej drogi. Powyższe i podobne zagadnienia były sentencją duchowych rozważań przez te dwa dni społeczności młodzieżowej.

Błogą ucztę pierwszego dnia rozpoczęto pieśnią nr 453: „Witamy serdecznie w tym gromie was dziś”. Po modlitwie tematem do okoliczności dnia jako pierwszy usłużył br. Krawczyk Daniel. Temat nosił tytuł: „Śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa Pana”. W temacie zostało wskazane na błogosławieństwo wypływające ze śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa oraz że Chrystus stał się pierwszym z tych, którzy zasnęli, a to daje nam nadzieję, iż jako w Adamie wszyscy umierają, tak w Chrystusie wszyscy ożywieni będą” (1 Kor. 15:20-22). Chrystus Pan dał nam zapewnienie, gdy wypowiedział pełne nadziei słowa:

„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, nie dziwujcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego i ci, którzy usłyszą, żyć będą” – Jan 5:25,28.

Drugim tematem pt. „Młodzieńcza ambicja” usłużył br. Grudzień Stefan. W temacie tym została wykazana szkodliwość niewłaściwej ambicji na podstawie życiorysu jednego z synów króla Dawida – Absaloma. Właściwa duchowi chrześcijańskiemu ambicja winna być kontrolowana rozsądkiem, sumieniem i czystością uczuć, a podstawą takiej ambicji jest miłość, która ma stale na uwadze wyłącznie dobro bliźniego i nie pozwoli, aby jego kosztem zmierzać do celu lub zabiegać o zaszczyty w sposób przeciwny duchowi miłości.

Trzecią lekcją – po przerwie obiadowej – było badanie tematowe „Zmartwychwstanie w obrazach”, które przeprowadził miejscowy brat Sygnowski Józef. Brat ten na podstawie obrazów Starego Testamentu takich jak: ofiarowanie Izaaka, podnoszenie snopa jako pierwiastka żniw, Jonasza i jubileuszy narodu izraelskiego podkreślił naukę o błogosławionej nadziei zmartwychwstania, którą Bóg zagwarantował przysięgą przez swoje obietnice, a nie tylko przez sławne określenie w nauce biblijnej, ale również przez obrazowe potwierdzenie założeń swojego planu zbawienia ludzkości.

Na czwarte rozważanie biblijne tego dnia złożyło się „Studium biblijne” z Ew. Łukasza 22 rozdz., traktujące ostatnią drogę drogiego nam Zbawiciela Jezusa Chrystusa – drogą prowadzącą od stołu paschalnego do krzyża na wzgórzu Golgoty. W tym rozważaniu poruszono między innymi zdradę Judasza, spożycie wieczerzy paschalnej, ustanowienie nowej Pamiątki, duchowy bój w Getsemane, pojmanie Jezusa, zaparcie się Piotra i sąd Jezusa. Studium bogate w swej treści przeprowadził br. Kozak Adam, w którym młodzież miała przywilej wziąć czynny udział.

W godzinach wieczornych udostępniono młodzieży prezentacje własnego programu, na który złożyły się deklamacje wierszy o treści religijnej i śpiew pieśni nabożnych oraz montaże słowno-muzyczne. W tym nabożeństwie wzięła udział młodzież z Warszawy, Białogardu, Wałbrzycha, a także z okolicznych zborów Dąbrowy Górniczej. Tym akcentem wierszy i pieśni w późnych godzinach wieczornych został wyczerpany bogaty program pierwszego dnia i wszyscy udali się na nocny odpoczynek.

część II

R- ( r. str. )
„Straż” / str. 

Z niwy młodzieżowej

Każdorazowo jakiekolwiek święta są okazją do różnego rodzaju spotkań, najczęściej w gronie najbliższych osób, w otoczeniu rodziny. Jest to także okazja do bardziej wyczerpujących, aniżeli zwykle, pogoni za wszystkim, co mogłoby się stać ozdobą świątecznego stołu. I nie dziwimy się ludziom tego świata, że tak łatwo unoszeni są tym nurtem. Dzieci Boże mają jednak swego Niebiańskiego Ojca i wiedzą doskonale, że ma On staranie nie tylko o ich fizyczne, ale także duchowe potrzeby. Dlatego też zgromadził On swój lud, a ściślej mówiąc młodzież, nawet z odległych zakątków naszego kraju, na błogosławioną Ucztę Duchową. Miało to miejsce w Katowicach w dniu 18-go kwietnia 1976 roku. Wynajęta sala zapełniona była młodymi twarzami, z których przebijała radość z możliwości uczestnictwa w tej konwencji.

Tradycyjnie już dla tej części regionu naszej ojczyzny nabożeństwem kierowała młodzież reprezentowana przez br. Jana Wilczka wraz z bratem starszym Alojzem Cyrisem.

Brat Stefan Grudzień przemawiał na temat zaczerpnięty z Łuk. 23:33-43 „Zaprawdę powiadam ci dziś, będziesz ze mną w raju”. Usługa była ciekawa chociażby z tego względu, że werset ten jest powodem wielu spekulacji teologicznych, zarówno wśród protestantów, jak i katolików. Brat podzielił się z nami bardzo ciekawą interpretacją, zasługującą na szersze omówienie, aniżeli możemy to uczynić w tym miejscu. Nieważną rzeczą jest przecinek, który praktycznie możemy ustawić w wielu innych miejscach. Wiersz ten jest bardzo dobrze rozwiązany, jeżeli chodzi o interpunkcję. Takiego właśnie pocieszenia mógł udzielić tylko Chrystus. Nie mógł On w tym ostatnim momencie dla łotra wytłumaczyć mu całej teologii zbawienia, restytucji. Nie mógł powiedzieć: „Przyjacielu, umierasz, będziesz najpierw w grobie (być może dłużej lub krócej), a kiedyś w przyszłości będziesz żył wiecznie”. Łotr nie oczekiwał takiej pociechy, a i Chrystus nie mógł nigdy użyć takich słów. Zresztą dla Chrystusa „dzisiaj” oznacza nie tylko fizyczny dzień o 24 godzinach, ale całą wieczność.

Brat Henryk Kamiński na podstawie 1 Kor. 15:1-4 podkreślił dwa ważne fakty: a) Chrystus MUSIAŁ umrzeć, aby odkupić cały rodzaj ludzki (w. 3) i b) Chrystus MUSIAŁ zmartwychwstać (w. 4), abyśmy zostali usprawiedliwieni (Rzym. 4:25) i abyśmy dzięki temu mieli pokój z Bogiem. Brat podkreślił także fakt, że kiedy nowe życie prowadzimy, wtedy potwierdzamy wiarę w zmartwychwstanie nie tylko Chrystusa, ale także nas samych. Dlatego bardzo ważne jest, aby to nowe życie ze zmartwychwstałym Chrystusem było widoczne i pełne mocy.

Z kolei przemawiał brat Stanisław Kaleta. Mówił on o Bożej miłości w nawiązaniu do 1 Jana 4:8-12. Bóg nas umiłował, zanim cokolwiek stało się na ziemi. To nie my umiłowaliśmy Boga, ale On nas. Dlatego też, że umiłował nas pierwszy, nie patrząc na nasze grzechy czy niewdzięczne serca, i my powinniśmy miłować Boga. Poprzez miłość człowiek oddaje się w ręce drugiej osoby, w tym przypadku w ręce Boga. Oznacza to, że nasze „ja” już nie żyje, ale żyje w nas Ten, który z miłości do nas ofiarował swe życie – zmartwychwstały Jezus Chrystus.

Brat Czesław Suchanek usługiwał w związku z przeczytanym Słowem Bożym z Ew. Jana 17:12-13, a szczególnie fragmentem: „Ale teraz idę do ciebie”. Mówił o drodze Pana Jezusa tutaj na ziemi, którą musiał przebyć, aby nas zbawić. Mówił też o drodze, jaką my musimy wybrać, abyśmy posiedli pewność zbawienia. To jest niełatwa droga, ale cel, do którego prowadzi, jest wart dzisiejszych poświęceń i wyrzeczeń. Jest wart tego, że dzisiaj będziemy ludźmi niepopularnymi i staroświeckimi – oczywiście tylko dla świata. Pan Jezus chce, abyśmy dzisiaj Jego śladem zdążali do domu Ojca Niebieskiego, w którym jest wiele mieszkań, także dla Ciebie.

Brat Ryszard Mierzwiak mówił o człowieku, który zupełnie niechcący przeżył bardzo dziwną przygodę. Wydarzenie to opisał ewangelista Łukasz w 8 rozdziale, a wierszach 26-39. Człowiek ten opętany, nagi, mieszkający w grobowcach, wiązany łańcuchami przeżył całkowity przewrót w swoim biednym życiu. Było to rezultatem spotkania z Jezusem, którego ten człowiek wcale nie pragnął (w. 28). Dzisiaj wielu ludzi jest opętanych w inny sposób: pieniędzmi, seksem, narkotykami. Błądzą nadzy duchowo po świecie i wcale nie pragną się od tego wyzwolić. Chwała Bogu jednak za to, że zna On tych ludzi i chce im pomóc. Chce zmienić ich życie tak, jak kiedyś się to stało w życiu tego nieszczęśliwego człowieka.

Brat Zdzisław Kołacz obrał temat: „Jakże dobre jest słowo we właściwym czasie” – Przyp. 15:23). Jeden ze znanych kaznodziejów Spurgeon powiedział kiedyś: „Człowiek, który umie panować nad sobą, będzie umiał opanować i swój język”. To stwierdzenie moglibyśmy odwrócić i okazałoby się wielką prawdą. Potrafimy najczęściej opanować nasze odruchy, ale nie możemy zapanować nad naszym językiem. Może tak dlatego, że chcemy to sami uczynić. Nie pragniemy, aby Pan panował nad tym członkiem, ale abyśmy byli jedynymi władcami języka. Dlatego tak smutnie zwykle kończą się próby panowania nad naszymi słowami. Brat mówił właśnie na ten temat, przytaczając bardzo wiele wersetów biblijnych i przykładów. Myślę, że temat ten był bardzo potrzebny szczególnie żeńskiej części audytorium, chociaż niewątpliwie i nasi bracia mogli wyciągnąć właściwe wnioski względem swego gadulstwa.

Miłym akcentem były pieśni wykonywane przez skromne, aczkolwiek coraz na wyższym poziomie stojące, zespoły wokalno-muzyczne z Krakowa i Katowic. Nasza najmłodsza dziatwa z przejęciem deklamowała przygotowane przez siebie wiersze, co było powodem naszego wzruszenia.

Ucztę naszą zakończył brat Alojzy Cyris, dziękując licznie zgromadzonej młodzieży za jej poświęcenie i przybycie do tego wspaniałego miejsca.

Ze swej strony chcielibyśmy serdecznie podziękować tym, którzy udostępnili nam swój Dom Modlitwy, tj. braciom i siostrom z Kościoła adwentystów. Jesteśmy też wdzięczni siostrom z okolicznych zborów, które jeden dzień świąt wielkanocnych spędziły w oparach kuchennych, aby zadowolić nasze żołądki.

Warto zaznaczyć, że znaczną część słuchaczy stanowiło pokolenie, które było świadkami początków siania ziarna Prawdy na terenach Śląska. Jesteśmy Bogu wdzięczni, że tak licznie i w tak różnym wieku naszego życia zgromadził nas, aby posilić nas swym odwiecznym Słowem.

Jeden z uczestników R. M.

R- ( r. str. )
„Straż” / str. 

Z niwy młodzieżowej

Czy o nas, jako o koronę stworzenia, miałby dbać mniej (28-30)? Nie! to jest niemożliwe, aby Bóg o nas zapomniał. Niestety, nawet gdybyśmy bardzo się martwili i bardzo zabiegali o powiększenie naszego wzrostu, nic nie wskóramy. Chrystus używa tutaj także chyba jednego z bardziej „ciężkich argumentów”, który dyskwalifikować może wielu chrześcijan. Mówi, że zmartwienia są własnością pogan, ludzi nieodrodzonych, ludzi nie mających nic wspólnego z Bogiem (w. 32). Chrześcijanin nie powinien się martwić, ponieważ wierzy w miłość Boga. Chrystus chce, abyśmy wzrok nasz skierowali na Boże Królestwo (w. 33). Pan Jezus jednak nie zaleca niezaradności, rozrzutności, lekkomyślności, nierozważnej postawy wobec życia. Pan Jezus chce, abyśmy podejmowali problemy w miarę ich wyłaniania się (w. 34), chce, abyśmy żyli dniem dzisiejszym i z ufnością spoglądali na Boga.

My jednak mamy troski, kłopoty i mimo tego, że jesteśmy ludźmi wierzącymi, trudno nam ich się pozbyć. Pan Jezus chce je wszystkie zabrać. On mówi:

„Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a ja wam sprawię odpocznienie” – Mat. 11,28.

Chrystus Pan chce sprawić nam odpocznienie właśnie od naszych trosk, chce nas od tego wszystkiego uwolnić. Czy nie chcemy zaufać Mu całkowicie?

Przerwa obiadowa była okazją do powitań i przyjacielskich rozmów. Przecież jest to miejsce, gdzie możemy spotkać tych, do których tęsknimy, z którymi chcemy się zobaczyć, porozmawiać, a także wspólnie razem przeżyć te cudowne chwile u stóp Zbawiciela.

W tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy mieli staranie o nasze ciała i zadbali o tak smaczny posiłek. Jesteśmy wdzięczni Bogu, że wlał On takie pragnienia w serca drogich nam sióstr.

Nabożeństwa popołudniowe rozpoczęły się wspólnym badaniem tekstu: 2 Tym. 2:14-17. Badanie prowadził br. Jan Wilczek. List od Tymoteusza był pisany do młodego człowieka. Dlatego tak wiele cennych wskazówek jest w nim właśnie dla ludzi młodych. Cała młodzież aktywnie uczestniczyła w analizie przeczytanego tekstu. Wiele osób starszych zbudowanych zostało wypowiedziami młodych ludzi.

Poświęciliśmy także trochę czasu na uwielbianie Pana wspólnie – pieśnią. Mimo że między poszczególnymi usługami braci słuchaliśmy pieśni w wykonaniu skromnego zespołu, chcieliśmy, każdy osobiście, włączyć się w tę wspaniałą służbę uwielbiania. Przy dźwiękach instrumentów śpiewaliśmy pieśni na chwałę naszego wspaniałego Zbawiciela.

Na zakończenie tej uczty duchowej usługiwał br. Alojz Cyris z Piekar Śląskich. Brat między innymi mówił o młodzieńcu, który szukał życia wiecznego (Mat. 10:17-22). Zechciejmy nasze myśli zatrzymać na chwilę przy tym młodzieńcu. Słowo Boże mówi nam, że był on młody, bogaty, a przede wszystkim przestrzegał przykazań. Chyba niewielu ludzi znalazłoby się o podobnych cechach. Ten młodzieniec miał jednak kłopot: on chciał osiągnąć życie wieczne. Moi drodzy, jak niewielu z dzisiejszych młodych ludzi, mając podobne warunki życiowe, byłoby zainteresowanych przyszłością. Nasz młodzieniec był jednak inny. Wybrał także najwłaściwszą drogę rozwiązania swego problemu. Przyszedł z tym do Pana Jezusa. Czytamy, że Pan Jezus rozmiłował się w tym młodzieńcu. Czy Chrystus jest rozmiłowany w Tobie?…

Zbawiciel nikogo nie zostawia własnym problemom. On dał także temu młodzieńcowi swoją odpowiedź: „Idź, sprzedaj co masz, rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Później przyjdź, naśladuj mnie wziąwszy krzyż” – w. 21. Młodzieniec, słysząc te słowa, odszedł zasmucony. Tak, moi kochani, ta opowieść, która tak dobrze się zaczynała, kończy się nieco smutno. Młodzieniec odszedł ze swym „bagażem”. Pomyślmy, on był tak blisko Pana Jezusa, życia wiecznego, swego szczęścia i mimo tego odszedł zasmucony.

My również przychodzimy do Pana Jezusa. Mamy swoje kłopoty, problemy i marzenia. Składamy to u stóp Chrystusa i pytamy, co mamy z tym uczynić. Czasami odpowiedź Pana Jezusa nie zadowala naszych ambicji, jest dla nas niekorzystna. Czasami też odchodzimy od Chrystusa z tego powodu smutnymi, mówiąc: „Wobec tego przyjdę innym razem, może wtedy odpowiedź Pana Jezusa będzie dla mnie pozytywna”. Pan Jezus jednak nadal czeka, nie zmieniając swego zdania, On chce, abyś pozbył się swych bogactw. Ja myślę, że rozumiemy duchowy sens tej historii. Pan Jezus chce, abyśmy się pozbyli tego wszystkiego, do czego przywiązane jest nasze serce i co nie pozwala nam całkowicie oddać się Jemu na służbę. Czasami są to maleńkie rzeczy, ale one nas odgradzają od Chrystusa, nie pozwalają nam być radosnymi.

Pan Jezus chciałby, abyś był radosny, abyś wszystko Mu poświęcił, swój czas, zainteresowania, siły, naprawdę wszystko. Czy nie chcesz tego uczynić?…

W ten oto sposób dzień dobiegł końca i musieliśmy rozjechać się do naszych domów. Chyba jednak długo, długo będziemy wspominać ten wspaniały dzień przeżyty u stóp Chrystusa, i słowa, które słyszeliśmy głoszone przez braci. Dałby Bóg, abyśmy zawsze byli radośni, w Chrystusie oczywiście.

Chcemy podziękować tym, którzy zaproponowali nam swoje pomieszczenia, którzy tak wiele troski włożyli, aby nie tylko nasz wewnętrzny człowiek został nasycony, ale także zewnętrzny. Chcemy podkreślić gościnność braterstwa z tego zboru. Naprawdę, niech Pan wszystkich ma w swojej opiece i błogosławi każdemu.

Jeden z uczestników, RM.

R- ( r. str. )
„Straż” / str.