„Bo którzykolwiek Duchem Bożym prowadzeni bywają, ci są synami Bożymi” – Rzym. 8:14 (BG).
Kiedy stajemy na progu nowego roku, właściwą rzeczą jest rozejrzeć się wokoło – spojrzeć wstecz, na rok miniony – rozważyć nasze walki oraz Boską łaskę, miłosierdzie, popatrzeć z wiarą i nadzieją w przyszłość, w rozpoczynający się rok.
Z rozmów i obserwacji wiemy, drodzy Czytelnicy, współsłudzy naszego Króla i współdziedzice Jego chwały, o różnych próbach doczesnych i duchowych, które napotykacie na Waszej drodze; ale wiemy też o Boskiej łasce, która Was ubogaca duchowo, przez Chrystusa. Szczerze ufamy, że każdy z nas zastosuje do siebie słowa poety:
„Patrząc wstecz, uwielbiam Cię,
Żeś aż dotąd prowadził mnie”.
Czas obecny jest szczególny pod wieloma względami. Jest to okres błogosławieństw, korzyści i wygód, jakich dotąd nie było, ale jest to także czas dotąd niespotykanego niezadowolenia. Większe jest światło i wyrozumienie planu Bożego, ale jednocześnie przeciwnik prawdy rozszerza wśród wyznawców, tak nominalnego, jak i prawdziwego Kościoła, coraz więcej złudzeń, w imieniu „nowego światła”. Prawdą jest, że każdy ma dziś o wiele więcej sposobności do użytecznej służby Bożej, niż kiedykolwiek w przeszłości, ale prawdą jest także, iż różne obowiązki, świeckie przyjemności i ambicje są dziś silniejsze i skuteczniejsze w powstrzymywaniu nas od tej służby. Kto nie zdaje sobie sprawy z tego, że wymaga to ustawicznej walki z samolubstwem, ze światowością, ciałem i szatanem, ten łatwo popada w sidło.
Świadomy różnych zagrożeń może uniknąć błędów obecnego czasu i zachować samego siebie czynnym w miłości i służbie Bożej. To błogosławieństwo wraz z pokojem, który przechodzi wszelkie ludzkie zrozumienie jest tylko dla tych, których wiara spoczywa w doskonałym dziele Chrystusowym – w Okupie przez Niego złożonym i którzy są w zupełności poświęceni, aby pełnić w każdej sprawie wolę Mistrza. Takich On nie pozostawi w ciemności i zwątpieniu, podczas gdy serca mądrych tego świata „drętwieją ze strachu w oczekiwaniu rzeczy, które przychodzą na świat”. Jednak dla wiernych sprawy te są wypełnieniem Boskich obietnic. Poznana prawda wyswobadza ich z niewoli błędu, strachu i różnych pojęć ludzkich – społecznych i religijnych.
Z wdzięcznością wspominamy Boskie miłosierdzie okazane nam w minionym roku. Radujemy się tak hojnie nam okazaną łaską, to też przyglądajmy się uważnie naszym krokom w rozpoczętym roku. Nasze doświadczenia i próby mogą być większe. Jeżeli nie odczujemy swojej nieudolności i nie nauczymy się ustawicznie spoglądać na naszego Mistrza, możemy stać się niepokornymi i zarozumiałymi, co niewątpliwie poprzedza upadek (Przyp. Sal. 16:18).
Z drugiej strony, gdybyśmy rozmyślali tylko o naszych słabościach, szybko bylibyśmy zniechęceni i pokonani atakami przeciwnika. toteż jedyną bezpieczną dla nas pozycją jest trwanie w pokorze i rozumienie swojej nieudolności, a jednocześnie posiadanie niechwiejącej się ufności w Tym, który obiecał, że nie opuści nas ani zaniecha. Możemy wszystkie nasze sprawy bezpiecznie powierzyć Temu, który zapewnia nas, że „wszystkie rzeczy pomagają ku dobremu tym, którzy miłują Boga (całym sercem) i według Jego postanowienia są powołani”. Tak długo, jak wola nasza poddana jest woli Pańskiej, a myśli i ręce zajęte są Jego dziełem, nie potrzebujemy obawiać się o ostateczne wyniki naszej pracy. Możemy najzupełniej zaufać i spoczywać na obietnicy, że
„Bóg jest wierny i nie dopuści, abyśmy byli kuszeni ponad siły nasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyśmy mogli znieść” – 1 Kor. 10:13.
Im bardziej zdajemy sobie sprawę, że żyjemy w czasie żniwa – w czasie prób i przesiewania – tym więcej starać się powinniśmy stosować do rad apostoła: „Prostujcie ścieżki dla nóg swoich, aby to, co chrome, nie zboczyło, ale raczej uzdrowione zostało” – Żyd. 12:13. Każdy powinien znać słabe strony swojego charakteru i wzmacniać je, oszańcować samego siebie przed pokusami i zasadzkami przeciwnika, abyśmy nie zostali przez niego sprowadzeni z wąskiej drogi.
„Trzeźwymi bądźcie, czujcie albowiem przeciwnik wasz, diabeł, jako lew ryczący obchodzi, szukając kogo by pożarł; któremu dawajcie odpór, mocni będąc w wierze, wiedząc, iż się takowe ucierpienia wykonują nad braterstwem waszym, które jest na świecie” – 1 Piotra 5:8-9.
Mamy być czujni we wszystkich sprawach naszego życia – w domu, w interesach, w pracy, wszędzie, aby życie nasze było ku chwale Bożej, dla dobra swojego i drugich. Dopilnujmy, aby serce nasze było w zupełności oddane Królowi. W mądrości, którą On dodaje tym, którzy jej szukają, starajmy się wykorzystywać nasz czas i talenty ku chwale naszego Boga i w służbie Jego prawdzie. Gdy to wiernie czynić będziemy, otrzymamy hojną zapłatę w sprawach duchowych.
Spoglądając w przeszłość – oceniając opatrznościowe kierownictwo naszego Boga, możemy wspólnie donośnym głosem zaśpiewać: Alleluja!
„Aż dotąd pomagał nam Pan” – 1 Sam. 7:12.
Słowa „aż dotąd” – są jakby ręką, wskazującą w kierunku tego, co przeszło. Dwadzieścia lat czy siedemdziesiąt – to jednak „dotąd pomagał nam Pan!” W ubóstwie, w obfitości, w czasie choroby, w czasie zdrowia, w domu, na obczyźnie, na lądzie, na morzu, w czci, w niesławie, w smutku, w radości, w doświadczeniu, w modlitwie, w chwilach pokus „dotąd pomagał nam Pan!”
Lecz słowa te wskazują jednocześnie i naprzód. Gdy człowiek dojdzie do pewnego punktu – „dotąd”, to nie doszedł jeszcze do końca; ciągle jeszcze pozostają odległości, przez które jeszcze nie przeszedł. Mogą być jeszcze przed nim doświadczenia, radości, może i pokuszenia; jeszcze modlitwy, jeszcze odpowiedzi na nie; więcej pracy, do której potrzebna będzie siła; więcej bojów, więcej zwycięstw; następnie przyjdą fizyczne niemoce, starość, choroby, śmierć.
Czy wszystko na tym się kończy? Nie! Za tym jeszcze następuje pełnia wieczności, nieskończona szczęśliwość. O, nie upadaj na duchu wierząca Siostro, wzmacniaj się w nadziei wierzący Bracie, z dziękczynną ufnością wznieś swój pamiątkowy „Ebenezer” i razem z poetą zawołaj:
Aż dotąd pomagał Pan nam –
Do końca powiedzie nas Sam!
Wołajmy jeden do drugiego pośród mroku, dopóki otaczająca nas ciemność nie napełni się dźwiękami głosów, dodających zachętę i otuchę dla współtowarzyszących nam pielgrzymów. Niech echo napełni powietrze okrzykami „Alleluja” – płynących jak szum wielu wód, a kiedy skończymy naszą ziemską pielgrzymkę i okażemy się wierni, znajdziemy się u stóp naszego Mistrza, przed stolicą Bożą, mówiąc głosem donośnym:
„Siedzącemu na stolicy i Barankowi błogosławieństwo i cześć i chwała, i moc na wieki wieków”.
Jakże dziwna i zdumiewająca będzie droga, którą Pan objawi twemu wdzięcznemu sercu w wieczności. Lecz dokąd jeszcze nasze ostateczne „dotąd” jest przed nami – proponujemy, aby wszyscy Czytelnicy, Siostry i Bracia w Panu za główne hasło i napomnienie na nowy rok wzięli sobie słowa Pawła apostoła:
„Czujcie, stójcie w wierze, mężnie sobie poczynajcie, wzmacniajcie się; a wszystkie rzeczy wasze niech się dzieją w miłości” – 1 Kor. 16:13-14.