Na Straży
nr 1992/5

Echo z Konwencji

ORŁÓWKA, UKRAINA, 4-5 LIPCA 1992 R.

Po kilku miesiącach znów na łamy naszego czasopisma powraca miejscowość Orłówka, położona na pograniczu Ukrainy i Białorusi. W „Na Straży” 2/92 pisaliśmy o otwarciu sali nabożeństw w tej miejscowości, teraz piszemy o konwencji, jaka odbyła się w dniach 4-5 lipca 1992 roku, w tej właśnie sali.

Wdzięczni Ojcu Niebiańskiemu znowu przeżywaliśmy radość braterskiej społeczności. To przecież ta cudowna Prawda, którą Pan wsiał do naszych serc przynosi owoce pokoju i radości. Ona wniosła wolność braterstwa w Chrystusie i zatarła wszelkie nacjonalizmy, „gdzie nie masz Greka i Żyda, obrzezki i nieobrzezki, cudzoziemca i Tatarzyna, niewolnika i wolnego, [Polaka i Ukraińca]; ale wszystko i we wszystkich Chrystus” – Kol. 3:11. Co za cudowna łaska Boża, która potrafi zjednoczyć serca wierzących i uczynić ich jedną duchową rodziną. Wszyscy doskonale o tym wiemy, tego nie da się opowiedzieć, to trzeba przeżyć! W tym Bożym świecie ducha trzeba egzystować, być jego częścią, oddychać czystą miłością, by móc odczuć radość z wspólnoty wierzących.

Dom modlitwy został wypełniony braterstwem, które licznie przybyło z różnych stron kraju i z zagranicy. Braterstwo z okolic Lwowa przyjechali wynajętym autokarem. To wszystko jest zaskakujące, dziwne, emocjonalne. Cudowne są dzieła Boże i często nawet dla ludzi wiary wielce zastanawiające. Najśmielszy fantasta tego by nie wymyślił i nikt nie przewidział takich zmian. Przecież jeszcze parę lat temu wynajęcie autokaru na konwencję groziło więzieniem. Dzisiaj jest to normalne. Pamiętamy te czasy, gdy chcąc przewieźć przez granicę pojedyncze egzemplarze Biblii, szukaliśmy nie zawsze skutecznych sposobów, aby Słowo Boże zawieźć potrzebującym. Teraz możemy przewozić legalnie i, co dziwniejsze, legitymować się na przejściu granicznym delegacją uprawniającą do uczestnictwa w konwencji i umożliwiającą przejazd poza kolejnością. Te fakty rzeczywiście dają nam dużo do myślenia, a Bogu naszemu składamy ciągle wielkie dzięki, że daje nam także warunki do duchowego rozwoju.

Rozbrzmiały pieśni miejscowego chóru. Wiele pieśni śpiewaliśmy razem. Wielbiliśmy Boga i wyrażaliśmy naszą radość oraz pragnienie zbliżenia się do Niego. Jeszcze żywo tkwią w pamięci słowa jednej z nich:

„Ja do Ciebie wciąż pragnę, jak pszczoła do lilii,
Jak do strumienia łania, tak do Ciebie ja,
Tylko tam ja znajduję swoje szczęście bezmierne,
Gdzie panuje braterstwo i ta czystość święta”.

Rozpoczęliśmy rozważania Słowa Bożego. Brat Wiktor Hilczuk powołał do pierwszego wykładu brata Eugeniusza Dołhania z Polan, który usłużył słowem przestrogi czasów ostatecznych z 2 Listu do Tymoteusza 3:1-9. Brat wskazał na niebezpieczeństwa naszych czasów i przestrzegł przed udawanym chrześcijaństwem. Następnie przemawiali bracia z Polski. Brat Zdzisław Kołacz mówił o przeciwnościach Kościoła, które miały być nieodłączną cechą jego drogi i wykazał to na przykładzie Piotra, ucznia Jezusowego, gdy chciał iść do Pana po wodzie i tonąc wołał: Panie, ratuj mię! (Mat. 14:23-33).

Póki jednak Kościół, znajdując się w drodze do Pana, ma oparcie Prawdy. Ap. Paweł utożsamia z nią Kościół Boży powiadając, że „jest filarem i podwaliną prawdy” – 1 Tym. 3:15. Taki był sens rozważań br. Romana Roraty. Br. Adam Kozak usłużył wykładem „Myślenie o myśleniu”, w którym zachęcał wszystkich do głębokich przemyśleń celem utwierdzenia się, czy rzeczywiście znajdujemy się w Prawdzie? I ostatnim w tym dniu słowem zachęty do służby Panu usłużył br. Zygmunt Pasierski z Grzybowic koło Lwowa.

Następny dzień powitał nas deszczem. Bracia organizatorzy mieli zaplanowany chrzest. Nawet te drobne krople deszczu nie stanowiły przeszkody, a raczej były znakiem błogosławieństwa Niebios dla tych, którzy zapragnęli okazać swą chęć służenia Bogu. Podziwialiśmy dobrą organizację braterstwa zboru w Orłówce, którzy szybko przewieźli samochodem sprzęt nagłaśniający i siedzenia dla osób starszych nad pobliskie jezioro, aby tam odbyło się okolicznościowe nabożeństwo i chrzest. Poszliśmy tam pieszo. Wiele osób miejscowej ludności zaciekawieni tym niecodziennym wydarzeniem, dołączyło do nas.

Okolicznościowymi wykładami w języku ukraińskim usłużyli bracia Grzegorz i Eugeniusz Dołhań. Cudowne uczucie wypełniło nasze serca, gdy chór zborowy śpiewał pieśni, a słowa uwielbiające Boga niosły się nad taflą wody jeziora. Jezioro, woda – przywodzi nam na myśl historyczny fakt, gdy nad brzegiem Jordanu pojawił się Jezus, wszedł do wody i został przez Jana zanurzony. My również przed laty dokonaliśmy tego kroku, by poświęcić się Bogu na służbę. Wspaniała chwila przypomnienia tego faktu, gdy Bóg pozwolił nam zawrzeć ze Sobą przymierze. Teraz do symbolu stanęło 9 osób, jeden brat i 8 sióstr. Cieszyliśmy się i dziękowaliśmy Bogu, że jeszcze daje przywilej służby tym, którzy się Jemu ofiarowują. Z całego serca życzymy im błogosławieństwa w ich dobrym przedsięwzięciu.

Wróciliśmy na salę. Były jeszcze wykłady. Służył br. Eugeniusz Szarkowicz z Polski i br. Eugeniusz Dołhań z Polan. Znów śpiewaliśmy pieśni na chwałę naszemu Bogu i modliliśmy się, dziękując Mu, że dał nam przywilej przeżywać w Orłówce szczęście braterskiej społeczności.

„Gotowe jest serce moje, Boże! gotowe jest serce moje; śpiewać i wychwalać cię będę. Albowiem wielkie jest aż do niebios miłosierdzie twoje i aż pod obłoki prawda twoja” – Psalm 57:8,11.

z upoważnienia uczestników br. R. Rorata.


MAJDAN KOZIC GÓRNYCH, 4-5 LIPCA 1992 R.

„A społeczność nasza aby była z Ojcem i Synem” – cytatem z 1 Listu Jana (jego parafrazą) rozpoczął br. Kamiński swój wykład i dwudniową konwencję. Upalny dzień. Wówczas nikt jeszcze nie przypuszczał, że to jaskrawe słońce będzie nam towarzyszyło przez cały sezon konwencji. Pierwsze większe spotkanie braterskie po Andrychowie.

To bardzo dobrze, że lipiec obdarzał nas, dzięki ofiarności zborów, aż czterema niedzielami dużych społeczności położonymi w odległych częściach kraju. Ci, którym względy zdrowia czy finansowe nie pozwalają na dalekie podróże, mieli szansę na jedno przynajmniej spotkanie w braterskim gronie.

Ten fakt, myślę, przestaliśmy już ukrywać. Wyjazd na konwencję w dużej mierze wiąże się ze spotkaniem bliskich, najbliższych, całkiem nowych twarzy. Przywozimy również do domu usłyszane słowa, ładne czy intrygujące wersety Pisma Świętego, ciekawą myśl. Przeważa chyba jednak społeczność. Czasem tak dalece przeważa, że trudno takie dwa – trzy dni nazwać nabożeństwem. Brat Jakubowski w swoim temacie „Zbliża się wielki wicher” stwierdził nawet bez ogródek, że coraz mniej poważamy Słowo Boże a ogólnoświatowa tendencja anarchizacji życia wkracza również do naszych zborów. Przerwa była dosyć długa, temat (w tej szczególnie części) szeroko dyskutowany.

W tych rozmowach pojawia się często bardzo praktyczna uwaga: wykład nie powinien trwać dłużej niż czterdzieści pięć minut. Pojawia się ta uwaga i nic nie zmienia. Czasem ma się wrażenie, że to może traktowane jest jako niestosowne – krótki wykład. Obniżające jego wartość, czy świadczące o nieudolności mówcy. Zegar na ścianie stodoły w Kozicach, taki mały element nowych czasów, odliczał w głównej mierze czas trwania przerw.

Z przyjemnością słuchałem uwag br. Michała Kopaka do znanej wypowiedzi Chrystusa: „Pierwej niż Abraham był, ja jestem. . . ” Nie umiemy zrozumieć współczesnych Jezusowi, że tak trudne były dla nich słowa Ewangelii. Dla współczesnych nam jest to równie niepojęte. „Jeżeli ktoś zachowa moje słowa, nie zazna śmierci na wieki” – zaiste twarda to mowa. Możemy śmiało powtórzyć za apostołami: „do kogóż pójdziemy?” Nie mamy wyboru. Wśród wielu słów, które słyszymy na codzień, nie ma słów żywota. Brat podkreślił związek wypowiedzi Chrystusa z sytuacją przy płonącym krzewie – Ja jestem. Ten sam od wieków, od Abrahama i wcześniej.

Czy zauważyliście, braterstwo, jak zmieniają się tematy naszych rozmów? Jak coraz częściej troską naszą są sprawy materialne? Trudno nawet czynić z tego zarzut. Taka jest po prostu rzeczywistość. Br. Andrzej Dąbek rozważał te dwa krańcowe stany „Nędza i dobrobyt”. Jesteśmy na nowej próbie, próbie umiejetności poprzestawania na małym. Z tego rozważania pozostawiłem sobie cytat: „wszystko co mam, posiadam przy sobie” Piękne to, ale niewykonalne?

Pozostałe tematy:

br. M. Targosz – „Miła woń”
br. P. Suchanek – „Szukajcie Pana, a żyć będziecie”
br. D. Kołacz – „Niebezpieczeństwo swarliwości”.

To już któryś z kolei wykład brata Daniela na temat naszych, zdawałoby się, mało znaczących ułomności. Wydaje mi się, że rozumiem skąd taki wybór tematu. Nie byłoby chyba dobrze, gdyby ta nasza inwestycja w Miechowie odebrała Bratu radość, którą obok często surowych napomnień niesie Ewangelia. Są sytuacje, w których nic już nie możemy i nie wolno się nimi nadmiernie martwić.

Drugi dzień konwencji rozpoczął się zebraniem świadectw. Czasem jest to godzina, która przenosi nas w drzwi Królestwa Bożego. Czasem jest żenująca. Nie wolno – jeszcze raz podkreślę: Nie wolno zapominać, że nasze zeznanie ma budować społeczność. Może być ono krańcowo tragiczne, ale ma budować, pocieszać, naprawiać serce.

A czasem chciałoby się napisać coś więcej niż zestawienie tematów, którymi usłużyli bracia, więcej niż słowo „błogo”, czy „uczta duchowa”. Być może, z czasem nauczymy się mówić sobie i o sobie uczciwie i rzetelnie, z miłością i otwarcie.

Brat Daniel Krawczyk powiedział dobry wykład na okoliczność chrztu. Był to niewątpliwie wykład. Biblijna nauka o chrzcie. Piszę: „dobry”, bo ścisły, a powiedziany w miły, przystępny sposób. Posłuchajcie kasety – może się ze mną zgodzicie.

„Samo służenie Bogu jest przyjemnością, On dodał do tego nagrodę” – to myśl z wykładu.

Do następnego spotkania. Za rok, o ile będzie to wolą Bożą.

M. T.


ŁAZY STARE, 10 – 12 LIPCA 1992 R.

Ta konwencja odbywa się w dość szczególnym miejscu. Kilka kilometrów potwornie dziurawej drogi, potem wąska ścieżka w kierunku lasu. Zapach żywicy. Pod nogami ściółka z mchu, igliwia i drobnej trawy. Wąskie leśne dróżki. Zabudowania gospodarskie na samej krawędzi lasu jakby szukające cienia i opieki.

Ktoś powiedział: „tak tu prymitywnie, żadnych warunków na trzy dni konwencji”, inny przyszedł – „bracie, cóż za wymarzone miejsce. Tu naprawdę można się skupić i wypocząć od miejskiego szaleństwa. ”

Przez trzy dni naprawdę można wypocząć. I wreszcie jest czas. Program nienapięty, każdemu jest szansa poświęcić parę chwil rozmowy. Wygoda dla tych, którzy przyjechali z dziećmi. Dużo miejsca, bezpiecznie. Znajdzie się również miejsce dla zwierząt domowych. Pod tym względem konwencja przeszła chyba do historii. Sporo było prywatnych czworonogów, u jednych budzących uśmiech sympatii, u drugich oburzenie.

Dużo młodych twarzy. Skończył się właśnie kurs dla starszej młodzieży. I znowu podzielone opinie. Nie należy jednak, wydaje mi się, komentując postawę i zachowanie młodych ludzi, nie dostrzegać, że po dwóch, po trzech siadają na pierwszej ławce i przyjmują symbol chrztu. Gdy obserwujemy społeczności braterskie w innych krajach, uderzająca jest spora liczba młodzieży w naszych zborach. Mimo, że sianie jest czasem nieudolne, niedoskonałe, przynosi jednak plon.

Mieliśmy przyjemność wysłuchania programu przygotowanego przez młodych i najmłodszych. Br. Piotr Krajcer przekazał swoje refleksje na temat współczesnego Izraela ilustrując je przeźroczami. Wieczory śpiewane do późna – charakterystyczne dla obecności młodych braterstwa.

Wykładami usłużyli nam:

Pierwszego dnia:
Piotr Krajcer – „Święto Kuczek”
Józef Sygnowski – „Moc odpuszczania grzechów na ziemi”
Stanisław Żołnierski – „Albowiem tak Bóg”
Daniel Kołacz – „Wolność chrześcijańska”
Józef Garbacz – „Odpuszczajmy sobie wzajemnie”

Drugiego dnia:
Zeznanie świadectw – Michał Kopak
Daniel Krawczyk – „Spojrzyj na węża”
Jeremiasz Purwin – „Jak żyć i postępować, aby dostać się do Królestwa”
Jan Litkowicz – „Dlaczego Boża sprawiedliwość i cierpliwość jeszcze zwleka”
Zdzisław Kołacz – Wykład do chrztu

Trzeciego dnia:
Eugeniusz Szarkowicz – „Królestwo Salomona”
Jan Ciechanowski – „Historia Dawida i Betszeby”
Michał Targosz – „Przyjaźń”.

Uczestniczyliśmy również w symbolu chrztu. Długa droga przez las, zakole rzeki. Mimo znacznej odległości, w nabożeństwie uczestniczyło około stu pięćdziesięciu świadków. Z boku przyglądało się kilkanaście osób wypoczywających nad rzeką.

Sam symbol był nieprzygotowany. Gorączkowe poszukiwanie miejsca, prowadzenie złożone naprędce, kłopoty z odzieżą. Tę sprawę należy wreszcie dobrze przedyskutować i jednolicie rozwiązać. Jest to bardzo publiczne nabożeństwo, ciągle jeszcze budzące zaskoczenie u postronnych uczestników. Jest to również ogromne przeżycie i święto dla przyjmujących chrzest. Byłoby bardzo miłe, gdyby cała oprawa zanurzenia mogła być bardziej świąteczna, nabożna i kulturalna.

Te trzy dni były przemiłe. Zaobserwować można, że już drugi dzień daje zżycie społeczności, stąd może trzydniowe konwencje zapadają tak dobrze w pamięci. I tylko nie przejmujcie się tymi, którym się nie po- dobało. Niektórym się zawsze nie podoba. Dziękujemy za tyle miłych chwil. Niech Wam Pan błogosławi w Waszej pracy.

M. T.


WOLA LUBECKA, 18-19 LIPCA 1992 R.

„Na świecie ucisk mieć będziecie; ale ufajcie, jam zwyciężył świat” – Jan 16:33

W naturze ludzkiej leży, aby w chwilach smutku, niepewności i zagrożenia szukać oparcia w społeczności z Bogiem i Jego ludem. Czas obecny, okoliczności, w jakich przyszło nam żyć, z trudem dałyby się określić mianem ucisku, a jednak na zielonych niwach pogórza beskidzkiego, w cichym zakątku, oddalonym od gwaru miasta i szumu cywilizacji, w gospodarstwie braterstwa Parnaków zgromadziło się niespełna 600 dusz poszukujących ukojenia i odpoczynku od trosk codzienności.

Konwencja w Woli Lubeckiej, odbywająca się niezmiennie od kilku już lat, weszła na stałe do programu sezonu konwencyjnego. Ktoś mógłby powiedzieć: Jeszcze jedna konwencja; kilkaset osób, kilkanaście wykładów, zupa na stojąco – cóż może być w tym szczególnego. A jednak braterstwu z okolicznych zgromadzeń udało się stworzyć pewien specyficzny nastrój, który wyróżnia przecież to miejsce spośród wielu innych miejsc spotkań braterskich. Trudno jednoznacznie określić przyczynę takiego stanu rzeczy, a jednak . . . Może prostota i brak „rytuału konwencyjnego”, połączone z niezwykłą sprawnością organizacyjną stanowią o dobrej atmosferze konwencji w Woli Lubeckiej, a może chodzi po prostu o naturalne więzy emocjonalne, które sprawiają, że jedne miejsca wydają nam się przyjemniejsze od innych.

Warto tu podkreślić, że wspomniana sprawność organizacyjna dotyczy nie tylko wygodnych siedzeń, dobrego nagłośnienia czy wyśmienitego smaku konwencyjnej zupy, ale także, co również odróżnia tę konwencję od wielu innych, sposobu doboru „pokarmu duchowego”. Tradycyjnie już brat M. Jakubowski zajmuje się organizacją duchowej strony konwencji, proponując zapraszanym do usługi braciom starszym rodzaj tematyki, którą mogliby się podzielić z braterstwem. Taki sposób określania tematyki wykładów, pomimo pewnego skrępowania wolności mówców, powoduje, że pokarm jest zróżnicowany, a niektórzy ze starszych poruszają zagadnienia, które w innych okolicznościach może nie pojawiłyby się w wykładzie dla tak szerokiego audytorium. Tak było zdaje się w przypadku wykładu brata R. Roraty, ale o tym później.

Konwencję rozpoczął brat H. Kamiński wartościowymi rozważaniami na temat tyle popularny, co kontrowersyjny między badaczami Pisma Świętego – „Trzy przymierza”. Brat D. Krawczyk rozwinął myśl wersetu 1 Tym. 3:15: „Jako się masz w domu Bożym sprawować”. Brat D. Kaleta analizował znaczenie imon Bożych, próbując przy tym określić treść znanej prośby z modlitwy Pańskiej – „Święć się imię Twoje”. Brat A. Lipka podjął trudny temat obowiązków rodzicielskich, opierając swe rozważania na wersecie Efezj. 6:4: „A wy ojcowie! nie pobudzajcie do gniewu dziatek waszych”.

W tym miejscu warto przerwać naszą relację, aby wspomnieć, że są takie chwile na konwencjach, które pamiętamy długo, czasami znacznie dłużej niż treść wykładów i rozmów braterskich. Takim niezapomnianym przeżyciem pozostanie na pewno dla brata Olka, ale i dla wszystkich uczestników konwencji, ten właśnie wykład. Rozważania doświadczonego pedagoga przerywane były dwukrotnie na skutek wyłączeń napięcia w sieci elektrycznej. Nad Wolą Lubecką przetoczyła się potężna burza. Zapadła prawie nocna ciemność, ulewny deszcz spowodował konieczność zamknięcia drzwi, a tłukące się o dach krople uniemożliwiały usłyszenie nawet numeru pieśni, które dzielnie intonował brat P. Dąbek. Mimo to głosy w zamkniętym, ciemnym pomieszczeniu, przy wspaniałym akompaniamencie grzmotów i szumu deszczu, brzmiały niezwykle i pięknie. Pewnie odrobina niesamowitości, a może także brak towarzyszenia elektronicznego instrumentu, dodały blasku naszemu śpiewowi. Przy tej okazji nie sposób oprzeć się refleksji, że niemałe przecież konwencje przed wojną odbywały się bez nagłośnienia i światła elektrycznego. Bracia widać musieli znać wiele pieśni na pamięć, a starsi oprócz innych przymiotów musieli posiadać dar głośnego przemawiania.

Na zakończenie pierwszego dnia organizatorzy przewidzieli zebranie świadectw i modlitw, w którym przewodniczył brat S. Sablik. Trudne było to nabożeństwo i trudna była rola przewodniczącego. W przypadku kilku wypowiedzi wypadałoby mu przypominać doświadczonym przecież braciom, jaki jest cel takiego nabożeństwa, co można powiedzieć, a czego nie wolno albo po prostu nie wypada. Trzeba z przykrością powiedzieć, że nie mamy dobrej tradycji prowadzenia tego rodzaju nabożeństw. Wszyscy znamy i podzielamy opinię brata C. T. Russella o wyjątkowym znaczeniu zebrania świadectw dla duchowego życia zborów, a mimo to nabożeństwa tego rodzaju w wielu zborach zamierają albo stają się godzinami modlitw, czytania psalmów i śpiewania pieśni. Umiejętności dawania dobrego świadectwa musimy uczyć się w zgromadzeniach. Jeśli tego zaniechamy, to skutkiem będą takie właśnie trudne nabożeństwa, jak zebranie świadectw na konwencji w Woli Lubeckiej. Ta chwila, również naznaczona kilkakrotnymi wyłączeniami napięcia, stanowić będzie zapewne dla wielu braci niezapomniane wrażenie, tyle że niezbyt przyjemne. Ale cóż, potrzebne nam są widać nie tylko chwile szczęścia i radości w błogiej społeczności wokół Słowa Bożego.

Drugi dzień konwencji rozpoczął się jeszcze w nastroju wywołanym wieczornym zebraniem świadectw. Stało się tak za sprawą wykładu brata J. Sygnowskiego, który wśród wielu rodzajów obłudy wymienił też obłudę w pobożności, nawiązując między innymi do wypowiedzi niektórych braci w trakcie zebrania świadectw i krytycznie oceniając taki sposób napominania z pominięciem biblijnych reguł. Wykład ten zatytułowany był „Służba na oko” (Efezj. 6:6). Następnie usłużył brat R. Rorata, który za doradą organizatorów podjął temat „życiowy”, wygłaszając niespotykany poza uroczystościami weselnymi wykład na temat małżeństwa. Rozważania brata Romana dotyczyły, co zupełnie zrozumiałe, w większej mierze roli sióstr w związku małżeńskim. Niektórzy ze słuchaczy mieli się wyrazić, że istotnym uzupełnieniem tych rozważań mogłyby być spostrzeżenia którejś z doświadczonych małżonek, ale to był tylko żart. Dwa ostatnie wykłady miały wspólny mianownik, odpowiedni na zakończenie konwencji. Brat E. Szarkowicz mówił o czynieniu sobie pamiątek, upamiętnianiu pewnych przeżyć, a brat P. Krajcer analizował znaczenie biblijnego choć nie Mojżeszowego święta Purim, które ustanowione zostało na pamiątkę cudownego ocalenia Żydów za dni królowej Estery.

Wspomnienie o konwencji w Woli Lubeckiej będzie dla jej uczestników tak przyjemne, jak wspomnienie o ulewnym, odświeżającym deszczu po suchym lecie. Niech Bóg wynagrodzi braterstwu trud włożony w przygotowanie tej miłej uczty duchowej.

Daniel Kaleta


POITIERS, FRANCJA, 8-14 SIERPNIA 1992 R. – Konwencja Międzynarodowa

Było daleko. Dojazd autobusami w te upalne dni był niełatwy. Czysta woda z lodem w hallu wydawała się najlepszym napojem. Do tego przestronna, klimatyzowana sala nabożeństw. Zaczęliśmy doceniać komfort.

Pierwszy wieczór konwencji rozpoczął się z opoźnieniem. Sporo uczestników, w tym polskie autokary, zjechało równocześnie. Rejestracja nie nadążała z formalnościami. Nie udało się uniknąć kolejki. Wspólna kolacja w dużej chłodnej jadalni poprawiła wyraźnie nastroje. Audiowizualny pokaz przygotowany przez amerykańskich braci został odwołany z powodu problemów technicznych i wydawało się, że to dosyć niepowodzeń jak na inauguracyjny wieczór. W tym jednak momencie „otwarły się upusty nieba” i ogromna ulewa zniweczyła jeszcze jedną atrakcję – pokaz ogni sztucznych zorganizowany na terenie ośrodka Futuroscop.

Tak duża społeczność doskonale znosi jednak wszelkie niepowodzenia. Rozpoczęły się powitania, uśmiechy, opowieści. Niektórzy nie widzieli się dwa lata, inni cztery, sześć. Przybyli nowi. Inni, kochani, pozostali w swoich domach. Wieczór trwał długo. Przeniósł się do pokoi hotelowych i trwał do późnej nocy. To nieodłączna cecha międzynarodowej konwencji – bardzo krótkie noce. Trzeba być rzeczywiście absolutnym śpiochem, aby zrezygnować ze społeczności na rzecz pościeli w małym pokoju. Rozpoczął się tydzień konwencji.

Uczestniczyło w niej około 550 braterstwa z 14 krajów. Głównie z Polski, Francji, Stanów Zjednoczonych Ameryki. Z innych krajów, takich jak Niemcy, Anglia, Austria, Szwajcaria, Finlandia, Rumunia, Ukraina, Kanada, przyjechało tylko po kilka osób. Każdy dzień konwencji prowadzony był przez inną narodowość. W tym języku odczytywana była Manna, Postanowienia Poranne, odmawiana modlitwa. Obok wykładów prowadzone były dyskusje i zebrania świadectw. Odmienne od dotychczasowych zebrań świadectw poprowadził br. Regis Liberda. Wybrał do rozmowy braci i siostry, którzy przeszli w życiu prawdziwe tragedie. Wobec tych opowieści malały nasze własne, często wyolbrzymiane, problemy. Przeglądnęliśmy własne życie. Br. Paul Mali rozmawiał z przedstawicielami uczestniczących krajów na temat działalności ewangelizacyjnej i pracy w zborach.

Dużo śpiewu, wieczorne nabożeństwa refleksyjne – krótkie rozważania przeplatane pieśniami i modlitwą.

Równolegle z głównym programem konwencji odbywały się zajęcia z dziećmi w trzech grupach wiekowych. Grupa najmłodsza bawiła się, śledząc w Piśmie Świętym dni stworzenia. Starsza rozważała Plan Wieków. Najstarsi rozważali odrębne problemy biblijne. Cały tydzień, godzinę dziennie dzieci uczestniczyły w zajęciach śpiewu chóralnego. Br. Mirek Suchanek prowadził chór dla dorosłych – wielojęzyczne zgromadzenie kochające muzykę.

Podkreślić trzeba fantastyczne możliwości techniczne sali pałacu kongresowego. Sterowane centralnie oświetlenie, scena z ekranem video, wspaniałe nagłośnienie, wygodne lotnicze fotele. Na wysokim poziomie praca tłumaczy. Pomoc medyczna notowała skłonności do wahania ciśnienia. Aklimatyzacja trwała długo.

Za ogrodzeniem atrakcje Futuroscopu. Dyrekcja obiektu wprowdziła zniżkę dla uczestników konwencji. Można było wykupić bilet tygodniowy poniżej ceny dziennego wstępu. Za tym ogrodzeniem zobaczyć można było wspaniałe osiągnięcia współczesnej techniki kinowej!

Kłopotliwy był fakt, szczególnie w pracy z dziećmi, że teren obiektu oddzielony był od sali kongresowej. Do spacerowania pozostał teren parkingu – asfaltowe ścieżki i zakola.

Stanowczo nie byliśmy zachwyceni wyżywieniem. Zwłaszcza po pobycie w Willingen. Te jednak niedogodności były sprawą drugorzędną. Tu właśnie jest punkt, który rozgranicza uczestników na zadowolonych, zachwyconych i tych z mieszanymi uczuciami, czy zawiedzionych. Tym punktem jest umiejętność korzystania ze społeczności. Niedospane oczy, ręce obolałe od tłumaczenia na inne języki, uśmiech wypełniający brakujące słowa. Te konwencje uczą umiejętności kontaktowania się, akceptowania innych, rezygnacji z własnej wygody na rzecz wspólnego przeżycia.

Cykl tych spotkań zawsze jest jednakowy. Zaczyna się podróżą, zmęczeniem, formalnościami rejestracji. Potem dzień, dwa mało ciekawe, potem coś zaczyna się dziać dookoła nas, w nas. Poznajemy się, zaczynamy przywiązywać. Potem dociera do nas, że to połowa konwencji za nami. Przychodzi ten ostatni wieczór, gdy wszystko co trudne i złe znika gdzieś, a pozostaje chęć zatrzymania czasu, pozostania na tej sali jeszcze dzień, dwa, rok. Każde wypowiedziane słowo, każda pieśń i modlitwa odbija się w naszym sercu i potęguje poprzez naszą własną radość i miłość społeczną, która nie wiadomo, kiedy i skąd się wzięła.

I tak wyjechaliśmy po raz kolejny, trochę bliżsi sobie i radośni. Tego tygodnia nie streści i nie opowie nikt naprawdę. Nie można się wypowiedzieć w imieniu tylu serc.

Dziękujemy Ci, Panie Boże.

M. T.

R- ( r. str. )
„Straż” / str. 

Echo z Konwencji

Jodłówka, dnia 15. VII. 1980 r.

Umiłowani w Zbawicielu Jezusie Chrystusie Bracia i Siostry, Droga Młodzieży i wszyscy czytelnicy czasopisma „Na Straży”!

Pragniemy podzielić się z Wami doznanymi błogasławieństwami, jakimi Pan nas darzył na 3-dniowej uczcie duchowej, która odbyła się w Jodłówce, woj. rzeszowskie w dniach 4, 5 i 6 lipca 1980 r.

Na ucztę przybyło około 700 uczestników z całego kraju, w tym wiele naszej chrześcijańskiej młodzieży.

Pomimo że w tym roku aura jest dosyć kapryśna i opady deszczu nie należą do rzadkości, w czasie naszej uczty duchowej deszcz nam nie dokuczył, choć w niedalekiej odległości od Jodłówki zanotowano obfite opady. W dniu 4. VII. 1980 r. odbyło się 5 nabożeństw. Pierwszym wykładem ze Słowa Bożego usłużył br. A. Ziemiński na temat: „Błogosławieństwa Nowego Przymierza”. Brat ten na podstawie Słowa Bożego i podręczników biblijnych omówił zasadnicze i ważne obietnice dot. Nowego Przymierza, które w niedalekiej przyszłości ma błogosławić wszystkie narody ziemi. Drugim mówcą był br. Daniel Krawczyk, który obrał temat: „To jedno czynię”. Mówca na przykładzie życia ap. Pawła podawał zachęcające wzorce, jak winniśmy być ostrożni, aby nie podejmować wielu rzeczy w naszym chrześcijańskim życiu, lecz mieć na uwadze nasz bieg za Jezusem.

Po tym wykładzie nastąpiła przerwa obiadowa, podczas której miejscowe siostry i z sąsiednich zborów ugościły zebranych smacznymi cielesnymi pokarmami.

Po przerwie obiadowej w usłudze duchowej wziął udział br. Michał Kopak, który obrał sobie temat: „Miejcie wiarę w Boga” (Psalm 37:5). Mówca zachęcał braci do postępowania za Jezusem i do ćwiczenia w nas pełnej ufności ku Bogu i Chrystusowi na naszej drodze wiary.

Następnym wykładem usłużył br. Teofil Mateja, który przemówił na temat: „Proście, a weźmiecie” (Jan 14:13). Brat ten wskazywał na znaczenie słów naszego Zbawiciela zachęcających nas do ustawicznego kontaktu z naszym Ojcem Niebieskim.

Ostatnia godzina dnia została przydzielana zespołowi młodzieżowemu, który przekazał nam montaż słowno-muzyczny na temat: „O dobrym Pasterzu”. Było to wspaniałe przeżycie duchowe, pobudzające nas do trzymania się Pana Jezusa jako naszego dobrego Pasterza.

Następnego dnia w godzinach porannych zostało zorganizowane zebranie świadectw, w którym usłużył br. J. Sygnowski. Bracia i siostry wypowiadali swe osobiste przeżycia, dzieląc się z braterstwem przeżywanymi doświadczeniami i doznanymi błogosławieństwami.

W dalszej kolejności usłużył Słowem Bożym br. Kopak, który w temacie „Tęsknota ludu Bożego” zachęcał braci, abyśmy podsycali w sobie tęsknotę za Królestwem Niebieskim i usiłowali je osiągnąć.

W następnej godzinie był wygłoszony wykład o chrzcie, którym usłużył br. Henryk Kamiński. Sześć osób (dwóch braci i cztery siostry) przez symboliczny chrzest w wodzie okazało swe ofiarowanie na służbę Króla królów. Życzymy im wytrwania w przedsięwzięciu serca przy Panu i Jego chwalebnej Prawdzie. Podczas przerwy obiadowej odbył się chrzest, a miejscowe siostry znów poczęstowały nas smacznym obiadem.

Po przerwie obiadowej wykładem usłużył br. Rorata Roman. Był to temat przeznaczony dla młodzieży. Brat podał wiele cennych życiowych przykładów zachęcających młodzież do postępowania za naszym Panem jako dobrym Pasterzem.

Ostatnim wykładem drugiego dnia usłużył br. Cz. Suchanek. Był to temat: „Działaj, bo noc nadejdzie”. Wykład ten był skierowany w szczególności do braci starszych, zachęcający ich do większej aktywności w służbie Bożej. Jednakże były w nim również ważne pouczenia dla wszystkich braci i sióstr.

W trzecim dniu uczty duchowej w godzinach porannych usłużył br. Daniel Krawczyk na temat: „O marnotrawnym synu”. Przypowieść ta, tak dobrze znana, dała mówcy wiele motywów do duchowych refleksji dla braci i młodzieży.

Następnie Słowem Bożym usłużył br. A. Kozak na temat: „Sprawowanie zbawienia z bojaźnią Bożą” (Filip. 2:12-13). W temacie zawarte były zachęty do ostrożnego postępowania na wąskiej ścieżce za Jezusem, abyśmy mogli stać się dziedzicami obietnic Bożych.

Trzecim tematem tego dnia usłużył br. D. Kołacz, który obrał temat: „Dwa oczyszczenia”. Temat zawierał przykłady życiowe dot. naszego oczyszczania się od zmaz ciała i ducha.

Ostatnim wykładem usłużył br. Cz. Suchanek, który mówił na temat: „Jan Chrzciciel”. Na przykładzie tego największego z proroków brat zachęcał wszystkich do większej pobożności i gorliwego naśladowania naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Podczas konwencji kilka osób z naszej młodzieży usłużyło deklamacjami wierszyków o tematyce biblijnej. Wieczorem pod namiotem konwencyjnym rozlegały się duchowe pieśni wykonywane przez przyjemne głosy naszej chrześcijańskiej młodzieży.

Pomimo że trzy dni mieliśmy do naszej dyspozycji, czas bardzo szybko przeminął i pozostały w naszych sercach jedynie miłe wspomnienia przeżytych błogosławieństw Bożych. Konwencja została zakończona Modlitwą Pańską i wersetem z Ew. Jana 3:16.

Przy zakończeniu naszej uczty duchowej wszyscy uczestnicy jednogłośnie wyrazili życzenie, aby doznanymi błogosławieństwami podzielić się ze wszystkimi czytelnikami „Na Straży”.

Życzenie to spełniamy z przyjemnością.

Za uczestników konwencji w Jodłówce: br. A.Z.

R- ( r. str. )
„Straż” / str. 

Echo z Konwencji

OLESZYCE STARE, 8 VI. 1977 R.

Drodzy i umiłowani w Jezusie Chrystusie Bracia i Siostry! Łaska i Pokój od Boga Ojca i Pana Jezusa Chrystusa niech napełnia serca i myśli Wasze.

Sprawia nam wielką radość przywilej podzielenia się z Wami błogosławieństwami Bożymi, jakie otrzymaliśmy na uczcie duchowej w dniach 4 i 5 czerwca 1977 r. w Oleszycach Starych, woj. przemyskie. Pomimo chłodnej aury i nocnych przymrozków, braterstwo wzięli bardzo licznie udział na naszej konwencji, aby skorzystać z przyświecającego światła Ewangelii Chrystusowej.

Tematy wykładów były zachęcające do wytrwania w wierze i licznych przeciwnościach, a także do utrwalenia nadziei o Królestwie Bożym.

W czasie konwencji usłyszeliśmy 8 wykładów z Pisma Św. na następujące tematy:

1) br. Kozak J. – „Weźmijcie zupełna zbroję Bożą”
2) br. Ziemiński A.– „Dobra cząstka”
3) br. Dąbek J. – „O powołaniach”
4) br. Kopak – „Dramat w Betanii”
5) br. Kamiński H. – „Ciało Chrystusowe”
6) br. Szewczyk W. – „Ci, którzy w zawód bieżą”
7) br. Sygnowski J. – „Pan usiadł na kamieniu”
8) br. Kopak D. – „I usłyszałem liczbę popieczętowanych”

Bracia i siostry pokrzepieni na duchu mogli powrócić z radością do swych domów, aby nadal prowadzić dobry bój wiary.

Wszyscy uczestnicy konwencji wyrazili życzenie, aby cząstką otrzymanych błogosławieństw podzielić się z wszystkimi czytelnikami naszego czasopisma „Na Straży”.

Za uczestników konwencji: br. M. Osiowy

R- ( r. str. )
„Straż” / str. 

Echo z Konwencji

Konwencja lokalna w Wallers – Francja

Drodzy w Panu Braterstwo! Łaska wam i pokój od naszego Ojca Niebieskiego i Pana Jezusa Chrystusa niechaj będzie niewyczerpana w sercach waszych.

Znowu pragniemy podzielić się z wami tym przywilejem, że mieliśmy sposobność z łaski Pana zgromadzić się na lokalnej uczcie duchowej, która odbyła się dnia 11 lipca we WALLERS. Chociaż nie tak licznie jak zawsze, ze względu na czas wakacyjny, lecz braterstwo z miejscowych zborów w północnej Francji dosyć licznie uczestniczyło, służąc i zachęcając się wzajemnie. Ta radość którą pocieszeni bywamy od Boga, abyśmy mogli cieszyć jedni drugich, pamiętając, że komu pełnimy posługi, tego sługami jesteśmy, nie chlubiąc się mądrością swoją ani z mocy swojej, ani z bogactwa, ale jeśli się mamy chlubić, to tym, że znamy Pana i Stwórcę, który czyni miłosierdzie, sąd i sprawiedliwość na ziemi (Jer. 9:23-24).

Wzajemnie zachęcaliśmy się, ażeby ten przymiot miłosierdzia mogli wszyscy naśladować, a bez którego nie możemy długo pozostawać dziećmi Bożymi (Mich. 6:8). Te przyjemne chwile szybko przeminęły, pozostawiając miłe wspomnienia. Ci bracia, którzy nie mogli uczestniczyć w konwencji, przesłali wiele serdecznych pozdrowień i życzeń, za które wszyscy dziękowali i postanowili je przesłać przez łamy „Straży”, „Na Straży” i „Journal de Sion”, życząc obfitości łask Bożych.

W imieniu uczestników br. i sługa St. Jamrozik


ECHO Z KONWENCJI W BISZCZY, WOJ. LUBELSKIE

Umiłowani w Panu! Pragniemy podzielić się z Wami cząstką błogosławieństw otrzymanych na uczcie duchowej 12 i 13 czerwca w Biszczy.

Dla wielu z drogich braci i sióstr z nazwą tej miejscowości kojarzą się miłe wspomnienia. Tu często strudzeni pielgrzymi do duchowego Chanaanu mieli błogie przystanie w postaci konwencji i większych miesięcznych zebrań. Tu również wielu miało swój „pamiętny dzień”. Każda konwencja – oprócz ostatniej – była świadkiem tak wielkiej uroczystości, jaką jest chwila poświęcenia się Panu. Jesteśmy wdzięczni Panu, że aż dotąd pomagał nam i pomaga dalej. Nasza ostatnia uczta była obficie pobłogosławiona. Obrazem jej niech będą podane tu tematy:

1) 2 Tym. 2:15
2) Boski drogowskaz dla ludu Bożego
3) Błogosławieństwa i trudności naszych czasów
4) Klucz Dawidowy
5) Mąż według serca Bożego
6) Znajomość Boża
7) Namiot Przybytku
8) O przymierzach
9) Krzyż i korona
10) Przyjdź Królestwo Twoje.

Braciom i siostrom oraz wszystkim Czytelnikom „Na Straży” ślemy bratnią miłość z życzeniami błogosławieństwa Bożego, „aż się zejdziem znów”.

Za uczestników K.G.


ECHO Z KONWENCJI W RZECZYCY, WOJ. LUBELSKIE

Drodzy w Zbawicielu naszym Jezusie Chrystusie Bracia i Siostry w Polsce i zagranicą.

Łaska i pokój niechaj się Wam pomnaża przez drogiego naszego Pana i Wodza Zbawienia w obecnej pielgrzymce naszego życia na tej wąskiej i ciernistej drodze.

Pragnieniem naszym jest podzielić się z Czytelnikami „Na Straży” wielką radością duchową, jakiej doznaliśmy na uczcie duchowej, która odbyła się w dniach 3 i 4 lipca br. w miejscowości Rzeczyca. Dziękowaliśmy w modlitwach naszych, zanoszonych przed Tron Łaski i Miłosierdzia Ojca Niebieskiego, że z wielce miłosiernej i niezgłębionej miłości raczył nam pobłogosławić i takowa uczta się odbyła.

Mimo ulewnego deszczu w oba dni konwencji zgromadziło się około 250 braci i sióstr z różnych regionów Polski, z Francji i ze Związku Radzieckiego (jeden brat i dwie siostry).

Mimo niepogody widzieliśmy naszych gości dorosłych duchowo, pogodnych, zadowolonych, że mogli przybyć i cieszyć się z nami wzajemnie.

Usługujący bracia starsi starali się podawać pokarm na czasie, za którym wszyscy tęsknimy i który dał nam podnietę, ukojenie i pomoc do dalszej pielgrzymki przez dolinę cienia śmierci.

Bracia i siostry wyrazili życzenie, by na łamach „Na Straży” podzielić się tą radością, której udzielił nam Pan na tej uczcie duchowej oraz przekazać wszystkim braciom serdeczne uczucia miłości bratniej.

Zebrani życzyli sobie również, by braterstwo, którzy powrócą do Francji i do Związku Radzieckiego przesłali nasze serdeczne pozdrowienia i życzenia braciom i siostrom, aby Pan pozwolił im wytrwać w wierze, miłości i cierpliwości.

Za Zgromadzenie: Watras Tadeusz

R- ( r. str. )
„Straż” / str. 

Echo z Konwencji

Ostricourt/Francja

Drodzy w Panu Bracia i Siostry, gdziekolwiek cieszycie się tą piękną Prawdą Bożą, która nie tylko jest prawdziwą, ale piękną. Mówiąc inaczej, jest ona taką, jakim jest Bóg. Jako napisano:

„Światłości nasiano sprawiedliwemu, a radości tym, którzy są uprzejmego serca” – Psalm 97:11.

Dlatego też pragniemy podzielić się z wszystkim ludem Pana tą radością i błogosławieństwami, jakich z łaski dobrego Pana Boga doznaliśmy na dwóch konwencjach w Ostricourt, tj. dnia 30 czerwca i 21-22 lipca br. Z okazji przybycia do Francji br. H. Kamińskiego urządzona została uczta lokalna 30. VI, gdzie w miłej atmosferze społeczności braterskiej spędziliśmy czas na słuchaniu Słowa Bożego i nad Pańskimi radami oraz wskazówkami. Po tej konwencji br. H. Kamiński i br. Leonowicz udali się odwiedzać dalsze zgromadzenia we wschodniej i południowej Francji. Z powrotem przybyli do Ostricourt na konwencję, która odbyła się w dniach 21 i 22 lipca br., na którą przybył też i br. Juliusz Dąbek. Obydwaj bracia przybyli z Polski, jeden wcześniej, drugi później. Była to wzniosła uczta duchowa. Powietrze w tym czasie było gorące, nie mniej duchowa atmosfera była gorąca – były to miłe chwile, wspólnie spędzone na rozważaniu wielce wzniosłych obietnic Bożych, z których doznaliśmy wiele radości i błogosławieństwa Bożego; jeszcze do tej radości okazją było to, że jeden młody brat okazał swoje poświęcenie przez zanurzenie w wodzie. Usługa duchowa była wzniosła, dla nas i wszystkich uczestników, jak i dla rodziny br. Woźniaków i ich syna, a naszego młodego brata, któremu ze łzami radości wszyscy życzymy wytrwania w poświęceniu aż do zwycięstwa. Po tej miłej uczcie duchowej (konwencji) brat Dąbek J. udał się w podróż w odwiedziny Zborów, najpierw w północnej Francji, a następnie udał się w odwiedziny do wschodniej i południowej Francji. Wszyscy uczestnicy konwencji i Zbory Pana we Francji oceniają usługę braci przybyłych do nas w odwiedziny, wyrażamy wdzięczność naszemu Ojcu Niebieskiemu za Jego dobroć i kierownictwo w tych sprawach oraz wszystkim Braciom i Siostrom w Polsce, którzy się do tego przyczynili i przysłali nam tych sług na te krótkie chwile, które tak bardzo szybko nam minęły.

Życzeniem też było wszystkich uczestników błogich uczt duchowych, aby doznanymi radościami oraz obfitymi błogosławieństwami Bożymi podzielić się z drogim braterstwem przez łamy pisma „Straż” i „Na Straży”, zarazem przesłać Wam, wszystkim miłym w Panu, gdziekolwiek się znajdujecie, nasze najserdeczniejsze braterskie pozdrowienia oraz uczucia braterskiej miłości, aby ta wszystkich nas łączyła i w związce pokoju prowadziła ku doskonałości. Życząc wszystkiemu Ludowi Pana wszelkich łask Bożych. Psalm 20:2-6.

Za wszystkie przesłane życzenia od braterstwa i uczucia braterskiej miłości uczestnicy konwencji, jak i Zbory Pana we Francji wyrazili serdeczne podziękowanie.

Za uczestników konwencji oraz braterstwa we Francji

R- ( r. str. )
„Straż” / str. 

Echo z Konwencji

PRZYCHOJEC (woj. rzeszowskie)

Drodzy w Zbawicielu, Panu naszym, Bracia i Siostry! Opieka Ojca Niebiańskiego niech będzie nad Wami tak w dniach radości, jak też i w dniach trudu i znoju.

Umiłowane Braterstwo! Chcemy podzielić się z Wami radością, jakiej doznaliśmy na uczcie duchowej, która się odbyła w Przychojcu w dniach 11 i 12 sierpnia br.

Błogosławiona uczta ta była wielce przyjemną tak dla miejscowego zgromadzenia, jak też i dla naszych gości. Była ona bogatym, radosnym przeżyciem duchowym. Radość naszą potęgował fakt, że mieliśmy przywilej gościć na tej konwencji Braterstwo spoza granic naszego kraju, a mianowicie z Kanady, Francji i Związku Radzieckiego. Wśród sług słowem żywota, goście ci, służąc wykładami z Pisma Świętego gorąco zachęcali Braci do miłości braterskiej, jak też przekazali nam serdeczne braterskie pozdrowienia od braterstwa w Chrystusie. – Zaprawdę, wspaniałym blaskiem zajaśniały nam słowa ap. Pawła: „Miłość Chrystusowa przyciska nas” oraz „Cóż nas odłączy od miłości Chrystusowej”. Jeden z braci gości powiedział, przekazując pozdrowienia, że bracia i siostry żegnając go, oburącz ściskając dłonie polecali mu przekazanie nam swoich serdecznych uczuć braterskich. Ze wzruszeniem wszyscy obecni przyjęli pozdrowienia i nawzajem prosili, aby tymi samymi uczuciami bracia podzielili się wracając do swoich krajów.

Troje młodych braterstwa okazało też swoje poświęcenie się Bogu na służbę przez chrzest. Oby Pan im błogosławił w rozwijaniu krystalicznego charakteru chrześcijańskiego, jest naszym szczerym życzeniem.

Na zakończenie, po bogatych wykładach, symbolicznym chlebem przy dźwiękach pieśni pożegnalnych, żegnaliśmy się z braterstwem, drogimi naszymi gośćmi. W blaskach słońca, które mimo kaprysów pogody w tym roku hojnie nam użyczyło swego ciepła, wspaniale błyszczały perły uczuć – łzy.

Zbór Pana w Przychojcu.

ECHO Z KONWENCJI – CHARZ „B” (woj. lubelskie)

Droga w Jezusie Chrystusie, gdziekolwiek zamieszkała rodzino duchowa! Pragniemy podzielić się z Wami tą cząstką radości, której byliśmy uczestnikami w dniach 18 i 19 sierpnia br.

Dobry Bóg hojnie nam pobłogosławił ten czas, a to zgodnie z obietnicą wyrażoną w Ew. św. Łukasza 12:37-38. Bardzo budującymi wykładami z Pisma Św., na różne tematy, usłużyło 6 braci, zachęcając uczestników uczty duchowej do wzmocnienia się w wierze i dobrych uczynkach, które wskazują na dojrzałość chrześcijańskiego charakteru. Padały też i słowa przestrogi i ostrzeżenia, oparte na Piśmie Św., jak i na różnych przykładach życiowych, ostrzegających i wzorujących. Nie zapomniano też o młodzieży, której też w tematach poświęcono wiele uwagi i ostrzeżeń. Tym budującym wykładom przysłuchiwało się w skupieniu ducha ponad 200 osób. Na obliczu wszystkich uczestników odczytać można było radość i pokój. W tak przyjemnej atmosferze bardzo przyjemnie nam upłynęły te dwa dni. Przy zakończeniu wszyscy uczestnicy zjazdu wyrazili życzenie, ażeby podzielić się z Wami, drodzy w Chrystusie, tymi błogosławieństwami oraz przesłać Wam, gdziekolwiek się znajdujecie, serdeczne chrześcijańskie pozdrowienia za pośrednictwem naszego czasopisma „Na Straży”, co też niniejszym czynimy.

Zbór z łaski Pana w Charzu „B”
R- ( r. str. )
„Straż” / str.