„Koronujesz rok dobrocią”
„Naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy posiedli mądre serce!” – Psalm 90:12 (NP).
Przełom Starego i Nowego Roku jest wyjątkowym czasem. Większość ludzi przeznacza go na radosne świętowanie. Prawdziwi chrześcijanie w tym okresie znacznie więcej czasu poświęcają na rozmyślania i coroczne refleksje. Kończy się jakiś okres, przychodzi czas podsumowań. Analizujemy każdy dzień minionego roku szukając tych radosnych, szczególnie błogosławionych. Uczucie wdzięczności składanej naszemu Stwórcy za przeżyty rok powinno przepełniać nasze serca „Cóż oddam Panu za wszystkie dobrodziejstwa, które mi uczynił? Kielich obfitego zbawienia wezmę, a imienia Pańskiego wzywać będę. Śluby moje oddam Panu” – Psalm 116:12-14.
Dzięki Bogu Najwyższemu za to, że w minionym roku Słowo Boże było nadal „pochodnią nogom naszym i światłością ścieżkom naszym” – Psalm 119:105. Nadal Bóg miał nas u siebie na służbie, a my staraliśmy się pomnażać dane nam talenty. Apostoł Paweł powiedział o sobie: „Dzięki składam temu, który mnie wzmocnił, Chrystusowi Jezusowi, Panu naszemu, za to, że mnie uznał za godnego zaufania, zleciwszy mi tę służbę” – 1 Tym. 1:12. Pocieszająca jest ta wiadomość. Bóg zna każdą naszą myśl i każdy nasz czyn, mimo to powierzył nam swoje tajemnice. Nasze słowa nie zawsze mogą wyrazić uczucia naszego serca, a postępowanie nie zawsze jest zgodne z wystawionym wzorem; wówczas pocieszająca jest wiadomość, że dzięki ofiarniczej śmierci naszego Odkupiciela Pan Bóg przyjmuje nasze niedoskonałe uczynki.
Musimy uświadomić sobie, że żyjemy na przełomie epok. Patrząc na rysunek Boskiego Planu Wieków, zauważamy kończący się bardzo ważny Wiek Ewangelii i początek nowej dyspensacji. W minionym roku minęła 101. rocznica wydarzeń ważnego dla historii chrześcijaństwa roku 1914.
Trzeba przyznać, że przyszło nam żyć w trudnych czasach. „A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy …” – 2 Tym. 3:1-9. O tym okresie pisze również ewangelista Mateusz: „I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą i nawzajem nienawidzić I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca zbawion będzie” – Mat. 24:10-13. Przeanalizujmy miniony rok i zastanówmy się, czy może któraś z tych przestróg uszła naszej uwadze i może nieświadomie staliśmy się uczestnikami grzechu.
Sam rok 2015 na arenie międzynarodowej zaznaczył się wielkim kryzysem imigracyjnym, falą uchodźców, zamachami i ciągłą groźbą przeprowadzenia kolejnych, kruchym porozumieniem na wschodzie Ukrainy, kolejnym rokiem wojny w Syrii, spotkaniem przywódców USA i Kuby po 54 latach „milczenia”, zawirowaniami na chińskich giełdach. Były to jedne z najważniejszych wydarzeń na świecie w mijającym roku, które w zasadzie nie skończyły się wraz z wybiciem północy.
Unię Europejską zalała fala uchodźców licząca ponad 1 milion ludzi, czyli cztery razy więcej niż rok wcześniej. Nawet przy dobrych chęciach, jak w Niemczech, przygotowane ośrodki i infrastruktura nie wytrzymały tego naporu. Zwołane naprędce unijne szczyty uradziły plan rozmieszczenia 160 tys. uchodźców, czyli garstki z tych, którzy do nas dotarli, a i tak zabrakło unijnej solidarności. Strach przed obcymi podzielił Europę; Węgrzy zaczęli budować mur na granicy z Serbią, Słowacja złożyła w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości pozew przeciwko rozmieszczaniu uchodźców w państwach UE, we Francji w wyborach regionalnych zwyciężył populistyczny Front Narodowy. Do tego strefa Schengen, jeden z fundamentów Wspólnoty, wisi tylko na włosku. W Polsce rok wyborów i w rezultacie tego zmiana rządzących.
Dopełnieniem powyższego obrazu były ataki terrorystyczne: w Paryżu (153 ofiary, ponad 400 rannych), w Tunezji (62 ofiary, 86 rannych), na kampus w Kenii (150 ofiar, 79 rannych), masakra w Nigerii (2000 ofiar), w Turcji (33 ofiary, 104 rannych), w Tajlandii (29 ofiar, 130 rannych), w Ankarze (128 ofiar, 400 rannych), w USA (16 ofiar, 20 rannych); katastrofy: lotnicza we Francji (150 ofiar), kutra w Cieśninie Sycylijskiej (900 zaginionych), lotnicza w Egipcie (224 ofiary), budowlana w Arabii Saudyjskiej (118 ofiar, 394 rannych), lotnicza w Indonezji (143 ofiary), eksplozja w Chinach (173 ofiary, 797 rannych); pożar na Syberii (6000 osób bez dachu nad głową); pielgrzymka do Mekki (1100 osób stratowanych). Są to wybrane przykłady zdarzeń, do jakich dochodziło niemal każdego dnia mijającego roku. Za każdym razem analizowano je pod kątem zamachów terrorystycznych przeprowadzanych i ciągle zapowiadanych przez tzw. państwo islamskie. Do tego należy dodać trzęsienia ziemi, np. w Nepalu (9000 ofiar, 24000 rannych) oraz liczne susze, powodzie, śnieżyce i huragany na całym świecie. Ponad sto lat temu pastor Russell pisał o krachu finansowym, który doprowadzi do upadku gospodarki krajów tego świata. W ten obraz wpisuje się wzrost wartości waluty szwajcarskiej o kilkanaście procent w ciągu jednego dnia oraz dwukrotny spadek ceny ropy naftowej na światowych rynkach w 2015 roku i związany z tym znaczący spadek wartości rubla. Inne przepowiednie oparte na analizach proroctw biblijnych już dawno się spełniły.
Skomplikowana sytuacja polityczna, zawirowania finansowe oraz przedstawione wydarzenia i zjawiska muszą budzić powszechny niepokój, a nawet strach, a mimo to większość ludzi kończyła rok 2015 w radosnej atmosferze. Ta krótka radość okupiona była dużymi nakładami. Nad bezpieczeństwem świętujących ludzi w wielu miejscach na świecie czuwała policja, bo terroryści państwa islamskiego zapowiadali ataki.
Spójrzmy na państwo Izrael, które nieprzerwanie znajduje się w centrum wydarzeń i jest jedną z osi polityki światowej. Pan Jezus powiedział: „Spójrzcie na drzewo figowe i na wszystkie drzewa! Gdy widzicie, że już puszczają pąki, sami poznajecie, iż lato już blisko. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest Królestwo Boże” – Łuk. 21:29-31. Nietrudno zauważyć, że destabilizacja wielu krajów i załamanie się ich gospodarek spowodowana była odpływem z tych krajów Żydów i udaniem się ich do Izraela. Kraje te są dobrymi przykładami pozytywnej roli, jaką pełnili Żydzi w krajach rozproszenia. W ubiegłym roku państwo to, odrodzone po dwóch tysiącach lat na ziemi, którą Pan Bóg przysiągł ich patriarchom, obchodziło 67. rocznicę swego istnienia. Odrodzenie państwa izraelskiego, w którym żyją obecnie Żydzi ze 143 krajów, graniczyło z cudem. Ale za faktem tym stał sam Bóg. Jest to współczesny, namacalny dowód wartości proroctw biblijnych. Miniony rok zaznaczył się wspaniałymi sukcesami realizacji słów proroka: „I zakwitnie pustynia jako róża”. Przez Żydów Pan Bóg zsyła błogosławieństwa na narody. Skoro takie skutki sprawiło odpłynięcie z tych krajów cielesnego Izraela, to można sobie wyobrazić, jakie skutki pociągnie za sobą zabranie z ziemi duchowego Izraela.
Przełom roku jest dobrym momentem na zbilansowanie osobistych dokonań poprzedniego okresu i na wprowadzenie zmian w Nowym Roku. Słowo bilans z łacińskiego oznacza wagę o dwóch szalach. Bilansem nazywa się zestawienie sprawozdawcze, obrazujące stan majątkowy za pewien okres; obejmuje zestawienie przychodów i rozchodów dóbr materialnych za dany okres w celu ustalenia odpowiednich proporcji w gospodarce w następnym okresie. Definicja ta wyraźnie określa cel, w jakim sporządza się bilans. Po jednej stronie (szalce) są przychody (zyski), po drugiej stronie (drugiej szalce) są rozchody (straty). Teraz trzeba sprawdzić, która szalka jest cięższa. Każdy dąży do tego, aby po stronie zysków mieć jak najwięcej. Po sporządzeniu takiego zestawienia trzeba przeanalizować pozycje bilansowe tak, aby w przyszłym roku do minimum ograniczyć straty i maksymalnie zwiększyć zyski. Bowiem każdy dąży do tego, aby na koniec roku mieć jak największe saldo dodatnie. Zazwyczaj łatwiej przychodzi nam dokonanie bilansu rzeczy materialnych, znacznie trudniej jest dokonać bilansu duchowego. W tej sferze zazwyczaj każdy z nas wie dokładnie, jakie zyski należy położyć na szalkę po stronie przychodów. Nie zawsze potrafimy zauważyć nasze duchowe straty.
Po analizie naszych dokonań w ubiegłym roku obliczmy nasze duchowe zyski, uważnie przeanalizujmy wszystkie przywileje i łaski. Trzeba przyznać, że w 2015 roku Pan Bóg hojnie nam udzielał ze swojego stołu. W okresie letnim odbyło się 12 konwencji: w Chrzanowie, Andrychowie, Tarnowie, Piotrowicach, Krakowie, Supraślu, Budziarzach, Białogardzie, Lwowie, Chełmie, Bielsku-Białej i Mukaczewie. Przeanalizujmy teraz, z ilu pokarmów duchowych podanych na tych konwencjach skorzystaliśmy. Niektóre tematy (było ich ponad 70) pamiętamy do dzisiaj. Zastanówmy się, dlaczego pamiętamy tylko niektóre tematy? A co z resztą?
Bilans duchowy za miniony rok może być sporządzany w kilku płaszczyznach. Wystarczy przeanalizować nasze spotkania w zborze. Jak wygląda bilans naszych spotkań z Panem? Która szalka jest cięższa? Ile czasu spędziliśmy na słuchaniu głosu Pańskiego i badaniu Jego Słowa, aby poznać Bożą wolę i Jego plan? Ile czasu poświęciliśmy na czytanie Słowa Bożego? Czy udało się nam zainteresować kogoś Prawdą? Czy wszystkim potrzebującym udzieliliśmy pomocy? Pytań jest dużo więcej. Nasza każda wieczorna modlitwa jest bilansem mijającego dnia. Ile takich codziennych bilansów w ubiegłym roku możemy zapisać po stronie naszych osobistych korzyści?
Popatrzmy na apostołów; oni również liczyli swoje zyski i straty. Apostoł Paweł powiada: „Lecz o życiu moim mówić nie warto i nie przywiązuję do niego wagi, bylebym tylko dokonał biegu mego i służby, którą przyjąłem od Pana Jezusa, żeby składać świadectwo o ewangelii łaski Bożej” – Dzieje Ap. 20:24 oraz „Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę. Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa” – Filip. 3:7-8. Św. Paweł uznaje utratę wszystkich ziemskich korzyści za duchowy zysk, bo prowadzi do znajomości Boga i Prawdy. Podziękujmy Bogu za ten wielki zysk – znajomość Chrystusa, znajomość Jego charakteru.
Apostoł Jakub przekazał inną, ktoś może powiedzieć dziwną, myśl: „Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie. Wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość” – Jak. 1:2-3. Przeanalizujmy próby i doświadczenia minionego roku. One dowiodły naszej wierności Bogu.
„Gdybyśmy mogli zachować w pamięci fakt, że każda próba, każde prześladowanie, każda życiowa trudność doświadczająca tych, którzy uczynili z Panem przymierze ofiary, zamierzona jest w celu sprawdzenia ich, wypróbowania ich miłości, przekonania się, czy ich charaktery są stałe, ukorzenione i utwierdzone w sprawiedliwości, zbudowane na miłości, widzielibyśmy wszystkie te próby, trudności i pokusy w zupełnie innym świetle, mianowicie jako coś, co bardzo pomaga nam prowadzić dobry bój wiary i odnieść zwycięstwo. Powiedzielibyśmy: Jeśli poprzez ten mały ucisk Pan wypróbowuje moją miłość i moje dla Niego oddanie, to bez względu na to, czy są to sprawy nieistotne czy ważne, pilnie je wykorzystam jako okoliczności sprzyjające okazaniu memu Panu pełni mej miłości i oddania zarówno Jemu, jak i Jego sprawie.” – „Manna” 9 grudnia
Cieszmy się zatem z prób i doświadczeń, jakie przychodzą na nas, mamy bowiem szansę, jak pisze Apostoł, otrzymać wieniec żywota: „Błogosławiony mąż, który wytrwa w próbie, bo gdy wytrzyma próbę, weźmie wieniec żywota, obiecany przez Boga, tym którzy go miłują” – Jak. 1:12.
Apostoł Paweł podsumował swój bilans następująco: „Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić” – Rzym. 8:18. Podobnie traktujmy nasze cierpienia. One nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić:
„Wciąż czekamy na tę chwilę. Przeminęło cierpień tyle, ale cierpieć było mile, bo już świta Pański dzień. Wnet minie trud, wnet minie ból” – śpiewamy w jednej z pieśni.
Obliczając zyski i straty za ubiegły rok, bądźmy wdzięczni, że pomiędzy naszymi uchybieniami nie znajdujemy tego największego, o którym wspomina Apostoł: mianowicie, że nikt z nas nie uznał „krwi przymierza, przez którą był poświęcony, za rzecz pospolitą”. Dzięki Panu Bogu wciąż oceniamy drogocenną krew Chrystusa.
Przełom roku jest dobrym momentem na podjęcie nowych postanowień. Moment ten skłania do refleksji i podsumowań; jest pretekstem, aby zacząć wszystko od nowa. Pragniemy, by to, co złe, zostało już za nami. Za to przed nami – kolejny rok pełen nowych możliwości i wiary, że tym razem się uda. Najbardziej powszechną cechą postanowień noworocznych jest ich ulotność oraz niemożność realizacji w nadchodzącym roku. Postanowienia noworoczne powtarzają się cyklicznie niezmienione lub poddane niewielkim modyfikacjom. Bywają także: nadmiernie ambitne, nierealistyczne, dotyczące kogoś innego lub o dużym stopniu ogólności. Czasem ich lista jest bardzo długa. Socjologowie oceniają, że spośród noworocznych postanowień ludzie realizują zaledwie co dziesiąte. Najczęściej postanowienia noworoczne podejmujemy w stanie euforii i emocji. Wtedy naprawdę wierzymy we własną moc, która „góry przeniesie”. Jednak zdarza się, że następne dni weryfikują nasze plany. Może zaczynamy nawet realizację któregoś punktu z listy, ale jej długość zaczyna nas zniechęcać. Sfrustrowani wizją porażki zaczynamy zwalniać, wymyślamy „bardzo ważne powody” uniemożliwiające nam dokonywanie zmian w naszym życiu, w końcu – zatrzymujemy się w pół drogi lub nawet przed jej rozpoczęciem. Czasami bywa, że nie możemy przypomnieć sobie, jakie zobowiązania podejmowaliśmy rok temu.
Każde nasze postanowienia powinny być głęboko przemyślane: „Któż bowiem z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie najpierw i nie obliczy kosztów, czy ma na wykończenie?” – Łuk. 14:28. Nie chodzi przecież o rozgłos, czy chwalenie się wśród znajomych podjętymi zobowiązaniami, ale postanowienia to swoistego rodzaju umowa z samym sobą, która w efekcie buduje siłę naszego charakteru. W tym miejscu przypomnę słowa, które zapewne na wielu sercach wycisnęły trwały ślad:
„Pamiętając na Boskie wezwania: ‘Zgromadźcie mi świętych moich, którzy ze mną uczynili przymierze przy ofierze’ (Psalm 50:5), postanawiam (…) wypełniać dziś będę moje śluby. (…) Będę się starał o prostotę i szczerość względem wszystkich. Będę się starał, by się podobać Panu, a nie sobie oraz by nie czcić samego siebie, lecz Boga. Będę się starał czcić Pana wargami moimi, tak by moje słowa mogły być dla wszystkich uświęceniem i błogosławieństwem. Będę się starał być wierny Panu, Prawdzie, braciom i wszystkim (…) nie tylko w wielkich, lecz także w drobnych sprawach życia. (…) Postanawiam nie szemrać ani narzekać (…)” – Postanowienia Poranne.
Realizowanie cytowanych postanowień zmienia nasze życie. Warto zatem sięgać po nie jak najczęściej w Nowym Roku i niekoniecznie musi to być 1 stycznia.
Rozpoczyna się kolejny rok, przed nami zupełnie pusta karta. Niecierpliwie spoglądamy w przyszłość. Nie wiemy, jaka ona będzie – „Pan przyszłość oczom skrył”, jak mówią słowa pieśni. Nieznana przyszłość to wielkie błogosławieństwo, jakie Bóg przygotował człowiekowi. Najpierw zakładamy jakieś (w domyśle lepsze, bardziej ambitne i przemyślane) plany, po czym zaczynamy je stopniowo realizować. Podstawowe pytanie: Czy Pan Bóg zaakceptował nasze plany? Nikt nie planuje przecież nowych prób i doświadczeń w rozpoczynającym się roku, wystarczy walka z tymi, które już mamy. Tymczasem Pan może mieć inne plany w stosunku do nas i zaplanował na naszą przyszłość właśnie nowe doświadczenia. W tym objawia się Jego miłość, że my dowiadujemy się o tym dopiero później, w odpowiednim momencie. Jednocześnie należy pamiętać na słowa apostoła Pawła, który mówi, że wraz z doświadczeniami Pan Bóg daje człowiekowi siłę do walki z nimi. Stąd wniosek, że Ojciec Niebieski zsyła takie próby i doświadczenia, które jesteśmy w stanie pokonać: „Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść” – 1 Kor. 10:13. Mija kolejny rok. Każdemu z nas przybyło lat i bagażu doświadczeń. Jednocześnie o jeden rok przybliżyło się Królestwo, a my nadal mamy możliwość ubiegania się o nie.
Koronujesz rok Twą dobrocią, Panie,
Coś wszechświat stworzyć raczył,
Troskliwy Ojcze, Tyś miłością
Wszystkie dni nasze tu naznaczył.
Ty wiedziesz nas jak małe dzieci,
Pośród burz życia, dróg zakrętów,
W czasie pogody czy zamieci,
Ratujesz z groźnych wód odmętów.
W nocy otulasz nas ufnością
I radość dajesz o poranku,
Obdarowujesz łask mnogością,
Czuwasz nad nami bez przestanku.
Kolejny rok z Twego zrządzenia
Odchodzi za wieczności bramy,
Jak wieki ludzkiego istnienia
Dobrocią Twą koronowany…
(Piotr Otczyk)
Bogu niech będą dzięki za przeżyty czas. Starajmy się, aby atmosfera nieba gościła w naszych sercach przez cały przyszły rok, nigdy nie zstępujmy z Góry Przemienienia Pańskiego. Wybudujmy na niej swój mały namiot: „A gdy nastanie głód w ziemi i gdy przyjdzie zaraza, śnieć, rdza, szarańcza, gdy jego nieprzyjaciel udręczy go w którymś z miast jego ziemi, gdy nastanie jakakolwiek plaga, jakakolwiek choroba, wtedy wszelką modlitwę, wszelkie błaganie, jakiekolwiek wypowie poszczególny człowiek lub cały twój lud izraelski, kto tylko odczuje to w swoim sercu jako cios i wzniesie swoje dłonie ku temu przybytkowi, Ty racz wysłuchać w niebie, w miejscu, gdzie mieszkasz, i odpuścić i wkroczyć, i dać każdemu według wszystkich jego postępków, Ty bowiem znasz jego serce, gdyż Ty jedynie znasz serca wszystkich synów ludzkich” – 1 Król. 8:37-39. Oby nasze serca były taką przystanią, Bożym przybytkiem, z którego płyną modlitwy. Prośmy więc wspólnie Pana, abyśmy mogli rok ten przeżyć zgodnie z napomnieniem apostoła Pawła: „Dążmy więc do tego, co służy ku pokojowi i ku wzajemnemu zbudowaniu” – Rzym. 14:19. Bez względu na to, co przyniesie rozpoczynający się rok, „w sercach waszych niech rządzi pokój Chrystusowy” – Kol. 3:15.
Niech Wasza gorliwość i pobożność w wędrówce za naszym Panem doprowadzi Was do obiecanej nagrody – korony żywota i udziału w pierwszym zmartwychwstaniu.